7
20.04.2013, 19:11Lektura na 3 minuty

Cyfrowe smoki 2013 - relacja

Dziś zakończyła się druga edycja Digital Dragons, imprezy polskich twórców gier. Były wykłady, dyskusje, ciasteczka, prelekcje, napoje... Jak zwykle, gdy spotyka się branża. Co się działo poza wyborem najlepszych polskich i europejskich gier?


Qnik

 

O nagrodach pisał już parę godzin temu Hut, więc nie ma co się powtarzać. Naprawdę istotne w całej imprezie były jednak wykłady i dyskusje panelowe. Wśród prelegentów byli m.in. Tomek Gop z CI Games opowiadający o Lord of Shadows (niestety nie pokazał gameplayu, ale z każdego słowa i slajdu przebijała fascynacja Dark Souls – to będzie zapewnie dość trudny action-RPG przeznaczony wyłącznie na PC i nową generację konsol), Michał Madej mówiący o tajnikach projektowania gier czy Adrian Chmielarz, którego wielki talent gawędziarski i naturalna umiejętność zainteresowania tłumu dały się poznać podczas dwóch dłuższych dyskusji.

 

Impreza została zorganizowana w Krakowie, w nowym i efektownym budynku Arteteki. Z jednej strony pozwoliło to na rozmawianie o gamedevie w bardzo ładnych wnętrzach, z drugiej jednak stanowiło nie lada kłopot, bo ograniczenia (narzucane przez straż pożarną) co do liczby uczestników były bardzo, ale to bardzo rygorystyczne. Niestety spora część tych, którym udało się zarejestrować, nie pojawiła się na miejscu, a że nie było żadnej rezerwowej listy, ich miejsca po prostu się zmarnowały.

 

Niektóre wykłady były naprawdę pouczające i ciekawe, ale siłą rzeczy trafiły do bardzo ograniczonej liczby słuchaczy. Na miejscu co prawda były kamery, zabrakło jednak transmisji na żywo w internecie, a z tego, co się dowiedziałem, nie wszystko było rejestrowane (część i owszem – ponoć ma zostać kiedyś udostępniona). Szkoda, bo skoro jednym z największych problemów twórców gier w Polsce jest mała liczba wykwalifikowanych pracowników, to na pewno umasowienie Cyfrowych smoków byłoby z pożytkiem dla wszystkich.

 

Organizatorzy popełnili jeszcze jeden błąd. Choć na imprezie znaleźli się również obcokrajowcy, w tym grupa dziennikarzy z USA i Niemiec zaproszona przez nasze Ministerstwo Gospodarki, nie zadbano wystarczająco o należyte przetłumaczenie tych wykładów, które były po polsku (czyli zdecydowanej większości). Na miejscu byli co prawda tłumacze, którzy robili, co mogli, ale z rozmów z obcokrajowcami dowiedziałem się, że niestety to nie wystarczyło. Łatwo to sobie zresztą wyobrazić: specjalista mówi po polsku żargonem o czasem technicznych szczegółach, niespecjalista je tłumaczy na angielski, a anglojęzyczny specjalista tego słucha – błędów i przeinaczeń nie dało się więc w żaden sposób uniknąć. Trochę szkoda, bo o ile rozumiem, że samych dyskusji nie dało się zaplanować i napisać scenariusza, to już tłumaczenie treści wykładów choć mniej więcej można było przygotować zawczasu.

 

Z tego właśnie względu impreza powinna raczej nazywać się Cyfrowe smoki, jak słusznie zauważył w komentarzu do wspomnianego newsa Moooras. Życzę organizatorom, żeby kolejna impreza była równie udana pod względem treści, a jednocześnie znacznie lepiej przygotowana w kwestiach dostępności. Nie ukrywam, że jeśli dostanę zaproszenie za rok, chętnie znów przyjadę do Krakowa.


Redaktor
Qnik
Wpisów39

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze