39
10.12.2010, 22:00Lektura na 12 minut

Stuart Black ? wywiad dla cdaction.pl

Stuart Black, projektant znany m.in. z gry... Black oraz kolorowych wypowiedzi na temat Lady Gagi, udzielił nam wywiadu, w którym mówi o swoich polskich korzeniach, rzeszowskich taksówkarzach, a także o tym, jaką grę stworzy dla City Interactive.


Hut

Cdaction.pl: Pracowałeś w Criterion Games nad grami wydawanymi przez Electronic Arts, pracowałeś dla Codemasters, a teraz... zatrudnia cię mało znana firma z Polski. Trudno uznać to za awans... czy może jednak tak?

Stuart Black: LOL :) Nie ma żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o to, gdzie tworzone są wspaniałe gry. Jak wspominałeś, pracowałem z wieloma bardzo dobrymi developerami, od Bullfroga po Criterion, I to jest dla mnie miara moich umiejętności. Nie jestem pewien, co miałby znaczyć “awans”, o którym mówisz – dla mnie to tworzenie mocnych tytułów i oddziaływanie na graczy, wywoływanie w nich żywych emocji. Podczas rozmów z City Interactive byłem poruszony ich pasją i poświęceniem tematyce gier, a także ich umiejętnością uczciwego, szczerego patrzenia na sukcesy i niedociągnięcia ich gier. Myślę, że patrząc na to, że zakupili licencję na CryEngine 3 i rozszerzają swoje możliwości projektowe, jasno widać że podchodzą bardzo poważnie do tematu branży gier i podnoszenia jakości swoich produkcji. Koniec końców, chodzi po prostu o to, że im zależy. Mam nadzieję, że pomogę im podnieść poprzeczkę i przyczynię się do tego, że City Interactive stanie się marką, która będzie wyznaczała pewien poziom w jakości gier.

Co stało się w Codemasters z BodyCountem? Co możesz ujawnić zza kulis twojego rozstania z tą firmą, co nadaje się do druku i jest politycznie poprawne?

Krążyło na ten temat wiele dziwnych i śmiesznych plotek. Tak naprawdę jednak nie ma się czym ekscytować. Nigdy o tym nie mówiłem, bo nie mam wiele do powiedzenia. Umowa została złamana. Nikomu tak naprawdę nie zależało by ją naprawić, więc postanowiłem ruszyć do przodu.

Tego typu rzeczy zawsze rozwiązują się same. Gdyby do tego nie doszło, nie spotkałbym ludzi z City, nie miałbym okazji odwiedzić ich w pięknym Rzeszowie, nigdy nie zrobiliby na mnie takiego wrażenia swoim entuzjazmem. Nie miałbym też okazji korzystać z CryEngine 3. Który jest fantastyczny. Kiedy tworzysz grę od podstaw, nie masz możliwości dorobić się takiego zestawu narzędzi. A to wpływa negatywnie na jakość twojej gry. [W City Interactive] od początku startujemy z technologią i narzędziami lepszymi, niż cokolwiek, co miałem do dyspozycji, gdy robiłem swoje wcześniejsze gry.

Jak doszło do podpisania umowy z City Interactive?

Tak, jak zwykle. Mój agent, Simon Hope z agencji Aardvark, skontaktował się ze mną, pytając, czy interesuje mnie rozmowa z City Interactive. Odbyłem kilka dobrych rozmów telefonicznych z Markiem Tymińskim, szefem City, potem poleciałem do Warszawy i spędziłem cały dzień z Markiem, Michałem Sokolskim, szefem działu produkcji i Marcinem Kwaśnicą, dyrektorem sprzedaży. Szczerze mówili o swoich ambicjach i słabościach. Duże wrażenie zrobiło na mnie ich studio, wyszedłem z niego pod dużym wrażeniem. Potem wymienialiśmy się e-mailami, parę razy rozmawialiśmy przez telefon. Oni polubili mnie, a ja ich. Dobrze do siebie pasujemy.

Zapewne jest za wcześnie by o tym mówić, ale może wyjawisz coś na temat twojej gry dla City Interactive. Na jakim etapie się obecnie znajduje? Ilu ludzi będzie nad nim pracować? Czy mamy spodziewać się jakichś rewolucji? No i... dlaczego II wojna światowa?

Gra jest na początku etapu produkcji, dlatego zastanawiamy się na razie nad ramami scenariusza i najbardziej ogólnymi pomysłami na rozgrywkę. Jesteśmy na tak wczesnym etapie, że nie ma nawet tytułu. Cały podstawowy zespół znajduje się w Rzeszowie, wspiera go ekipa ze studia City Interactive w Warszawie. To oznacza, że będę musiał, niczym ping-pong, latać w tę i we w tę, między Warszawą a Guildford (pod Londynem), gdzie buduje nowe studio projektowe.

Jasne, chcemy dać ludziom unikatowe i wciągające przeżycie, i tak – planujemy wziąć kilka schematów znanych z shooterów i postrzelić je w ramię, a potem kopnąć w tyłek.

A dlaczego II wojna światowa? To dobre pytanie. Ludziom wydaje się, że ten temat już się wyczerpał w grach. Ale ja mówię co innego: „Czy mogę dziś pójść do sklepu i kupić grę o tej tematyce?”. Oczywiście, jest Call of Duty: World at War, ale nie chcę grać na Pacyfiku i bawić się w wojenkę w dżungli. Chcę za to dobrać się do tyłków nazistowskich szumowin w Europie. Ale już nudzą mnie te wszystkie przeróbki „Szeregowca Ryana” i „Kompanii Braci”. Jeśli usłyszę jeszcze jeden marsz na trąbce, odgrywany w tle jakiegoś ponurego menu, albo zobaczę jeszcze jeden karabin Thompsona, wsadzę pada w ekran telewizora. To co będziemy starali się zrobić, to przywołać ducha „Parszywej dwunastki”, „Tylko dla orłów”, „Dział Navarone”, a nawet „Bękartów wojny”. Chcę mieć twardych facetów wykonujących trudną misję. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz było to możliwe. Jeden z moich ulubionych filmów to „Żelazny Krzyż” Sama Peckinpaha, końcówka tego filmu jest genialna, co prawda wymuszona przez okoliczności, ale genialna. To właśnie chcemy osiągnąć, więcej rock'n'rolla, więcej strzelania na oślep z nadzieją, że coś trafisz, więcej spowolnień akcji i więcej chwały. Wszystko to zawinięte w bardzo rozwojową meta-grę, która będzie unikalna dla gatunku.

Co takiego Stuart Black wniesie do City Interactive? Dlaczego to dobre posunięcie dla tej firmy?

Zawsze podkreślałem, że jest pewien specyficzny rodzaj strzelania, który lubię. Był on obecny w Blacku, i mam nadzieję, że ci którzy grali w Bodycount, czuli to również. Chodzi o kontrolowany chaos, oskryptowany, ale w przemyślany, głęboki sposób. Wiele shooterów zamienia się w chaos, kiedy tylko na ekranie pojawia się więcej, niż sześciu przeciwników. Mam nadzieję, że na tyle dojrzałem jako projektant gier, że będę w stanie przekazać ten styl strzelania, to doświadczenie innym, rozwijając przy tym talent ludzi z City Interactive, a także pomagając im pogłębiać i poprawiać wrażenia, jakie dają ich gry.

Wiem, że jesteś obecnie w Polsce. Jak ci się tutaj podoba? Co myślisz o kraju i ludziach, których spotkałeś do tej pory?

Zgadza się, w trakcie tej rozmowy jestem w Rzeszowie. Przyleciałem do Warszawy w poniedziałek, by zmierzyć się z minusowymi temperaturami i śnieżycą. Nie są to więc najlepsze okoliczności, poza tym nie znam polskiego, ale ludzie których spotkałem byli dla mnie bardzo mili i otwarci.

Rzeszów to piękne miasto. Rynek wygląda olśniewająco z lampkami bożonarodzeniowymi i śniegiem, kocham ten widok. Macie dobre jedzenie, piwo i wspaniałych ludzi. Nawet mimo tego, że nie rozumiem, co mówią ludzie dookoła mnie, urzeka mnie brzmienie waszego języka. Najbardziej lubię niezadowolonych taksówkarzy, którzy cała drogę spędzają na narzekaniu i wyklinaniu nie wiadomo kogo. Słowa i zdania zdają się płynąć nieprzerwanym potokiem perkusyjnych brzmień.

Wizyta tutaj jest dla mnie ciekawa także ze względów osobistych, bo moja babcia była Polką, ale przeniosła się do Niemiec, zanim się urodziłem. Jakaś część mnie zawsze czuła związek z waszym krajem, dlatego cieszę się, że mam powód, by tu być.

Na kolejnej odsłonie - po angielsku. Żebyście nie zarzucali nam, że zmyśliliśmy to o babci z Polski...


Redaktor
Hut
Wpisów4059

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze