49
19.02.2012, 13:00Lektura na 4 minuty

[Po mojemu] Równowaga musi być

Ostatnia popisowa akcja związana z Activision, sequelem Black Ops i pewnym francuskim blogiem o grach dowodzi pewnych zjawisk nie tylko branżowych, lecz także – ogólnie – rynkowych. Po pierwsze, poważni gracze miewają dziwne humory. Po drugie, jeśli powstaje spór o zabarwieniu etycznym, czasem bierze się z błahego powodu.


Adam „Adzior” Saczko

Pamiętacie aferę związaną z wyrzuceniem Jeffa Gerstmanna z serwisu GameSpot? Niespełna pięć lat temu Eidos wpompował sporo pieniędzy w reklamę pierwszej części gry Kane & Lynch na wspomnianej stronie. Gerstmann w owym czasie recenzował produkcję i wystawił jej notę wskazującą, że jest nieźle, ale jeśli z tej mąki ma być chleb, to co najwyżej czerstwy. Redakcja postanowiła pożegnać Jeffa, który wraz z kilkoma kolegami z zespołu GameSpot (odeszli, bo taki stan relacji w firmie im nie odpowiadał) założyli Giant Bomb, który funkcjonuje i prezentuje się bardzo dobrze. Co prawda, GameSpot na liście najpopularniejszych stron o grach zamyka podium, a Bomba znajduje się dziesięć oczek niżej (tuż za FileFront) jednak Gerstmann siedzi na równi obok Johna Davisona z GameSpot podczas wybierania laureatów Video Game Awards. Nie taki zły finał iście żenującej historii.

Ale to było jesienią, kiedy ludzi dopadała depresja i siadały nastroje, więc można obarczyć złą aurę częścią winy. Na kogo jednak mamy liczyć i z czyjej strony oczekiwać dziwnych zachowań, kiedy mrozy przestają doskwierać, a humory zaczynają dopisywać? Na ulubienicę publiczności, czyli Activision. Wydawca próbował wymóc na autorze francuskiego bloga Gameblog usunięcie newsa o plotce, jakiej dostarczył Amazon – w produkcji rzekomo miałby znajdować się sequel Call of Duty: Black Ops. Jak wynika z wywiadu przeprowadzonego przez Evana Narcisse z Kotaku, kontakt firmy z twórcą strony, Gregorym Szriftgiserem,  nie był szczególnie płynny, ponadto próbowano ingerować w treści publikowane na jego stronie, po czym tupnięto nogą i wlepiono Gameblog na czarną listę. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Activision nie chciało podać dokładnych powodów, dlaczego ma być tak, a nie inaczej, poza brakiem oficjalnej zapowiedzi. Znak zapytania w tytule newsa jasno sugeruje, że to plotka, poza tym jeśli wchodzimy na czyjeś podwórko, to chociaż wytłumaczmy gospodarzowi, dlaczego oknem, a nie drzwiami. Co ciekawe, wielki wyciek informacji o Modern Warfare 3 żadną aferą się nie skończył. Może dlatego, że gracze się domyślali, że był on kontrolowany. A może faktycznie Black Ops 2 jest melodią dalekiej przyszłości, a marka Call of Duty dostarczy nam w tym roku czegoś innego? Wątpliwe, choć możliwe. Ale nie na tym chciałem się skupić.

Relacje dziennikarzy z wydawcami często są przedmiotem różnych dyskusji. Rozmaite układy nie są nowością, więc doczekały się swego rodzaju społecznego przyzwolenia. Media nie istnieją bez wydawców, wydawcy nie istnieją bez mediów. Sieć wzajemnych zależności jest nierozerwalna i obie strony są skazane na życie w mutualizmie. Jedni wydają nowe cuda w plastikowych pudełkach, drudzy te cuda oceniają, dzięki czemu można je dobrze sprzedać. Dziwię się zatem Activision, które rynkową pozycję ma na tyle silną, że mogłoby sobie podarować niepotrzebne wyskoki. Zwłaszcza, że jeśli pojawi się plotka dotycząca gier firmy, to w kilkanaście minut oblatuje Ziemię kilkukrotnie i raz dociera do jej wnętrza, spala się i więcej o niej nie słyszymy. A Activision z sobie wiadomych powodów dopadło akurat francuską redakcję. Mogli pozostawić czytelników zaciekawionych i ewentualnie rozwiać ich wizję oficjalną zapowiedzią w przyszłości. Zamiast tego zdecydowano się na dziwaczny ruch, wizerunkowo niepasujący do wielkiej firmy, która wydatnie przyczynia się do rozwoju (przynajmniej na papierze) naszej ulubionej branży i kreuje się na przyjazną dla wiernych fanów. Innymi słowy, śmiechem przez łzy parafrazując Rona Weasleya – dlaczego Francuzi? Dlaczego to nie mogły być motyle?

Zirytowany czytelnik Kotaku pisał krótko, zwięźle i dobitnie na ten temat:


Ogarnij się, ty durna, pi... firmo, jest powód dla którego nie kupuję żadnej z waszych zas… gier, nie tylko dlatego, że CoD to seria z d…, ale też dlatego że odmawiam wspierania firmy, która reprezentuje wszystko, co złe w korporacyjnej Ameryce.


Ja od tak radykalnych sądów się odżegnuję, bo Activision jest mi obojętne i mógłbym je polubić i znienawidzić za tyle samo powodów, co każdą inną firmę na rynku. Mam jednak drobny, osobisty apel do growego giganta. Nie róbcie, psia kość, komedii. Nie widzę praktycznie nic złego w waszych praktykach rynkowych, bo jak mieć pretensje do kogoś, kto zapewnia podaż towaru, na który jest zapotrzebowanie. Jestem pewny, że w minutę znalazłbym pięćset osób, które oddałyby kończynę, by być w skórze Koticka. Ale naprawdę, wolałbym słyszeć wiadomości o coraz lepszym rozwoju fundacji Activision dla weteranów wojennych, niż dowiadywał się o godnych pożałowania akcjach, będących wodą na młyn dla haterów. Dla równowagi - bo kiedy zewsząd docierają do mnie krzyki przeciwne wydawcy, robi się nudno. Jeśli ktoś posłyszy mój głos…


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze