9
13.04.2019, 15:05Lektura na 6 minut

CD-Action 05/2019: Polecamy publicystykę

W programie wycieczki: Unia Europejska, „Gra o tron”, Game Boy, gwałt, chińscy cenzorzy, Sekiro oraz wampiry.


CD-Action

Dział publicystyki w aktualnym wydaniu CDA otwieramy obszernym tekstem „Europa da się lubić, ale...”, czyli próbą podsumowania korzyści i kłopotów, jakie wynikają dla rodzimych graczy z członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Papkin analizuje, jaki wpływ może mieć uchwalona niedawno dyrektywa Parlamentu Europejskiego (tzw. ACTA 2), opowiada, w jaki sposób Bruksela rozbija monopole Google’a czy Intela, co Komisja Europejska robi w sprawie mikrotransakcji i dlaczego konflikt UE ze Steamem może się dla nas źle skończyć. Jak pisze:


Wbrew niemądrym wypowiedziom o tym, że przez działalność europejskich urzędników „w sklepie nie można kupić zwykłej żarówki”, czy wypominaniu debat nad krzywizną banana i statusem marchewki (to warzywo czy owoc?) – bilans uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej wypada korzystnie. Również dla nas – graczy i odbiorców nowych technologii. Jest jednak kilka „ale”...


pbl1_17a6s.jpg


W przededniu premiery ostatniego sezonu serialu HBO Dael udowadnia (artykułem „Graj o tron”), że amatorskie modyfikacje dobrze adaptują twórczość George’a R.R. Martina... a już na pewno robią to lepiej od licencjonowanych tytułów.


Mody (…) prezentują się przy produkcjach komercyjnych tak jak książkowy Żelazny Tron przy tym, który widzieliśmy w serialu. Opisywane przez George’a R.R. Martina monstrualne siedzisko Aegona było wprawdzie nieładne, nieforemne i nieraz raniło zasiadającego na nim króla... ale jednocześnie obezwładniało swym ogromem i majestatem. Było wielkie. I właśnie czegoś wielkiego potrzebują fani „Gry o tron”, szczególnie w nadchodzącą Długą Noc, podczas której próżno będzie szukać serialu na naszych ekranach.





W „Wiecznym chłopcu” spikain bierze na tapet fenomen pierwszego Game Boya i przypomina, że handheld Nintendo – mimo 30 lat na karku – wciąż żyje. W dużej mierze: jako ikona popkultury, ale autor przybliża także między innymi kwestię jego emulacji i modyfikacji.


Współczesne niszowe handheldy najczęściej tylko nawiązują do Game Boyów (różnych generacji) wyglądem. Jeżeli już ktoś rzeczywiście porywa się na emulację sprzętową, to zazwyczaj jest to NES-on-a-chip, czyli, w dużym skrócie, miniaturowy kuzyn Pegasusa (patrz: FC Pocket). Większość handheldów w stylu RetroMini czy Bittboy po prostu odpala ROM-y na wbudowanym emulatorze. Często tylko te dołączone do konsoli, choć w niektórych przypadkach możemy dorzucać swoje własne.





Recenzja Sekiro to dobra okazja, by przypomnieć sobie biografię Hidetaki Miyazakiego, niegdyś doradcy klienta w firmie produkującej programy użytkowe, dziś: szefa FromSoftware. Ów szczęśliwym zrządzeniem losu stanął na czele ekipy pracującej nad Demon’s Souls – grą, która nie miała prawa się udać. Jak pisze o niej (w tekście „Dusza człowiek”) debiutujący na naszych łamach Witold:


Projekt rozłaził się w szwach, a pracujący nad nim zespół nie był w stanie uporać się ze stworzeniem grywalnego prototypu. Zarząd spisał już tytuł na straty, jednak Miyazaki (...) dostrzegł w tej sytuacji okazję. (...) „Jeśli moje pomysły by zawiodły – nikt by się nie przejmował – to i tak już była porażka".





„Rozczłonkowani” to tekst humorystyczny... ale jedynie z pozoru. Szoki z powagą analizuje trudności, na jakie natrafiają developerzy gier opartych o kreatywność graczy, która to kreatywność często sprowadza się do wrzucania na serwery własnoręcznie stworzonych przyrodzeń. Ich nadprodukcja napsuła sporo krwi autorom Minecrafta i SoulCalibura VI, doprowadziła też do zamknięcia serwerów pewnego popularnego MMO. Spore problemy napotkało również Spore.


Will Wright i jego zespół zachowali zimną krew i zamiast rozczarowania wyrazili podziw dla kreatywności potrzebnej, aby te anatomiczne aberracje nabrały formy. (...) gdy wkrótce okazało się, że penisowe stwory mają kolosalną przewagę liczebną nad waginalnymi, obwieszczono, że przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż nie da się dobrze odwzorować obiektu, którego nigdy się nie widziało. Złośliwi gracze ripostowali, by w takim razie pokazać Maxisowi dobrą grę.


pbl5_17a6s.jpg


Zapowiedź Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 uzupełniamy opisem burzliwych losów jej prequela, tłumacząc, dlaczego to tyleż jeden z najlepszych, co najbardziej problematycznych erpegów w historii. W „Pierwszej krwi” Papkin stawia tezę, że ponadczasowość tytułu to w dużej mierze zasługa jego stanu technicznego.


Tkwi w tej siermiędze masa przyjemności! Gracz miewa wrażenie obchodzenia ustaleń developerów, wykonywania zadań niekoniecznie w jawnej sprzeczności do ich intencji... Wypatruje bugów, by je wykorzystać, uczy się kalekości mechanizmów, by je obejść. To doświadczenie trochę zagubione w dziejowej pomroce... które jednak niekoniecznie spotkało się ze zrozumieniem w momencie premiery. Gdy gra zatonęła na listach sprzedaży, Mitsoda żalił się na łamach Eurogamera, że „i developerzy, i fani zastanawiali się, co by było, gdyby Troika poświęciła na Wampira dodatkowych sześć miesięcy”. Szczęśliwie: pewien chemik analityczny rodem z Niemiec poświęcił na Wampira dodatkowych dziewięć lat.


pbl6_17a6s.jpg


W „Na pohybel wszystkim!” Smuggler próbuje rozliczyć się z „Rezerwowymi psami”. Autor dotarł do developerów kontrowersyjnego dziełka, które dla jednych pozostaje anarchistycznym manifestem, ale dla innych... oddajmy zresztą głos zawstydzonemu twórcy, który określił swój dawny projekt słowami:


[To gra – dop. red.] wulgarna i prymitywna, jedna z najgorszych w dziejach polskiego gamedevu.


pbl7_17a6s.jpg


Nie zapominajmy o felietonach. Za sprawą „Konamy” zapalamy Konami zarówno świeczki na urodzinowym torcie, jak i znicz. („Po burzliwym kryzysie wieku średniego jubilat wchodzi w piątą dekadę życia zdziwaczały, pozbawiony aspiracji i pogodzony z tym, że co dobrego miał przeżyć – już przeżył”).

W „Ku**siu P****tku” Eugeniusz Siekiera opisuje fenomen niszowego tajwańskiego horroru, przeciw któremu artylerię wytoczyły władze Chińskiej Republiki Ludowej. Chyba nie muszę dodawać, kto wyszedł z tego starcia zwycięsko („Doszło do tego, że nawet rozmowy na temat Devotion były na chińskich forach z automatu banowane, od twórców odwrócili się wydawcy – firmy Indievent oraz Winking Skywalker, których siedziby znajdują się w... Chinach właśnie”).

Pytając „Komu wierzyć”, Papkin nie udziela jasnej odpowiedzi. Przygląda się natomiast ostatniej decyzji Steama (który zdecydował się dać odpór bombardowaniu negatywnymi recenzjami) oraz próbuje wytłumaczyć rosnący rozdźwięk między notami krytyków a recenzjami użytkowników... i robi to w swoim stylu. („Krytyk, jak powszechnie wiadomo, skosztuje bułkę przez bibułkę, odchyli palec od filiżanki Gyokuru Uji i popełni zjadliwy pamflet. Zwykły człowiek odpisze, opędzlowawszy żabkowego hot doga z liptonem, że krytyk ch*** się zna, bo przecież to je sztos i w ogóle fest masno”).

„Wolnością od/do gwałtu” próbujemy spojrzeć na Rape Day, „symulator gwałtu” z perspektywy etyka i prawnika. Nasz dziennikarz zastanawia się, jak byłoby z dostępnością gry w Polsce (powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego) oraz wskazuje, że to dopiero pierwsza z rękawic, jakie (już wkrótce) rzucą Steamowi niezależni developerzy.

W „Do usług” spikain próbuje natomiast wpisać ostatnie posunięcia Microsoftu w szerszy kontekst, twierdząc, że kroki giganta układają się w bardzo spójny obraz strategii, którą zamierza zastosować w kolejnym etapie wojen konsol.

Życzymy przyjemnej lektury!


Czytaj dalej

Redaktor
CD-Action
Wpisów1100

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze