27
9.11.2010, 16:58Lektura na 3 minuty

Bobby Kotick o aferze Brutal Legend: "Tim Schafer winny był pieniądze, które dało mu Vivendi"

Głośno było o aferze związanej z grą Brutal Legend, kiedy to Activision Blizzard – po wcześniejszym wyrzuceniu projektu do kosza – procesowało się ze studiem Double Fine i EA chcąc odzyskać prawa do produkcji. Wiele o sprawie mówił Schafer i przedstawiciele EA, ale nikt z Activision. Do dzisiaj...


Piotrek66

Początkowo Brutal Legend miało zostać wydane przez firmę Vivendi. Po połączeniu z Activision, postanowiono jednak zrezygnować z mało obiecujących projektów, a jednym z nich była produkcja Tima Schafera i studia Double Fine. Osieroconą grę przygarnął koncern jednak Electronic Arts – największy konkurent branżowego giganta. Ten ostatni – widząc co się dzieje – postanowił odzyskać prawa do Brutal Legend siłą i oskarżył Double Fine o bezprawne przeniesie praw do gry do EA.

Bobby Kotick, prezes Activision Blizzard, udzielił bardzo ciekawego wywiadu serwisowi Joystiq. Przedstawia w nim swoje racje i stanowisko wobec afery Brutal Legend, dając do zrozumienia, że w rzeczywistości niewiele wie, co się dzieje w jego firmie. O co poszło? Okazuje się, że jak zwykle – o kasę.

Kotick po raz kolejny przyznał, że nigdy nie spotkał Tima Schafera, szefa Double Fine, nie miał także nic wspólnego z podjętą przez Vivendi decyzją o współpracy nad Brutal Legend. „Gość odszedł i podpisał wartą miliony dolarów umowę z Electronic Arts i był winny pieniądze należące do Vivendi” – mówi Kotick.

Vivendi wsparło go 15 albo 20 milionami dolarów. Spóźniał się, nie wyrabiał z terminami” – tłumaczy. „Nie wiem, czy zapadła decyzja, by nie wydawać Brutal Legend. Nie bardzo nawet wiem, w jakim stadium były negocjacje i rozmowy dotyczące tego, co się stanie z tym produktem. Nie mieli prawa sprzedawać gry bez niczyjej wiedzy. Dlatego powiedzieliśmy tylko: <Słuchajcie, jeśli pójdziecie i podpiszecie umowę z kimkolwiek innym, zwrócicie pieniądze, które wam daliśmy>. To było wszystko, czego żądaliśmy. Ostatecznie otrzymaliśmy część tych pieniędzy i o ile wiem, był to koniec sprawy. Ale nie pamiętam nawet, czy doszło do procesu sądowego” – dodaje.

Z powyższych słów wynika, że choć Bobby Kotick jest prezesem największej firmy w branży, to nie wie za wiele o tym, co się w niej dzieje. Jak jednak tłumaczy: „Nie byłem odpowiednią osobą, która mogłaby ocenić [cały proces związany z Brutal Legend]. Chyba nie byłem najbardziej do tego uprawniony”.

Kotick przyznał jednak, że nigdy nie widział gry Tima Schafera na oczy. Wierzy jednak, że decyzje podjęte przez jego ludzi były słuszne.

Myślę, że stwierdzono, że produkcja ta nie odniesie sukcesu. Koniec końców mamy obowiązek wobec naszych akcjonariuszy zarabiać pieniądze i robić świetne gry. Sądzę, że ludzie podejmujący tę decyzję uważali, że przede wszystkim nie będzie to świetna gra” – wyjaśnia.

Kiedy masz projekty, nad którymi prace ciągle się opóźniają, kiedy wielokrotnie zmieniany jest kierunek, kiedy wiele osób zaangażowanych w produkcję gry odchodzi i zmienia się skład ekipy, prawdopodobieństwo, że projekt wreszcie się ukaże i odniesie sukces jest bardzo małe. Myślę więc, że może nikt nie był w stanie wyrazić się jasno, że to nie jest opinia o Timie Schaferze. Nie ma osobistych animozji pomiędzy Bobbym Kotickiem a… Nie znam tego gościa. Nigdy go nie spotkałem. Mógłbym szczerze powiedzieć, że jak tu siedzę nigdy nie widziałem Brutal Legend, zadecydował osąd ludzi, którym ufam i których szanuję - bez względu na to, czy odbiorcy byliby nią podekscytowani czy nie" - dodaje.
§


Redaktor
Piotrek66
Wpisów17556

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze