238
27.09.2010, 20:19Lektura na 9 minut

Zapowiedź: Might & Magic Heroes VI [KONKURS]

Powiadają, że magia w grach umarła, że straciły one duszę i ­przestały być sztuką. Że ich autorzy nie kierują się już głosem serca, że słuchają tylko brzęku pieniądza. Są jednak miejsca, gdzie magia jest wciąż żywa, a gry tworzy się z miłości do nich samych. Zapowiedź  Might & Magic: Heroes VI (+KONKURS).


Hut

Pogłoski o nowej odsłonie kultowych Heroes of Might & Magic – następczyni wydanej pięć lat temu „piątki” – krążyły od dobrych kilku lat. Dopiero rok temu, kiedy jeden z twórców Might & Magic: Clash of Heroes na DS-a udzielił wywiadu ubrany w koszulkę z napisem Heroes VI, zaczęto snuć śmielsze domysły. Ale mijały kolejne miesiące i kolejne targi, a ona wciąż nie była gotowa, by zaprezentować się światu. Nie pojawiła się nawet na tegorocznym E3, a jej brak stanowił jedną z największych niespodzianek tej imprezy. Heroes VI zaistniała masowo dopiero na niemieckich targach gamescom. §

Nowa era „hirołsów”
Długi czas, jaki upłynął od premiery „piątki” i jej dodatków, zdawał się świadczyć, że Ubi nie ma ani chęci, ani pomysłu, jak kontynuować tę zrodzoną w 1995 roku sagę fantasy. Już na miejscu stało się jednak jasne, że myliłem się w obu kwestiach. Podczas rozmów z głównymi strategami serii zaś – Erwanem Le Bretonem oraz Romainem de Waubertem – nie tylko wyszły na jaw tajemnice dotyczące jej tworzenia (i twórców), ale i potwierdziły się przypuszczenia, że rzeczywiście Heroes VI stanowić ma początek zupełnie nowej ery Might & Magic.

Ujrzałem starych, dobrych „hirołsów” – najprawdopodobniej najpopularniejszą grę z pogranicza królestw strategii turowych i role playing – z tym jednak, że byli to „hirołsi” nowi i lepsi niż dotychczas. Zmiany są przy tym ewolucyjne: twórcy nie starali się wymyślić jej od podstaw, raczej stanąć na ramionach giganta, zachowując jego charakter i najważniejsze cechy. Wyraźnie wyczuwalna jest za to różnica jakościowa pomiędzy odsłonami. Różnicę tę podkreśla także – uwaga – nowy tytuł: „szóstka” wydana zostanie już nie jako Heroes of Might & Magic VI, lecz Might & Magic: Heroes VI. Inwersja ta, zdaniem moich rozmówców, pozwoli też wzmocnić markę Might & Magic i spiąć klamrą produkcje osadzone w tym uniwersum, choćby Clash of Heroes czy – być może – Dark Messiah 2...

Kolejne objawienie związane z Heroes VI dotyczy jego autorów. Jak się okazuje, poprzedni – Rosjanie ze studia Nival Interactive – zajęci innymi projektami nie podjęli się zadania stworzenia ciągu dalszego sagi. Rolę tę przejęło węgierskie studio Black Hole Entertainment, znane za sprawą strategicznych Armii Exigo i serii Warhammer: Mark of Chaos. Bez obaw jednak – Węgrzy szanują osiągnięcia poprzedników. Świat Ashan zachowuje więc swój baśniowy charakter, wymyślony i ukształtowany przez rysownika Oliviera Ledroit. Ponadto istnieje inne ogniwo łączące poprzednich i aktualnych ojców „hirołsów”. Jest nim zespół ekspercki złożony z fanów serii, wywodzących się z różnych krajów, zwykle liderów lokalnych fandomów. Ich zadaniem jest sugerowanie nowych rozwiązań i opiniowanie tych wdrażanych przez twórców gry – to swoisty zespół wczesnego ostrzegania w kwestii innowacji wprowadzanych w „szóstce”.

Godny spadkobierca
A tych, jak się okazuje, ma być niemało. Zmiana jakościowa dotyczy przede wszystkim pewnych uproszczeń: „szóstka” ma być przystępna także dla tych, którzy dotąd nie grali w nic bardziej skomplikowanego od shooterów. Założenie to nie oznacza na szczęście, że znikną elementy kluczowe dla gry, jak rozwój bohaterów (przeciwnie – ten będzie bardziej złożony niż wcześniej) czy rozbudowa miast i armii. Ma być jednak prościej do tych opcji dotrzeć i orientować się w nich.

Kolejne zaskoczenie dotyczy fabuły. Heroes VI rozgrywa się w stworzonym w Heroes V i rozwiniętym w Dark Messiah of Might & Magic magicznym świecie Ashan, ale na 400 lat przed tamtymi wydarzeniami. Innymi słowy, znajomość z Królową Izabelą i Mrocznym Mesjaszem na niewiele się tu zda. „Szóstka” pozwoli jednak zbudować solidne podwaliny pod uniwersum, które wykorzystane będzie mogło być następnie przy różnych okazjach i na różne sposoby. W tym przypadku historia zaczyna się od nieoczekiwanego wskrzeszenia legendarnego Generała Archaniołów, poległego w czasie antycznej Wojny Starszych.

Na nieszczęście dla aktualnych władców Ashan nie porzucił on planów ostatecznego podporządkowania sobie świata i pod pretekstem przygotowań do odparcia inwazji demonów rozpoczyna eliminowanie dawnych i nowych przeciwników. Jedną z przeszkód na tej drodze będzie ludzka dynastia Gryfinów. Ta sama, z której, jak wiemy, z czasem zrodzi się Imperium Gryfinów.

Wojna pięciu armii
Nim do tego dojdzie, przyjdzie nam stoczyć wiele, wiele bojów w ramach kampanii pięciu frakcji dowodzonych przez piątkę dowódców. Tak jest, w Heroes VI dostępnych będzie jedynie 5 armii (o jedną i trzy mniej niż w „piątce” i jej dodatkach), jednak, jak twierdzą twórcy, całość nadać ma nowe znaczenie pojęciu „epicka”. Stanie się tak m.in. dzięki temu, że kampanie nie będą tak liniowe jak wcześniej. Nie dość, że rozgrywać je można będzie w dowolnej kolejności, to jeszcze istnieć ma system zmieniający przebieg (ale niekoniecznie wynik) poszczególnych misji. Zamieszanie wprowadzą także osobiste powiązania wodzów każdej z armii, którzy – jak się okazuje – są bardzo blisko spokrewnieni. To rodzeństwo! Kto z nich przy tym to potencjalny dziedzic „dynastii z krwi i zdrady”, dowiemy się jednak dopiero po ukończeniu pięciu kampanii. Wtedy też wyjaśnione zostaną wszystkie sekrety, które skrywa gra.

Z rodziną najlepiej...
Pierwsze tajemnice zaś pojawiają się w technicznie doskonałych i, jak tłumaczą twórcy, celowo niejasnych filmowych wprowadzeniach do poszczególnych kampanii. Dowiemy się z nich na przykład, że dla Grifinów wszystko zaczęło się od śmierci starego diuka, zabitego przez jego ukochaną córkę, Irinę. Ona sama nie ma pojęcia, jak to się stało, że dopuściła się ohydnego czynu ojcobójstwa. Nie może też przypuszczać, że wkrótce sama padnie ofiarą swego brata Antona, który – mszcząc ojca – własnoręcznie dokona egzekucji. A już na pewno się nie spodziewa, że powstanie z martwych, by jako nekromantka toczyć wojnę przeciw rodzeństwu.

Wkrótce potem stanie się jasne, że także bliźniaczy brat Antona – Cyryl – zmienił się w kogoś innego. W jego przypadku wstrząs po śmierci ojca sprawił, że stał się podatny na ataki potężnego demona, który ostatecznie przejął jego ciało. Nie do końca jednak – Cyryl od czasu do czasu odzyskuje władzę nad sobą samym, a wtedy stara się pozbyć wewnętrznego wroga i porzucić rolę głównodowodzącego demonów. Sam Anton zresztą też nie jest wolny od nadprzyrodzonych sił dobra i zła, które walczą o jego duszę.

Rozwój bohaterów i miast
Już na pierwszy rzut oka rozgrywka w Heroes VI przypomina to, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie gry serii. Wciąż toczy się na dwóch planach – strategicznym i taktycznym – i naturalnie w turach. Jednocześnie jednak wyraźnie widać, że nie ma w zasadzie aspektu, który nie zostałby ulepszony. Weźmy na przykład bohaterów, którzy prócz tego, że będą się standardowo rozwijać (włącznie z klasycznym wyborem „złoto czy doświadczenie”), to wzbogaceni mają być systemem reputacji. Ten wprawdzie wciąż okrywa zasłona tajemnicy, ale z mniej formalnych wypowiedzi twórców wynika, że od opinii, jaką będą cieszyć się herosi, zależeć ma dostęp do części NPC-ów i zadań pobocznych. Nie jest pewne na razie, czy reputacja tyczyć się będzie także pomniejszych herosów, wynajmowanych w karczmach sprzymierzeńców o różnych klasach i – uwaga – specjalizacjach.

Pewne uproszczenie przejawia się też w miastach, które w „piątce” na mapie świata stały się jedynie symbolem osiedla, a ich funkcje – rozbudowy i szkolenia – przejęły odrębne, animowane plansze. W Heroes VI na powrót stopień rozwoju miasta widoczny będzie z poziomu świata – te zaawansowane mają być rzeczywiście większe i bardziej szczegółowe. Nie trzeba będzie więc przechodzić na odrębny ekran, by sprawdzić np. fortyfikacje – teraz będzie widać to od razu. Sama rozbudowa i szkolenie zaś odbywać się mają w dodatkowym niewielkim oknie. Każde miasto produkować ma 7 rodzajów oddziałów, naturalnie w dwóch wersjach: podstawowej i usprawnionej. Część z nich to jednostki klasyczne, zdarzyć się mają jednak także poważne odstępstwa od kanonu.

Starcia w turach
I wreszcie zmiany być może najważniejsze. Przede wszystkim w bitwach – które jak w „piątce” toczyć się mają na planszach złożonych z kwadratów – ponownie zawitają prawdziwe tury. Innymi słowy, twórcy rezygnują z największej innowacji poprzedniczki, którą były „tury kontynuowane” – czyli niekończący się pasek inicjatywy jednostek wyznaczający kolejność ich działania na podstawie współczynnika inicjatywy.

Rozwiązanie to w praktyce sprawdzało się średnio – zdarzało się, że oddziały naturalnie szybkie i dodatkowo przyspieszone magicznie wykonywały nawet cztery ataki, zanim potężny, ale powolny przeciwnik mógł im oddać. W Heroes VI w ramach jednej tury każda jednostka będzie mogła wykonać swój atak – co najwyżej zrobi to po innych. Dzięki temu na powrót znaczenie będą mieć wszystkie rodzaje wojsk. I druga wielka zmiana: twórcy otwarcie przyznają, że multiplayer nie jest dla nich tak ważny jak kampanie, nad którymi pracują całe zespoły scenarzystów. Najpewniej znikną więc tryby symultaniczne, a najważniejszy znów stanie się hot-seat.

W nowej oprawie
Might & Magic: Heroes VI tworzony jest na autorskim trójwymiarowym enginie Black Hole Entertainment. Zmieniła się jednak nie tylko technologia, ale i styl graficzny projektu – pozostaje stylizowany, ale już nie kreskówkowy jak „trójka” czy nawet „piątka”. Mapy świata są rzeczywiście ogromne i złożone, a przy tym znacznie bardziej „przestrzenne” niż dotąd. Przykładem choćby zaprezentowane sekretne przejście za wodospadem, które skróci czas niezbędny do okrążenia góry.

Istnieć też mają „podświaty”, czyli całe kompleksy jaskiń i lochów. Warto również dodać, że po raz pierwszy w historii seria inspirować się ma kulturą Mezopotamii. Ulepszono także animacje jednostek, które stały się superpłynne i bardziej wiarygodne. Znikło przede wszystkim wrażenie umowności w starciach – teraz walczące dwójki zdają się rzeczywiście walczyć. Ilustrację dźwiękową z kolei zapewni muzyka symfoniczna z towarzyszeniem chóru. Nie spodziewałbym się natomiast – nawet pomimo powszechnej świadomości tego, że Polska „hirołsami” stoi – powtórzenia historii z „piątki” i iście gwiazdorskiej lokalizacji. Dostaniemy raczej polonizację kinową.

Prawdziwa magia
Mimo to nie ukrywam, że Might & Magic: Heroes VI zupełnie nieoczekiwanie okazało się dla mnie hitem przynajmniej porównywalnym z King’s Bounty. Nie jest to być może produkt o znaczeniu strategicznym dla Ubisoftu i nie ma też zespołu liczącego setki osób. Jest jednak w nim to, co najważniejsze – magia.

Screeny - TUTAJ.

>>>>>>

A na koniec - konkurs. Mamy do rozdania 9 figurek z innej gry z uniwersum Might & Magic, wspomnianej w tekście produkcji Might & Magic: Clash of Heroes. Mamy i rozdamy bardzo szybko. Do jutra, do godz. 17.00 zbieramy komentarze pod tym newsem - trzeba napisać, jakie są wasze oczekiwania związane z grą Might & Magic: Heroes VI - jak wam się na tym etapie podoba, co chcielibyście w niej zobaczyć. Spośród autorów najbardziej elokwentnych wypowiedzi (dłuższych niż jedno zdanie...) wylosujemy dziewięciu nagrodzonych. Powodzenia!


Redaktor
Hut
Wpisów4059

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze