Ouya winna twórcom indie tysiące dolarów? Niezależni oburzeni

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Ouya została przejęta przez Razera. Dziś dowiedzieliśmy się, że zostało to wykorzystane za pretekst, by nie wypłacić pieniędzy autorom gier wydanych ekskluzywnie na tę minikonsolkę.

Wiele studiów, które wedle umowy miały otrzymać od Ouya Inc. od pięciu do trzydziestu tysięcy dolarów, dowiedziało się podczas rozmowy z pracownikami firmy przez Skype'a, że żadnych pieniędzy nie dostaną. Powód? Musieli podpisać dodatkowy kontrakt, który był niemal identyczny pierwszemu, ale w którym zawarto uwagę o możliwości rozwiązania umowy w razie niewypłacalności którejś ze stron. Ludzie z Ouyi wyjaśnili developerom, że z racji przejęcia przez inną firmę ich deal przestaje być ważny, "uprzejmie poprosili", by nie udawać się z tą wiadomością do prasy i zasugerowali, że być może nowy właściciel pomoże z ich problemami finansowymi - choć oczywiście pozostaje to tylko w dobrej woli szefa Razera, Min-Liang Tana.

Oczywiście spowodowało to mniejsze i większe problemy w życiach twórców indie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem - postanowili więc udać się do mediów i anonimowo wyjaśnić całą sprawę. To niewątpliwie bardzo czarny PR dla Razera, który jest teraz odpowiedzialny za markę Ouya i wiązał nadzieję ze sceną indie. Pytanie, jak hardware'owy gigant zareaguje na te informacje?

Przypomnijmy, że według zasad funduszu Free the Games developerzy mieli otrzymać wyrównanie budżetu w trzech ratach - 50% po pokazaniu działającej bety demonstrującej grę, 25% po premierze i 25% po zakończeniu okresu ekskluzywności. Oferta Ouyi szerokim echem odbiła się w mediach i połakomiło się na nią całkiem sporo twórców gier. Niektórzy nawet dokładali spore sumy do swoich Kickstarterów, licząc na to, że inwestycja zwróci im się wraz z wkładem producentów konsoli.