52
24.07.2011, 09:00Lektura na 5 minut

"Dev diary" o pracy newsmana

Wchodzisz na cdaction.pl. Widzisz około 25 newsów. Czytasz je przez około pół godziny, a potem – najczęściej – o nich zapominasz. Zastanawiałeś się jednak kiedyś, ile czasu i pracy zajęło ich napisanie? Jeśli nie – zapraszamy do przeczytania swoistego „Pamiętnika newsmana”. Przygotował go Piotrek66, nasz czołowy newsman, który akurat się urlopuje. Piotrek, wracaj!


Piotrek66

Praca newsmana to jedna z najbardziej niewdzięcznych w dziennikarstwie. Kiedyś – tak jak wielu czytelników obecnie – myślałem, że to fajna fucha: ot, napisanie kilku krótkich wiadomości dziennie. Żyć nie umierać, prawda? A guzik.

Newsmanów można porównać do... poszukiwaczy skarbów. Ale takich, co codziennie wyruszają na podbój świata z wykrywaczem metali, na każdym kroku trafiając na znaleziska. Czasem znajdą bezcenną rzecz, innym razem zaś - zardzewiałą łyżkę nie wartą złamanego grosza. Jest również trzeci scenariusz - odnaleziony skarb będzie cenny, ale nie z punktu widzenia znalazcy.

Można powiedzieć, że my także przemierzamy internet z "wykrywaczem metali", sięgając nim różnych miejsc. W zalewie informacji, którymi każdego dnia atakowana jest sieć, szukamy tych ważnych. A szczególnie ważnych z punktu widzenia polskiego gracza. Bo wiadomość o amerykańskiej premierze Kinect Sports, podczas gdy gra jest już obecna na europejskim rynku od dwóch miesięcy większości osób w naszym kraju nie interesuje. Mnie nie.

Gdy jednak natrafimy na bezcenne znalezisko, musimy jak najszybciej je przekazać. Bo liczy się to, aby w jak najkrótszym czasie czytelnik dowiedział się o tym, że np. Activision bankrutuje.

Ciąży więc na nas presja – presja czasu. Sytuację utrudnia też fakt, że opieramy się głównie na anglojęzycznych serwisach. Dlaczego? O ile bowiem Brytyjczycy i Amerykanie pisząc newsa po prostu kopiują – niemal całe – cytowane wypowiedzi, o tyle my musimy je jeszcze przetłumaczyć. A to zabiera kilka cennych – czasem niemal kilkanaście – minut.

Praca newsmana - szczególnie piszącego o grach - wiąże się z ograniczeniem… czasu wolnego. Wielu pewnie zauważyło, że w święto Bożego Ciała, choć był to dzień wolny w Polsce, newsy ukazywały się regularnie. Dzieje się tak właśnie dlatego, że "sercem" branży są Stany Zjednoczone i Wielkia Brytania, a więc  większość informacji pochodzi właśnie z tych krajów – państw, w których 23 czerwca normalnie pracowano, a wiadomości pojawiały się standardowo. Natomiast już 4 lipca – w amerykański Dzień Niepodległości – newsów było niewiele (choć były), jako że w USA trwał długi weekend. Ba, nawet w weekendy musimy być na stanowisku. Bo, jak to pewnego razu powiedział mi Hut: „w internecie nie ma dni wolnych”. Święta racja.

W zasadzie praca newsmana ma dwa oblicza. Są okresy, kiedy niewiele się dzieje i panuje – jak to lubimy nazywać z Adziorem – „posucha”. Informacji jest jak na lekarstwo, a tych wartościowych, jeszcze mniej. No chyba że za takie można uznać zapowiedź japońskiego RPG-a na 3DS-a od nieznanego studia, które i tak nigdy nie trafi do Europy…

Zdarzają się jednak dni – i to właśnie jest drugie oblicze tej pracy – kiedy niemal jednocześnie pojawia się około 20 bardzo ważnych newsów. Nie wiemy wówczas, gdzie ręce włożyć, a na koniec dnia sami dziwimy się, że jeszcze żyjemy. Najgorzej jest podczas targów E3, które jednocześnie są dla mnie, jako gracza, świętem oraz, jako newsmana, apokalipsą. Czasem czujemy się niczym roboty, które kolejne informacje wypluwają z szybkością karabinu maszynowego. Wiążę się to też z pewną (niestety) schematycznością – gdy piszesz dziesiątą wiadomość z rzędu o trailerze długo oczekiwanej gry, można popaść w pewne znużenie.

W zasadzie – nie licząc takich dużych imprez, jak targi E3, czy gamescom – nie można dokładnie przewidzieć, jak dużo pracy czeka nas danego dnia. Na przykład w ostatnim tygodniu niewiele się działo, podczas gdy przez dwa wcześniejsze codziennie byliśmy zalewani informacjami.

Tak narzekam na pracę newsmana, że ktoś mógłby pomyśleć, że jej nienawidzę i w ogóle mam jej dość. A to nieprawda.

Fuchę tą, pomimo pewnych swoich, powiedzmy to „charakterystycznych” cech, można bowiem bardzo lubić. Nic bowiem nie zastąpi satysfakcji, gdy jako jeden z pierwszych w Polsce poinformuję o czymś ważnym. Oj, nic. Szczególnie jak widzę, iż ktoś czyta „owoce” mojej pracy i je komentuje. Serce rośnie. Poza tym nie jest to – jak mogło wynikać z moich wcześniejszych „wynurzeń” – praca smutna i bezpłciowa. Wiele się bowiem dzieje… na poziomie zakulisowym.

Najciekawsze są zażarte „boje”, jakie toczymy często o dany temat. Zdarza się bowiem, że „hitowego” newsa chce napisać kilku newsmanów. Dochodzi więc nieraz do poważnych i gwałtownych dyskusji. Nie trwają one jednak długo - głównie ze względu na presję czasu: wiemy, że nie możemy tracić cenych minut na "kłótnie". Poza tym - jesteśmy łagodne chłopaki i zazwyczaj dogadujemy się szybko. Mimo to nasze zaangażowanie w tego typu „spory” jest czasem tak wielkie, iż raz Adzior miał nawet sen, w którym toczył ze mną walkę o pergamin z zapisanym tematem na jakiegoś newsa....

Czasami jednak rozmowa nie wystarcza. Pamiętam, jak z Adziorem pewnego razu rzucaliśmy – przed kamerką, za pośrednictwem Skype’a – monetą. Stawką była wiadomosć o gigantycznym wycieku informacji o Call of Duty: Modern Warfare 3. Do dziś uważam, że ten skurczybyk oszukiwał…

Bycie newsmanem, choć czasem nie jest łatwe, niesie ze sobą wiele pozytywów. Pisząc newsy przez ostatnie trzy lata, poznałem bardzo wiele ciekawych informacji, które normalnie bym zapewne przegapił (np. gry niezależne). No i poznałem ten growy światek „od kuchni” oraz zdobyłem sporo doświadczenia. Praca ta uczy mnie więcej niż nudne wykłady na uczelni. O wiele więcej.

Na razie więc nie zamieniłbym tej roboty na nic innego.


Redaktor
Piotrek66
Wpisów17556

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze