82
13.09.2018, 10:22Lektura na 3 minuty

Europejska dyrektywa o prawie autorskim (ACTA 2) – o co chodzi?

Wczoraj Parlament Europejski przegłosował przyjęcie projektu nowej dyrektywy unijnej o ochronie prawa autorskiego. Zawiera on na tyle kontrowersyjne zapisy, że w wielu miastach odbyły się protesty przeciw jego wprowadzeniu, oskarżające polityków o cenzurę internetu.


Michał „enki” Kuszewski

W zamyśle projektantów ustawy ma ona chronić m.in. prawa twórców publikujących swoje utwory w sieci, biorąc jednocześnie na muszkę największe serwisy pokroju Google’a i Facebooka. Próba regulacji niezgodnych z prawem praktyk dotknie jednak niemal wszystkich, którzy mają cokolwiek wspólnego z tworzeniem i publikowaniem treści w internecie. Najwięcej kontrowersji wzbudzają zaproponowane artykuły 11. i 13. ustawy nazywanej potocznie ACTA 2.

Artykuł 11. dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. Na jego mocy na korzystanie z obszerniejszych odniesień i cytatów z opublikowanych w sieci artykułów będzie trzeba wykupić od ich twórcy licencję. Ma ono uderzyć przede wszystkim w internetowych gigantów, często i w różny sposób korzystający z treści, nie oferując żadnego wynagrodzenia ich twórcom. Haczyk jednak jest w tym, że zarówno wspomniane Google, jak i Facebook zdążyły już oświadczyć, że nie mają zamiaru dostosować się do europejskiego prawa, co może poskutkować np. wyłączeniem żądających opłat za licencję twórców i serwisów z wyników wyszukiwania w ich serwisach. [Co sprowadzi się do tego, że twórcy i serwisy będą i tak udzielać licencji za darmo, bo kto chciałby zniknąć z wyników wyszukiwania? – dop. CormaC]

Specjalny komunikat Parlamentu Europejskiego precyzuje przy tym, że dzielenie się linkami do artykułów opisanymi pojedynczymi słowami nie będzie podlegało pod proponowane prawo. Wyłączone z przestrzegania dyrektywy będą również niekomercyjne i open-source’owe platformy pokroju Wikipedii czy GitHuba.

Artykuł 13. z kolei z pełną mocą uderzy w duże serwisy i agregatory treści, ale także dostawców internetowych – od krajowego giganta po administratora sieci osiedlowej – wymuszając na nich obowiązek kontroli publikowanych materiałów. Portale będą musiały skutecznie filtrować treści niezgodne z prawem oraz łamiące prawa autorskie, co wielu protestujących równa z końcem wolności internetu i wprowadzeniem jego całościowej cenzury. Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób prawo wpłynie na twórców i odbiorców memów, ale na pewno trudne czasy nadejdą dla moderatorów. [Jeżeli oznaczałoby to konieczność przeorania komentarzy oraz wpisów na forum wstecz, dużym serwisom, w tym nam, będzie się opłacało po prostu wykasować wszystko hurtem i zacząć od nowa, bo ogarnięcie ponad 4 milionów postów na naszym forum jest po prostu niewykonalne – dop. CormaC]

Wczorajsze przyjęcie projektu dyrektywy nie jest jednoznaczne z usankcjonowaniem proponowanego w niej prawa. Jej zapisy obecnie zawierają bardzo ogólnikowe sformułowania pokroju „dużych ilości” materiałów publikowanych przez użytkowników czy „odpowiednich i proporcjonalnych” metod filtrowania niepożądanej zawartości. Prace nad jej zapisami będą trwały do stycznia 2019 roku, na kiedy to zaplanowano ostateczne głosowanie nad jej przyjęciem. Wczoraj 438 europarlamentarzystów zagłosowało za, przeciwko zaś – 226.


Redaktor
Michał „enki” Kuszewski

Autor tekstów różnych. W tym książek. Fan żółwi, muzyki filmowej i wszystkiego, co kosmiczne. Swoje politechniczne wykształcenie przekuł w artykuły dla czasopisma CD-Action, w którym jako redaktor przez wiele lat realizował swoje pasje grania i pisania. Obecnie pracuje w Techlandzie jako Quest Designer.

Profil
Wpisów512

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze