7
28.10.2012, 15:30Lektura na 3 minuty

[Słowo na niedzielę] Ciężka przeprawa Wonderbook

Po środowej prezentacji Wonderbook nie ma wątpliwości, że nowy gadżet wykorzystujący PlayStation Move może faktycznie zmienić obraz czyjegoś dzieciństwa. Potencjał jest jednak na tyle duży, że... może nie starczyć środków na to, by go doścignąć.


Adam „Adzior” Saczko

Dziwiłem się moim redakcyjnym kolegom, którzy kichali i prychali na Wonderbook. Na ten produkt trudno patrzeć z perspektywy doświadczonego gracza, nietrafione jest nawet spojrzenie recenzenta gier opartych na filmach animowanych. Tutaj trzeba naprawdę się wysilić i myśleć, jak interaktywne książki zostaną potraktowane przez dzieci - nieświadomych technologii, branżowych ruchów i tym podobnych. Czyli wszystkiego, co gdzie indziej sprawia, że growe dziennikarstwo nie jest wymarzonym zajęciem. Nie da się w pełni fanowsko i żywiołowo patrzeć na gry, kiedy śledzi się każdy stopień ich rozwoju, dostrzegając marketingowe zabiegi i typowe, produktowe nudy. W wypadku Wonderbook trzeba się tego wszystkiego pozbyć. Na szczęście, od urodzenia dbam, by nigdy w pełni nie dojrzeć, więc moje dziecięce ja miało pole do popisu.

Jeśli w ciągu najbliższego stulecia zostanę ojcem, to nad kupnem mojej latorośli smartfona będę się wahał długo - nad Wonderbookiem ani chwili. Zauważcie, że słowne zakazy rodziców często działają na dzieci odwrotnie, niż powinny. Lata lecą, metody się zmieniają, ale i tak mały musi włożyć palec do czajnika, żeby zrozumieć, że gorące jest be. Nic tak nie uczy, jak bezpośrednie doświadczenie czegoś, a Wonderbook może te doświadczenia dać. Podczas gry w "Pottery" bazowane na filmach czegoś mi brakowało. Podobnie przy przeklikiwaniu się przez dodatkowe smaczki na płytach DVD z ekranizacjami. Księga Czarów była nabliżej ideału - niezależnie, czy obracałem w rękach ruchomy "tekturowy" teatrzyk, czy oblewałem ekran zaklęciem Aguamenti, wreszcie czułem magię w rękach. Dzieci nieświadome technologicznych pierdół będą wniebowzięte - łapią książkę z dziwnymi znakami, a z niej na ekranie wyrasta świat. Świetna i pożyteczna zabawka.

Dobrze rokuje też współpraca z Moonbot przy Diggs Nightcrawler, które nie dość, że przybliży dzieciom jedną z najciekawszych konwencji współczesnej sztuki (noir) to jeszcze pozwala na interakcję z głównym bohaterem. Nie przez kliknięcia, ale głosowo i ruchowo. Do tego dochodzą drobnostki, jak manipulowanie fizyką (np. kąt padania deszczu zależnie od obrotu książką) i można odesłać do lamusa zabawy "spajdermenami", którymi pod nosem każdy małolat w latach 90 podkładał głos. Zwłaszcza, że postać mola książkowego Diggsa i innych mieszkańców zbudowanego z książek Library City wydają się bardzo sympatyczne, zwłaszcza trzy policyjne świnie, przywodzące na myśl tajniaków z zeszłorocznej ekranizacji Tintina.

Pewny też jestem, że Walking with Dinosaurs, czyli nauka o dinozaurach od BBC, wypali - obrazki sawanny w Encyklopedii Przyrody od Optimus Pascal zrzucały szczękę na parkiet, więc perspektywa nakarmienia stegozaura wydaje się słusznym krokiem ewolucji. Dorzućmy do tego jeszcze zapowiadaną współpracę z Disneyem...

To wszystko mnie zarazem cieszy i martwi, bo żeby Wonderbook rozwinął się w pełni, jego biblioteka musiałaby wzrastać z prędkością światła. To nie jest Skylanders, gdzie dobry pomysł można zamknąć w figurkach i zrobić megahit bez większej filozofii. Tutaj jedno studio nie da sobie rady właśnie przez to, że mamy do czynienia z hybrydą gier i książek. W literaturze nikt nie ma monopolu na pisanie, autorów jest mnóstwo i dzięki temu wachlarz pozycji jest przeogromny. Chciałbym, żeby wielu wydawców zaangażowało się w Wonderbook - samo Sony nie dotrzyma sobie tempa. Tutaj trzeba wielkiej zrzutki, połączenia sił, inaczej Wonderbook pozostanie wyłącznie ciekawostką, a słowa o nowym obliczu czytania będą puste.

W związku z powyższym można zadać sobie pytanie - czy książkowa gra wychodzi we właściwym czasie? Czy przy muzealności obecnych konsol i oczekiwaniu nowej generacji jest miejsce na inicjatywę, która wymaga wytworzenia wokół siebie nowego trendu? Czy uda się w stosunkowo krótkim czasie dać Wonderbook bogactwo różnorodnych tytułów, by zbliżyć się do reklamowego hasła o tysiącu historii i wykrzesać pełnię możliwości? Jeśli spojrzymy na drobny detal, że pierwsze koncepty pojawiły się w 2005 - nie możemy być tego pewni.


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze