24
10.11.2010, 14:37Lektura na 5 minut

Kinect - premiera i wrażenia z testów

Dziś ma miejsce europejska (i polska) premiera Kinecta. Podczas gdy kilku członków naszej redakcji zastanawia się czy biec do sklepu już, czy poczekać na świąteczne promocje (jakieś muszą być, prawda?) my przedstawiamy wrażenia z zabawy nowym cudem Microsoftu. Machał wszystkim: Qn'ik.


CD-Action

Po testach Kinecta nie mam już żadnych złudzeń: to na pewno nie jest urządzenie, które mogłoby na dłużej oderwać kogoś od Call of Duty czy ­Assassin’s Creeda. Jednocześnie jeśli do tej pory trudno było ci przekonać rodzinę do zakupu konsoli (wszak „w przeciwieństwie do PC służy ona tylko do zabawy”), lepszy moment chyba się nie trafi. Nowy kontroler Microsoftu to bowiem ostateczny argument, jakiego można użyć w celu przekonania kogoś do gier. Jeśli i on się nie spodoba, cóż – dana osoba jest chyba całkiem stracona dla elektronicznej rozrywki.§

Długość ma znaczenie
Najprościej powiedzieć, że Kinect to rozbudowana kamera podpinana do konsoli Xbox 360. Osadzony na ruchomej podstawce poziomy prostopadłościan ma czujnik podczerwieni, zaawansowaną kamerę oraz wielokierunkowy mikrofon. Przed rozpoczęciem zabawy należy odpowiednio przygotować sobie otoczenie. Tu zresztą pojawia się jedna z największych wad urządzenia. Jeśli nie możesz przed telewizorem zaaranżować pustej przestrzeni wielkości co najmniej 2 na 2 metry (najlepiej także bez żadnej wiszącej lampy, w którą można by niechcący uderzyć), lepiej dobrze się zastanów przed zakupem. Teoretycznie wymagania są takie, by stać w odległości od 1,8 do 2,4 m od kontrolera, co w standardowych polskich mieszkaniach może wcale nie być łatwe.

Gdy jednak warunki są dobre (przydaje się też odpowiednie oświetlenie, ale nie jest wymagane do zabawy), proces kalibracji przebiega szybko i bez kłopotu. Kinect bada pomieszczenie, robiąc jego „mapę”, doskonale także rozpoznaje kształt i ruchy człowieka (ręka służy za kursor, potwierdzanie odbywa się poprzez przytrzymanie jej na określonej opcji). Nie ma ryzyka, że jeśli np. między kontroler a gracza wejdzie pies albo w tle poruszy się pod wpływem wiatru paprotka, kamera „zwariuje”. Dzięki temu w żadnej grze nie można oszukiwać, tak jak to jest możliwe choćby w Wii. Jeśli program każe ci skoczyć, musisz skoczyć. Tu nie ma żadnego „pilota”, który można by podrzucić.

Wyginaj śmiało ciało
Z tego też względu nowa zabawka Microsoftu wydaje mi się mieć największy potencjał, gdy chodzi o ćwiczenia przy telewizorze i ogólnie gry fitnessowe (jedna z nich zadebiutuje wraz z Kinectem). Na pewno nie sprawdza się tam, gdzie potrzeba bardzo dobrego refleksu. Niestety, opóźnienie między ruchem a jego odwzorowaniem na ekranie zawsze jest zauważalne, czas zależy od gry.

Ciekawą funkcją zaimplementowaną w większości gier jest możliwość robienia zdjęć lub filmów graczowi, co pozwala po rozgrywce pokazać mu, jak wyglądał i dlaczego całe otoczenie się z niego tak głośno śmiało. Masochistyczni ekstrawertycy mogą też takimi widokami dzielić się od razu ze znajomymi za pośrednictwem Facebooka.

Możliwości multimedialne Kinecta na tym się nie kończą. Urządzenia można z powodzeniem używać do wideo­rozmów przez internet (w dodatku w ich trakcie da się chodzić po pokoju: kamera cały czas podąża za rozmówcą, by był on widoczny). Niestety inne jego ciekawe funkcje, jak np. wykorzystywanie ruchów kończyn do zmieniania kanałów w telewizji, nie będą dostępne w Polsce zaraz po premierze. Nie wiadomo też jeszcze, czy u nas będzie można sterować urządzeniem za pomocą głosu.

Bardzo kontrowersyjną kwestią jest cena rozrywki, jaką oferuje Kinect. Same gry, choć zdecydowanie mniej rozbudowane niż np. taki Fable III, będą sprzedawane w niewiele niższych cenach niż największe „normalne” hity – w sklepach pudełka powinny chodzić po ok. 150-160 zł.

Czy kupić?
Aby jednak móc grać, należy mieć sprzęt. Jeśli jeszcze nie posiadasz X360, sprawa jest prosta: kup albo zestaw z konsolą bez dysku za ok. 1250 zł, albo z dyskiem 250 GB za ok. 1500 zł. Bardziej złożona sytuacja jest wtedy, gdy już „iksa” masz. Możesz nabyć samodzielnego Kinecta, ale jego cena wydaje się odstraszać, gdyż wynosi aż ok. 600 zł. Nietrudno więc obliczyć, że taniej jest kupić zestaw... i odsprzedać konsolę.

Ja sam jeszcze do niedawna byłem przekonany, że sprawię sobie Kinecta w prezencie świątecznym (a co, każdy może być dla siebie Świętym Mikołajem!). Po bliższym poznaniu się ze sprzętem muszę niestety z żalem zrezygnować z tego planu, przynajmniej do czasu, gdy moje mieszkanie w magiczny sposób się powiększy. Jeśli ty nie masz takiego problemu, możesz przemyśleć zakup. Nawet jeśli nie dla siebie, to dla siostry, mamy czy małego braciszka.

---

W Polsce Kinecta można nabyć w trzech wariantach. Dostępny jest sam kontroler z grą Kinect Adventures w cenie 649 zł. Osoby, które nie posiadają jednak Xboksa 360 mogą zdecydować się na dwie pozostałe opcje - kosztujący 1299 zł zestaw z Kinectem, grą i konsolą wyposażoną w 4 GB pamięć flash lub pakiet z urządzeniem, grą i X360 z 250 GB dyskiem twardym. Ten ostatni można nabyć za 1549 zł. To ceny oficjalne, w niektórych sklepach znaleźć można promocje (nie za duże).

Na razie dostępnych jest 6 produkcji współpracujących z nowym kontrolerem. Oto ich pełna lista:

  • Kinect Sports
  • Kinect Adventures
  • Kinectimals
  • Dance Central
  • Kinect Joy Ride
  • Sonic Free Riders
  • W przyszłym tygodniu na rynku pojawi się kolejne 9 gier:

  • Your Shape: Fitness Evolved
  • Zumba Fitness
  • The Biggest Looser: Ultimate Workout
  • EA Sports Active 2
  • DECA Sports Freedom
  • Fighters Uncaged
  • Motionsports
  • Harry Potter i Insygnia Śmierci - część pierwsza
  • Game Party In Motion

  • Redaktor
    CD-Action
    Wpisów1101

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze