Silent Hill jako darmowa chodzona nawalanka? Czemu nie
- Nie zabijajcie tego, co już martwe - jęknie ktoś. - Dlaczego nie? - odpowiedzą twórcy Streets of Rage: Silent Hill.
James, Maria, Angela, Eddie, Heather, Travis, Piramidogłowy i dziwaczna postać o imieniu "Scar" dodana w ramach żartu - oto grywalna obsada fanowskiej wersji klasycznego Streets of Rage, osadzonej w realiach Silent Hilla. Poziomy w stylu apartamentów Wood Side i jeziora Toluca, znane potwory w stylu słynnych pielęgniarek czy gigantycznych Closerów - choć nie jest to doskonała gra, jest zrobiona mimo wielu amatorskich problemów na tyle rzetelnie (bazą było Streets of Rage, więc nic dziwnego), że bawi jako nostalgiczna podróż w przeszłość. Jeśli tęsknicie za Silent Hillem, ale macie odrobinę poczucia humoru*, warto sprawdzić. Grę za darmo sprawdzicie TUTAJ.
* OK, przyznaję, że sam się mocno pogniewałem na twórców Book of Memories za cały ten pseudozabawny szajs ich autorstwa, ale tu przynajmniej nie czuję się, jakby ktoś próbował zmienić moją ulubioną serię w żenujący standup połączony z indykowym early accessem.