Overwatch stał się częścią kampanii reklamowej skierowanej przeciwko Donaldowi Trumpowi

Reklama ustawiona w Orlando (stan Floryda) kpi z kandydata Republikanów w nadchodzących wyborach prezydenckich ze względu na jego słabe zdolności gry w Overwatcha. Widoczny powyżej billboard to zaledwie część celującej w Trumpa kampanii, która przy pomocy najnowszego hitu Blizzarda sugeruje, że "Trump Is Not A Team Player" ("Trump nie umie grać zespołowo"). Na oficjalnej stronie akcji biznesmen przebrany za Reapera, Bastiona czy Genjiego narzeka, że winę za jego problemy ponoszą input lag, zepsuty kontroler czy hacki stosowane przez przeciwników.

Za kampanię odpowiada organizacja Nuisance Committee (Komitet ds. Uciążliwości), którego członkowie odpowiadają między innymi za niesławną karciankę Cards Against Humanity. Jak twierdzą, próbują "trafić do młodszych ludzi, ludzi z college'ów, ludzi ogarniętych w internecie", a do swojego przekazu wybrali Overwatcha głównie dlatego, że "grają dużo w Overwatcha" i wiedzą, że jest popularny. Mają nadzieję, że ich publika trafi na stronę główną akcji, gdzie wypisano listę sytuacji, w których Donald Trump "winił innych za swoje porażki". Organizacja podaje choćby przykłady "twierdzenia, że w pierwszej debacie mikrofon nie działał mu zbyt dobrze", "obwiniania moderatorów drugiej debaty za to, że nie pozwalali mu się do końca wysłowić, choć tak naprawdę mówił więcej niż Hillary Clinton" czy "nazywania szefa strażaków, który uratował go z zesputej windy, niekompetentnym Demokratą".

Za chwilę zjedziecie do sekcji komentarzy, zobaczycie, że gracze dyskutują w nich o polityce i stracicie wiarę w ludzkość. Zanim tak się stanie, łapcie ten poruszający film o Hillary i Donaldzie, który – co jest rzadkie przy tych wyborach prezydenckich – budzi naprawdę pozytywne uczucia.