9
27.04.2012, 15:20Lektura na 7 minut

?Nie mam pojęcia co chcę robić w życiu?, wywiad z twórcą Keyboard Drumset Fucking Werewolf

Kilka miesięcy temu, podczas typowania najlepszych gier roku, chciałem do zestawienia ogólnego dopisać Keyboard Drumset Fucking Werewolf. Z dwóch powodów, z czego jeden jest chyba oczywisty: dla żartu, ale przede wszystkim dlatego, że... to naprawdę była jedna z najlepszych gier zeszłego roku. Musiałem więc, po prostu musiałem, wypytać jej twórcę, Jonatana Söderströma znanego jako Cactus, o dosłownie wszystko, co tylko przyszło mi do głowy.


Berlin

Okazał się na szczęście całkiem gadatliwym i miłym Szwedem, który chętnie opowiadał o swoich małych indyczych dzieciakach. I o sobie samym (ratując was przed odwiedzaniem jego strony z walącym po oczach różowym tłem, którego nie da się znieść przez więcej niż dwie i pół minuty), na wypadek gdybyście zainteresowali się kim ten człowiek w ogóle jest.

A Cactus to bardzo kreatywny facet – na jego stronie znajdziecie kilkadziesiąt małych, ale interesujących gier z wszelkich gatunków. Od strzelania w kosmosie, przez platformówki, aż po... moje ulubione Keyboard Drumset Fucking Werewolf. Cactus twierdzi, że zajmuje się grami bo zwyczajnie dobrze się nad nimi pracuje, a że musi ciągle coś tworzyć, to akurat na nie padło. Szczególnie dobrze się je pisze, jeżeli kogoś interesują i słyszy się jakąś wiadomość zwrotną na ich temat, dlatego też postanowił rozdawać je za darmo – żeby każdy, kto ma ochotę mógł się z nimi zapoznać. Prawda, to typowa odpowiedź indyków, ale w jego przypadku czuć w niej nutkę samolubności i zwyczajnego braku umiejętności pracy w dużej grupie. Jak sam stwierdził - nie ma zamiaru pracować w żadnej dużej firmie, chociaż rozważał kiedyś taką możliwość: “Gdybyś zapytał mnie o to, kiedy dopiero zaczynałem, to prawdopodobnie bardzo by mi się ta perspektywa podobała. Dosyć szybko jednak przekonałem się, że pracowanie nad czyimś projektem wcale nie jest takie przyjemne i interesujące”.

Kiedyś inspirowały go inne gry, czy też mechanizmy podłapane w mało znanych projektach, które później przerabiał na swoje, do czego otwarcie się przyznaje. “Kiedyś było tak, że coś mnie nachodziło, łapałem jakiś pomysł i próbowałem wymyślic do czego by pasował. Na przykład główny mechanizm z Clean Asia! był czymś, co podłapałem w grze N’Vaders (a przynajmniej tak mi się wydaje), w której walczyłeś z wielkimi bossami składającymi się z wielu małych części. Okazjonalnie zniszczenie jednego segmentu dawało ci power-up z rakietami do niszczenia reszty sprawniej – bardzo mi się to spodobało więc sam zrobiłem grę z bossami, których niszczyłeś po fragmencie a ich części wykorzystywałeś przeciw nim samym”. Teraz jednak zmienił sposób działania i postanowił skoncentrować się na bardziej "osobistych pomysłach", czego przykładem jest...

Keyboard Drumset Fucking Werewolf, które jest owocem dosyć niecodziennej współpracy. Cactus opisuje to tak: “Dennis, wokalista w zespole Fucking Werewolf Asso, spytał mnie czy chciałbym zrobić do jednej z ich piosenek grę zamiast tradycyjnego teledysku. Zgodziłem się pod warunkiem, że będzie naciskał i mnie motywował, bo nie bardzo chciało mi się wtedy robić cokolwiek. Wyszła z tego o wiele bardziej bezpośrednia współpraca, niż przypuszczałem: on zajął się grafiką, a ja programowaniem” i wyszło to grze na dobre, bo tak schizofreniczny klimat nawet indykom rzadko się udziela. Zresztą, nawet na gruncie mechaniki nie jest spójnie i liniowo -- jeżeli mieliście już z tą grą do czynienia, to na pewno zwróciliście uwagę na nieprzyzwoitą wręcz mieszankę gatunków i inspiracji... a wszystko to powstało dlatego, że: “Razem wpadaliśmy na jakieś kompletnie niepasujące do siebie pomysły i przez to szybko wyrzuciliśmy wizję robienia czegoś, co ma sens przez okno – chcieliśmy mieć różne rodzaje minigierek, więc inspirowaliśmy się klasykami w stylu Ice Climber, Contra, czy nawet Mortal Kombat (“Test your might!”)”.

Jak już zgadliście: tak, zarówno Cactus jak i Dennis są wielkimi fanami gier retro. I co dziwne, odwołując się do gier sprzed wielu, wielu lat Cactus czuje trochę winy retro-nostalgii. Dodaje więc błyskawicznie, że: “Osobiście nie mam nic przeciwko grom takim, jak Call of Duty, czy Battlefield”, ale węsząc że to nie koniec wypowiedzi dopytałem jakie gry woli: starocie, czy nowości. Czy chciałby prędzej postawić świątynię Mario i w niej zamieszkać, czy ma na myśli coś zupełnie innego? Zdziwiłem się, bo odpowiedzią było: “Chciałbym po prostu, żeby pojawiało się więcej produkcji koncentrujących się na czymś... kompletnie innym. Nie wydaje mi się, by podżeganie do wojny było ostatecznym doświadczeniem, jakie gry mogą zaoferować. Dlatego też bardzo podoba mi się fakt, że powstają takie produkcje jak Journey i są hołubione przez prasę – dobrze też widzieć gry, które nie zajmują 20 godzin”.

I skoro zahaczyliśmy o długość rozgrywki (Keyboard Drumset Fucking Werewolf można przejśc w pięć minut), musiałem spytać o coś, nad czym zastanawiałem się po spędzeniu z jego grą przynajmniej kilku godzin. Dlaczego po skończeniu KDFW za pierwszym razem zacząłem od nowa, a potem od nowa, a potem pokazałem tę grę wszystkim dookoła i przeszedłem jeszcze kilka razy więcej? Dlaczego jest tak bardzo uzależniająca? Cactus stwierdził, że powód jest prosty: “Gracze zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli umrą to tylko i wyłącznie ich wina. Wiedzą też, że przejście jej po raz kolejny zajmie co najwyżej trzy minuty (jeżeli ją przejdą w ogóle). Wydaje mi się też, że chcą wiedzieć co będzie dalej, skoro każda minigierka jest kompletnie inna - w ten sposób przejście każdego segmentu jest odpowiednio wynagradzane”, ale głupio by było nie wspomnieć też o oczywistości: “No i do tego dochodzi też oczywiście cholernie dobra piosenka w tle i fakt, że ludzie są zafascynowani zarówno nią jak i grą chociaż nawet niekoniecznie im się cokolwiek z tego podoba”.

Ale siłą Keyboard Drumset Fucking Werewolf jes też to, czym w równie bezpośredni sposób wiele gier na rynku pochwalić się nie może: różnorodność rozgrywki. Według Cactusa to właśnie “coś, w czego stronę należy dążyć i jednocześnie coś, w co powinni celować twórcy indie. Teraz zarówno mainstream jak i indyki skupiają się zbyt bardzo na pieniądzach, a przynajmniej tak to z zewnątrz wyglądą. Niewiele gier w ciągu roku jest w stanie mnie czymkolwiek zaskoczyć i pokazać, że rzeczywiście jesteśmy w stanie zrobić coś rozwalającego mózg w drzazgi z naszym interaktywnym medium”.

Głupio by było nie zapytać go w jaki sposób on sam wpada na rozwalające mózgi w drzazgi gry i co ma zamiar z nimi robić. Nic prostszego: “Teraz o wiele rzadziej świadomie inspiruje się pomysłami innych ludzi, a zamiast tego staram się wpaść na swoje własne pomysły, chociaż to o wiele wolniejsza metoda. Staram się też poświęcać więcej uwagi pomysłom, które wydają mi się interesujące i spędzać nad nimi o wiele więcej czasu przerabiając je w bogatsze doświadczenia dla graczy - w rzeczy, które wystarczą na dłużej”. Dodaje jednak od razu: “Albo, prościej mówiąc, zacząłem czuć, że czas zacząć robić gry, z których może udałoby mi się wyżyć”

I nie należy doszukiwać się w tym prób wbijania się w główny nurt, czy też podłapywania ogromnych projektów i dłubania się z nimi latami w wielkiej firmie. Chodzi bardziej o indyczy sukces przynoszący w miarę stabilne zyski i nagrody na imprezach pokoju Independent Game Festival, bo jak sam stwierdza: “Z doświadczenia wiem, że pieniądze i kreatywność nie dogadują się zbyt dobrze”. Dlatego też: “W lecie mam zamiar wypuścić Tuning – grę, którą wygrałem nagrodę na IGF dwa lata temu... więc chyba czas, żeby ktoś mógł w nią przynajmniej zagrać”, a także: “Razem z wokalistą Fucking Werewolf pracujemy nad czymś nowym. Nie ma wiele wspólnego z KDFW, ale jest o wiele lepszym doświadczeniem, lepszą grą. Jest tak samo trudna i urocza na swój specyficzny sposób. Mamy zamiar skończyć ją przed wakacjami i tym razem będziemy celować też w bardziej komercyjny sukces, więc nie będzie freeware”.

Czy należy się dziwić, że po kilku latach rozdawania gier za darmo chciałby połączyć przyjemne z pożytecznym? Raczej nie, tym bardziej kiedy na sam koniec rozmowy dorzuca rozbrajająco szczery komentarz na temat siebie samego: “Mówiąc całkowicie szczerze – absolutnie nie mam jeszcze pojęcia, co mam zamiar zrobić z moim życiem. Każdy możliwy wybór ma sporo negatywnych stron. Na pewno kiedyś coś wymyślę, ale na razie będę sobie po prostu indie, przynajmniej tyle”

No cóz, przynajmniej tyle.

Keyboard Drumset Fucking Werewolf ściągniecie TUTAJ

Oficjalna strona Cactusa jest TUTAJ

Muzyki Fucking Werewolf ASSO posłuchacie TUTAJ


Redaktor
Berlin

Everybody wants to be a Master — everybody wants to show their skill. Everybody wants to get there faster, make their way to the top of the hill. Each time you try you're gonna get just a little bit better. Each day we climb one more step up the ladder. It's a whole new world we live in — it's a whole new way to see. It's a whole new place, with a brand new attitude. But you've still gotta catch 'em all... And be the best that you can be!

Profil
Wpisów1396

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze