95
28.06.2013, 17:47Lektura na 4 minuty

[BLOGI] Glorious PC Gaming Master Race w czasach zarazy

Mnóstwo multiplatformowych gier, w których nie znajdziemy różnic pomiędzy wersją PC i X360, teoretycznie powinno burzyć ścianę niechęci, dzielącą pecetowców i konsolowców. Starcie jednak trwało i nadal trwa, co opisał na swoim blogu Abyss.


Blogi

Każdy chyba chociaż raz spotkał się z tym terminem. Wielka i potężna rasa graczy PC i brudni konsolowi wieśniacy. Dzisiaj mówi się już właściwie wyłącznie o kolejnej generacji konsol, a ja chciałem sobie zarówno przypomnieć jak i zwrócić uwagę co się dzieję teraz po obu stronach fikcyjnej barykady. Ponarzekać, histeryzować i gdybać, może nawet kogoś wkurzyć. Generalnie cokolwiek z tego wywnioskujecie jest wasze.

Najpierw jednak odrobina historii. Możliwe, że wiele osób nie wie o tym, że mem jakim niewątpliwie stało się w ostatnich latach określenie ''Glorious PC Gaming Master Race" ma bardziej polskie korzenie, niż niektórzy mogliby przypuszczać. Termin ten sławę zdobył dzięki programowi Zero Punctuation Yahtzeego Croshawa. Konkretnie dzięki odcinkowi o naszym głównym produkcie eksportowym, Wiedźminie, który to został przez autora okrutnie zrównany z ziemią. Głównie za jego nieintuicyjny interfejs mający być rzekomo domeną elitarnych PCtowców gardzących tymi wszystkimi obrzydliwymi ''skonsolizowanymi" każualowymi (wstaw tutaj dowolny bzdurny termin, drogi czytelniku) grami. Bynajmniej wtedy określenie to nie było zbyt pozytywne, ale dosyć celnie określało sytuację, panującą w branży koło roku 2008. Wszyscy chyba pamiętamy legendarne ''NIE dla konsol w CDA" i powtarzane niczym mantra slogany o każualizacji, płacze o niszczeniu ukochanych gier, mniejszym skupieniu na PC etc.

Mniej więcej w tym samym czasie wyszedł Crysis, który dla wielu PCtów stał się ostateczną ''próbą ognia" i koronnym argumentem na rzecz tego, jak konsole niszczą szeroko pojęty gaming. Mówiąc wprost - większość tych graczy, która w sygnaturkach wstawiała sobie teksty pokroju ''liczy się grywalność" nagle zamieniła je na ''liczy się grafika, konsole hamują naszą ewolucję, hurr durr". Zabawny komentarz do całej sytuacji z Crytekiem i ewolucją jest taki, że nawet teraz, w okresie - zdawałoby się - triumfu PC, innowacyjne graficznie gry tego studia wcale nie ratują branży. Sprzedają się wręcz poniżej oczekiwań.

Przez kilka lat sytuacja oczywiście złagodniała. Prawie wszyscy jakąś drogą doszli do akceptacji obecnego stanu rzeczy i pogodzili się z tym, że na konsolach jednak można grać i wydać tam dobre gry, a nawet pisać o nie petycję. Sam początkowo wyśmiewający PCtowców termin również diametralnie zmienił swoje znaczenie. Wiadomo też, że pod koniec generacji konsol nie będzie więc nic bardziej oczywistego niż odwracająca się tendencja na korzyść grupy blaszakowców - zaniedbywanej podobno od kilku lat.

Nawet sam autor przypadkowego mema ''Master Race" przyznaje, że PC rzeczywiście jest dobrą decyzją przy okazji premier konsol nowej generacji. Trudno się zresztą temu dziwić, biorąc pod uwagę wszystko, co dzieje się obecnie wokół XBO, PS4 i polityki konsumenckiej obu firm. Teraz nawet argument o prostocie użytkowania jednej z platform odszedł w niepamięć, bo właściwie każda z nich oferuje DRM lub inny - powiedzmy sobie szczerze - upierdliwy system tego czy innego rodzaju. Trudno więc nie wybrać PC, który mimo wszystko oferuje większe możliwości.

Jest jednak coś, co mnie śmieszy w dobie pojawiających się obecnie jak grzyby po deszczu komentarzy o elitarności PC. Ci sami gracze, którzy wypowiadają się o sytuacji z XBO i systemach antyużywkowych już od kilku lat nie mają z ową elitarnością nic wspólnego, gdyż zdecydowana większość gier sprzedawanych na PC jest obecnie wydmuszką, zawierającą instrukcje i kod aktywacyjny Steam. Rynek gier używanych to właściwie margines sprowadzający się do handlowania nieco starszymi produkcjami. Ciągle jesteśmy przywiązani do pudełek, mimo iż właściwie straciły one jakiekolwiek znaczenie.

Myślę, że warto wspomnieć tutaj niedawny tekst Adriana Chmielarza i komentarz jednego z polskich dziennikarzy. W diabły posyłam oczywiście argument, jakoby DRM-y na Xboksie były tym samym, czym jest Steam, bo jak wiemy - DRM DRM-owi nierówny. Ciekawe jest natomiast to, że steamowa rewolucja została u nas przyjęta bez ogromnego krzyku, którego można by się po takiej sytuacji było spodziewać. Ostatnio spotkałem się również z komentarzem, według którego MGR: Revengeance pojawiający się na PC miałby uratować rzekomo kiepską sprzedaż gry. Sam komentujący pewnie kupiłby ją w bundlu za dolara rok później. Wyżej wymieniony przykład Crysisa i losy tych ''kiepskich każualowych gier" trafiających do petycji obrazują, że pecetowa rasa nie jest wcale tak łaskawa i elitarna, jak mogłoby się pozornie wydawać i lubi ugryźć dłoń, która ją karmi. Pomijam fakt równie absurdalnych założeń sprzedażowych i konwersji wydawanych na PC, wszak żadna ze stron nie pozostaje w tym wypadku bez winy.

Choć sam bez cienia wątpliwości uznaję wyższość platformy sprzętowej, jaką jest PC, uważam, że przez te kilka ładnych lat obecna generacja wyhodowała sobie nie tylko wiele niezdrowych tendencji w kwestii gier, co wiele nieprzyjemnych postaw wśród samych graczy. Tekst zakończę więc konformistycznie i napiszę, że wolałbym należeć do globalnej ''Gaming Master Race" oraz poczekam na tych, którzy przeczytali tylko sam wstęp.

Wpis na blogu autora 


Redaktor
Blogi
Wpisów30

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze