42
31.10.2011, 12:27Lektura na 6 minut

Creepypasta: Kopiuj, wklej i przestrasz

Dzisiaj Halloween! Jeżeli nie wybieracie się wieczorem na żadną imprezę, to może spędzicie noc na czytaniu horrorów? Bo widzicie: wiele lat temu historie o duchach opowiadano znajomym przy ogniskach - dzisiaj ogniska zastąpiły świecące w ciemnych pokojach ekrany komputerów, a publicznością stały się fora i strony internetowe.


Berlin

Miałem osiem lat, kiedy pierwszy raz kupiłem CD-Action. Zwabiła mnie oczywiście pełna wersja Timeshocka - pinballa, którym zachwycali się wszyscy moi koledzy. Włożyłem płytę do napędu i zacząłem grzebać w katalogach - nigdy nie używałem menu, było wtedy bardzo nieintuicyjne - i kiedy znalazłem właściwy folder okazało się, że obok instalatora był tam też spakowany plik o nazwie “emit_Shock”. Odpaliłem go i kiedy skończył wypakowywać się do klasycznego C:/Windows/Temp znalazłem tam projekt okładki kolejnego numeru magazynu....

Tak mogłaby zaczynać się klasyczna creepypasta - nowoczesna “opowieść o duchach” przeklejana z internetowego kąta w kąt.. Prawdopodobnie w dalszej części opowieści okazałoby się, że dyskobol zamiast oczu miał świecące pentagramy, a nazwy recenzowanych gier rzucają cienie układające się w jakieś przerażające zdanie - wszystkie chwyty dozwolone, byle tylko dreszcz przeszedł po plecach czytelnika, a wyjście do toalety w środku nocy okazało się czymś, na co nie starcza odwagi.

Creepypasty dotyczą wszystkiego, co "straszne" - od ksera, które wyrzuca z siebie strony nie mając oryginalnego obrazka wewnątrz, po ślady dziecięcych rączek na samochodzie ludzi wracających z wycieczki do miejsca, w którym rozbił się szkolny autobus. Najczęściej dokładnie opisują miejsce akcji i podają ogromne ilości szczegółów, które mają czytelnika przekonać do tego, że wydarzyły się naprawdę. Są ich tysiące, a miłośnik historii z dreszczykiem może nasycić się do woli - wciąż bowiem powstają nowe. Najważniejszym ich gatunkiem dla nas - graczy - są jednak oczywiście historie oparte na grach, komputerach i konsolach.

Te z kolei najczęściej nawiązują do okresu dzieciństwa piszących, czyli z reguły lat 90-tych. Internet pełen jest historii o paranormalnych kartridżach do GameBoy’a, czy “zepsutych” grach kupionych na bazarze. Na jednej tylko stronie można znaleźć ponad sto tekstów o Pokemonach, a niemal trzysta o grach jako takich. Niektóre z nich pisane były miesiącami i wymagały wielkich nakładów pracy chociażby przy preparowaniu filmów z “nawiedzonych gier” (sławna historia The Legend of Zelda: Majora’s Mask), niektóre to tylko próbki, które do niczego się nie nadają. Creepypasty potrafią zadziwiać - pisane z reguły bardzo prostym językiem brzmią, jak "prawdziwe opowieści", a co bardziej utalentowani autorzy wiedzą jak naprawdę zaskoczyć i - czasami - przestraszyć swoimi pomysłami.

Gra musi jednak spełniać kilka warunków, by rozważać ją jako materiał na sensowną creepypastę. Najczęściej opowiadają bowiem o produkcjach, które nigdy nie pojawiły się w sprzedaży, albo które jeszcze nie powstały. Często główną rolę dostają też gry z otwartym światem, który może zaskoczyć jakimś znaleziskiem - w pewien sposób właśnie to, razem z łatwą do manipulowania estetyką produkcji, sprawiło że najwdzięczniejszym tematem okazały się... Pokemony. Zapomniane PokeLalki i muzyka z Lavender Town, która prowadzi do samobójstwa, dziwne przedmioty eventowe - creepypasty to istna studnia pomysłów, których mogliby ich twórcom pozazdrościć scenarzyści horrorów. Zresztą: bardzo ciekawym zjawiskiem jest też wprowadzanie ich w życie - w internecie można znaleźć hacki gier, które działają dokładnie tak, jak opisano je w creepypastach, a przykładem może być chociażby Pokemon GhostBlack, czy Pokemon LostSilver.

Niektóre opowieści przebiły się nawet do kultury masowej - automat z grą Polybius pojawił się w Simpsonach. Nie bez powodu zresztą, bo jego historia to jedna z najbardziej klasycznych i najlepiej znanych creepypast, które próbują czepiać się rzeczywistości na ile tylko to możliwe. Według niej... amerykański rząd pod koniec lat 80-tych poszukiwał sposobu, by wykorzystać gry jako broń. Zlecił więc firmie Sinneslöschen (‘wymazywanie pamięci/tracenie umysłu’ z niemieckiego) stworzenie gry, która wpływałaby na graczy w niespotykany sposób. W ten sposób powstał automat z Polybiusem, który umieszczono gdzieś w Portland, a który podobno wywoływał bóle głowy, stany depresyjne, czy nawet skłaniał do samobójstwa. Spisano wiele wersji tej historii, a historia tej gry jest chyba najbardziej kultową creepypastą - istnieje nawet strona sinnesloschen.com, na której można ściągnąć grę, którą mógłby być Polybius, gdyby rzeczywiście istniał.

Łatwo jest wytworzyć klimat horroru wokół automatów i gier, które mogły zaginąć - wiele historii opiera się na kartrtidżach, które wydano w limitach -set sztuk, oraz salonach gier, które zlikwidowano. Niektóre - jak opowieść o Condemned 3 - wykorzystują pirackie wersje gier, które zostały odpowiednio przerażająco i obrzydliwie przerobione, albo - jak koszmarna pasta o Wiedźminie 2 - trainery i mody.

Wszystkie z tych historii bardzo łatwo jednak zdemaskować - zawsze zawierają jakiś elementarny błąd, którego nie da się usprawiedliwić, chyba że autor zaznacza z góry, że miał do czynienia z hackiem/piracką wersją. Przykładem może być gra Killswitch, która nigdy nie istniała, a którą wydało podobno nieznane czeskie studio w latach 80-tych. Po jej ukończeniu usuwała się z dysku twardego i nie dało się jej w żaden sposób skopiować - nie trzeba długo myśleć, by zauważyć, że “nie da się skopiować” byłoby bardzo dobrym polem do ustanowienia jakichś standardów zabezpieczeń DRM. I chociaż historia zna już przypadki dzieł sztuki użytku jednorazowego, jak Agrippa Williama Gibsona, to fakt niemożliwości skopiowania produkcji nawet przed odpaleniem przeczy logice. Podobnie jest z wszystkimi innymi creepypastami: duchem Herobrine w Minecrafcie, czy dodatkowym zakończeniem Fallouta 2 odgrywającym film prezentujący gracza i wyłączającym sprzęt eleketryczny w domu. Nawet Pogromcy Mitów by to wyśmiali, zamiast sprawdzać.

Przykład Herobrine obrazuje to nawet lepiej, bo jest jedną z najświeższych creepypast "na rynku". Herobrine to istota przypominająca model gracza w Minecrafcie, tyle że ma puste, białe oczy. Pojawia się w single-playerze, obserwuje przez chwilę i ucieka w mgłę, a jest podobno człowiekiem włamującym się do gier innych, a konkretniej martwym bratem Notcha - duchem, który w iście cyberpunkowy sposób hackuje czyjąś rozgrywkę. Problem w tym, że Notch nigdy nie miał brata.

Tak, jak zabójcy z hakami zamiast dłoni i wariaci z piłami mechanicznymi, do których przyzwyczaiły nas horrory, creepypasty są realne tylko i wyłącznie przez tę chwilę, kiedy czytelnik chce im uwierzyć i nie drąży tematu. Wiedza zabija wiarę, a boimy się tylko tego, czego nie znamy, prawda?

Gdzie szukać dobrej Creepypasty?
creepypasta.com - ogólny zbiór historii wszelkiej maści.
invisiblegames.net - zbiór opowieści o grach, które nie istniały - tu powstało np. Killswitch.
paranormalne.pl - największa kolekcja creepypast po polsku.
creepypasta wiki - prawie 300 past o grach, a dodatkowo ponad 100 o samych Pokemonach.
inuscreepystuff.blogspot.com - kolekcja naprawdę dobrych past, w tym różnych wersji tych o grach, np. Polybiusie jako grze Nintendo.


Redaktor
Berlin

Everybody wants to be a Master — everybody wants to show their skill. Everybody wants to get there faster, make their way to the top of the hill. Each time you try you're gonna get just a little bit better. Each day we climb one more step up the ladder. It's a whole new world we live in — it's a whole new way to see. It's a whole new place, with a brand new attitude. But you've still gotta catch 'em all... And be the best that you can be!

Profil
Wpisów1396

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze