1
8.06.2018, 14:09Lektura na 6 minut

Festiwal Muzyki Filmowej – relacja cdaction.pl

To przystanek obowiązkowy dla każdego gracza, kinofila i melomana. Zresztą – mówiąc bez ogródek – dla każdego, kto ma uszy.


Mateusz Witczak

O obchodzącym jedenaste urodziny Festiwalu Muzyki Filmowej można pisać z pomocą wielkich liczb, uwypuklając w relacji obecność 30 tysięcy widzów, 600 wykonawców udzielających się podczas 21 koncertów, 23 kompozytorów i 30 reżyserów goszczących bądź na scenie, bądź perorujących podczas prelekcji. Ale liczebniki nie ujmą tego, co w krakowskiej imprezie najważniejsze: atmosfery muzycznego święta, które Krakowem wręcz zatrzęsło.


fot. Alicja Wróblewska, www.blackshadowstudio.com / KBF

Krakowska TAURON Arena była gospodarzem trzech wielkich widowisk: dwóch koncertów symultanicznych (aktorskiej wersji „Pięknej i Bestii” oraz „Casino Royale”), w które klinem wbiła się – potencjalnie najbardziej nas interesująca – Video Game Music Gala. Wspólnym mianownikiem była elegancka konferansjerka (tu szczególne brawa, za niewymuszony dowcip i magnetyczną osobowość, należą się Magdalenie Miśce-Jackowskiej z RMF Classic). Jednak zamknięcie festiwalu w tych trzech aktach byłoby niedopowiedzeniem.


fot. Alicja Wróblewska, www.blackshadowstudio.com / KBF

FMF rozpoczął się przeglądem twórczości obchodzącego 85 urodziny Krzysztofa Pendereckiego (Penderecki4Cinema) oraz koncertem utworów nagranych pod kątem obrazów Agnieszki Holland („Pokot”, House of Cards). Współpracująca z Blizzardem kompozytorka Eímear Noone mówiła w Pałacu Krzysztofory o prowadzeniu sesji nagraniowych, a Christopher Drake dzielił się anegdotami z czasów współpracy z Warner Bros. (muzyk udzielał się na pięciolinii Batman: Arkham Origins czy InJustice 2). Bombę za bombą odpalał Marcin Przybyłowicz (Wiedźmin 3: Dziki Gon). Najchętniej (według Spotify'a) słuchany za granicą polski artysta rozmawiał podczas panelu z (m.in.) Jesperem Kydem (serie Hitman i Assassin's Creed) czy Austinem Wintorym (Podróż, The Banner Saga) o kompozytorskiej pańszczyźnie. Jednak w przeciwieństwie do kolegów, którzy ograniczali się do zdawkowych zapewnień, że „mają wokół siebie wspaniałych ludzi” czy że „warto ciężko pracować”, Przybyłowicz nie bał się przedstawić twardych, rynkowych realiów. Przyznał, że gdyby nie znajomości – nie dostałby się do ekipy Redów (latami bezskutecznie starał się „wychodzić” sobie posadę... inżyniera dźwięku!). Zdradził też garść ciekawostek na temat produkcji, chociażby, że muzyka do starć w Dzikim Gonie była nagrywana... przed stworzeniem animacji (które do utworów niejako "podpinano"). Zresztą – więcej przeczytacie wkrótce na papierze, bo z Przybyłowiczem, Wintorym i Kydem udało nam się podczas festiwalu rozmówić.


fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com / KBF

W Tauron Arenie piątkowy wieczór należał do ścieżek „Pięknej i Bestii” Alana Menkela. Na koncert (pod batutą Erika Ochsnera) udało się zaprosić odtwórców głównych ról polskiej wersji, m.in. Sylwię Banasik (Bella) czy znanego z desek Teatru Roma Damiana Aleksandra(Gaston). Ale największe wrażenie zrobił Hubert Zapiór (Bestia), który wykonał „Aż po zmierzch” z większą brawurą i ostrzej niż na wielkim ekranie, co krakowska publiczność nagrodziła największymi tego wieczora brawami.

Dzień później usłyszeliśmy kolejny flirt krakowskiego festiwalu z naszym medium. Ale choć wykonania Orkiestry Akademii Beethovenowskiej (dyrygentury podjął się dobrze znany FMF-owej publiczności Ludwig Wicki) i Chóru Pro Music Mundi były bezdyskusyjnie dobre, to już dobór utworów dobry był dyskusyjnie.

Ale po kolei. In plus zaskakiwały wyświetlane na wielkim ekranie, inspirowane grami wizualizacje, w które zgrabnie wkomponowywano logo i symbole FMF-u oraz nagrania występu. I tak żołnierze oglądali orkiestrę o w kinie polowym, gdy w tle wybrzmiewało „Medal of Honor Suite” Michaela Giacchino, a w materiale towarzyszącym „Silent Hill Suite” (od nieżyjącego już Daniela Lichta) mignął piramidogłowy. W dużym stopniu autonomiczną projekcją zaskoczył Hitman (na ekranie pojawiło się wykorzystywane w grach uzbrojenie oraz dokumentacja wskazująca, że celem agenta 47 jest... dyrygent!).

Zaskakująco słabo wypadł na tym tle Austin Wintory. Journey: Apotheosis czy ABZÛ: Delphinus delphis to utwory wybitne (dość powiedzieć, że Wintory to jedyny w naszej branży kompozytor nominowany do nagrody Grammy), ale oba numery zilustrowano bez pomysłu. W dodatku to ścieżki kameralne, które zwyczajnie zniknęły przy (chociażby) wiedźmińskiej suicie Przybyłowicza i Stroińskiego.


fot. Alicja Wróblewska, www.blackshadowstudio.com / KBF

Wielkie brawa należą się natomiast Ani Karwan, znanej z „The Voice of Poland” wokalistce, która już zapowiedziała, że wykonane podczas FMF-u "Lifeline" wejdzie na stałe do jej koncertowego repertuaru... Cóż, niby słusznie... ale pytanie do publiczności: kto z Was słyszał o Runes of Aran, z którego pochodzi rzeczony kawałek? Otóż pewnie nie za wielu, bo gra zgromadziła na Facebooku zawrotnych 77 fanów.

Podobnych zaskoczeń było więcej: skoro już postanowiono uraczyć bębenki muzyką z Batmana, to czemu akurat z Arkham Origins? Dlaczego stawiając na growe oblicze Jamesa Bonda zdecydowano się na piosenkę z (powszechnie krytykowanego) Blood Stone'a zamiast postawić na klasyczne GoldenEye? Skąd na gali suita z filmowego „Final Fantasy: The Spirits Within”?

Uczciwie trzeba zaznaczyć, że nieprzemyślaną setlistę była w stanie zrównoważyć moc niespodzianek w rodzaju drobnej wiolonczelistki Tiny Guo, która pełnym ekspresji wykonaniem absolutnie skradła wykonanie muzyki z Silent Hill: Downpour. (Poniekąd na spółę z drugim solistą, Normamem Kinem, który nie tylko zagrał na elektrycznej mandolinie, ale też pokusił się o zawodzący wokal).


fot. Alicja Wróblewska, www.blackshadowstudio.com / KBF

Największe tłumy przybyły jednak w niedzielę, na bondowską bonanzę z „Casino Royale”. Koncerty symultaniczne to już tradycja (dwa lata temu prezentowano w ten sposób „Poszukiwaczy zaginionej Arki”), ale projekcja filmu, której orkiestra musi przygrywać, każdorazowo jest dla muzyków nielichym wyzwaniem kondycyjnym. Tegoroczny występ poprzedził wywiad z kompozytorem Davidem Arnoldem (ów ma na koncie również partytury do „Quantum of Solace” czy „Dnia Niepodległości”). Arnold kupił krakowską publiczność już wstępując na scenę z dziarskim dygnięciem, ale podczas rozmowy nie brakło i minorowych tonów. Chociażby wspomnienia Chrisa Cornella, który wykonał (i współkomponował) wykorzystany w obrazie „You Know My Name”.

„Casino Royale” to Bond specyficzny, debiut w roli Daniela Craiga, który wpierw gra – de facto – raczej morderczą maszynę niż tyleż skutecznego, co uroczego szpiega. Jednak ten nieoglądający się na didaskalia instrument (w ręku MI6) pomalutku zaczyna zasługiwać na miano 007…

…oraz na wygranie w finale bondowskiego motywu przewodniego.

Nie będzie zaskoczeniem, że orkiestra Sinfonietta Cracovia (pod batutą Gavina Greenaway'a) poradziła sobie z tym wyzwaniem śpiewająco. W dodatku David Arnold błysnął podczas wieńczącego film „James Bond Theme” gitarową solówką, co publiczność nagrodziła owacją na stojąco.


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze