Biorą się za drony
Drony, niekoniecznie tylko te latające, to świetna zabawa (coś o tym wiemy, nawet piszemy – w najbliższym numerze CD-Action), ale choć na razie do zabawy żadne pozwolenia nie są potrzebne, po ostatnim incydencie w okolicach Okęcia pewnie się to zmieni...
Dla przypomnienia – Embraer 195 Lufthansy przeleciał w odległości zaledwie 100 metrów od niezidentyfikowanego drona i musiał zmienić tor lotu. Ba, ze względów bezpieczeństwa przez kilka godzin objazdem lądowały także inne maszyny, a sam incydent został zakwalifikowany jako bardzo niebezpieczny. Co przekłada się na „do ośmiu lat więzienia” dla operatora. Pojawiły się już informacje o przesłuchaniach 39-latka, do którego najpewniej dron należał, oraz jego późniejszym zwolnieniu, ale szczegółów brak.
Teraz dzięki „geniuszowi” z Warszawy Urząd Lotnictwa Cywilnego wraz z Ministerstwem Infrastruktury i Rolnictwa pracują nad rozporządzeniem, które pozwalałoby bezproblemowo latać tylko nad terenami niezabudowanymi. W innych przypadkach niezbędne będzie zdobycie certyfikatu, który już teraz jest niezbędny przy wykonywaniu lotów komercyjnych.
Póki co można się jeszcze cieszyć tą wolnością, która jeszcze obowiązuje. I tam, gdzie ona obowiązuje, o czym na prostej infografice informuje ULC.