Xbox Scarlett: Wersja konsoli bez stacji dysków jednak powstaje?

Kończący się 2019 jest ostatnim rokiem obecnej generacji. Nic więc dziwnego, że praktycznie od samego jego początku po internecie krążyły plotki – a później konkretne informacje – na temat nowych konsol. Chociaż w ostatnich miesiącach częściej mówiliśmy o PlayStation 5, to pierwszy w wyścigu wystartował Microsoft ze swoją prezentacją Project Scarlett.

Podczas niej usłyszeliśmy o tylko jednym urządzeniu, chociaż doniesienia z początku roku wyraźnie sugerowały, że firma pracuje nad dwoma wersjami Xboksa – mocniejszą Anacondą oraz słabszym i nieposiadającym stacji dysków Lockhartem. Nic więc dziwnego, że konferencja giganta na E3 nieco pod tym względem nas zaskoczyła – co tłumaczy też późniejszą plotkę twierdzącą, iż Microsoft porzucił plany stworzenia dwóch konsol. Najnowsze ustalenia Kotaku rzucają jednak nowe światło na sprawę.

Aż cztery niezależne od siebie źródła potwierdziły, że wciąż trwają prace nad tańszą i polegającą na sieci konsolą. Różnica w wydajności między nimi nie będzie bardzo duża – mniej więcej jak pomiędzy wersjami Xboksa One – a oba urządzenia mają dostawać te same gry. Jeden z rozmawiających z portalem developerów porównał Lockharta do PS4 Pro – chociaż z dyskiem SSD oraz szybszym procesorem. Dowiedzieliśmy się też, że planem Microsoftu jest działanie gier w 60 klatkach na sekundę: na Lockharcie w rozdzielczości 1440p, na Anacondzie zaś w 4K.

Nie będzie też chyba dla nikogo zaskoczeniem, że firma w przypadku słabszej konsoli zamierza w pełni wykorzystać możliwości Xbox Game Passa oraz powiązanego z nim Project xCloud.

Pozostaje więc czekać na oficjalne potwierdzenie tych informacji. Premiera Xboksa Scarlett (czy jak tam się będzie ostatecznie nazywał) w końcówce 2020.