EA wprowadza nowe zasady dla streamerów i jutuberów
Nowe reguły pozwolą nam odróżnić materiały nagrane z autentycznej potrzeby serca od filmów o charakterze reklamowym.
Streamujesz Titanfalla 2 (jak my?). Publikujesz na YouTubie arcyśmieszne glitche z Battlefielda (tu jesteśmy bez winy, acz niekiedy takie materiały rozpowszechniamy)? EA ma plan, by spętać ci ręce!
Tak przynajmniej twierdzi niemiecki oddział giganta, który zażądał od "twórców treści" transparentności. Słowem: Elektronicy będą wymagać, by filmy reklamowe/promocyjne oznaczać watermarkiem (który prezentujemy w obrazku do newsa) lub tagami #supportedbyEA czy #advertisement. Pierwszy ze znaczków ma sie odnosić do sytuacji, gdy materiał został stworzony we współpracy z wydawcą (który zaprosił dziennikarza/jutubera na zamknięty pokaz, dostarczył kopię recenzencką czy przedpremierowego builda). Drugi zaś – do filmów o zabarwieniu reklamowym (na których treść mają wpływ marketingowcy i PR-owcy).
Decyzja Elektroników (wydaje się) sposobem na to, by uniknąć losu Warner Bros. i PewDiePie'a. Przypomnijmy, że w lipcu Federalna Komisja Handlu (rządowa organizacja USA) oskarżyła Warnera o wprowadzanie użytkowników w błąd, tj. nieinformowanie o tym, że filmy jutubera nie powstały z wewnętrznej potrzeby, lecz miały charakter materiałów sponsorowanych. Firma płaciła wówczas jutuberom za pozytywne opinie.
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.