Recenzja: FIFA 10 Ultimate Team. Jak zrobić z piłki nożnej... karciankę?
Co zrobić, by tchnąć w starą grę trochę nowego życia? Wydać do niej dobre DLC! Wraz z systematycznym rozszerzaniem zakresu tekstów, które pojawiają się na www.cdaction.pl, wprowadzamy na naszą stronę także recenzji dodatków typu DLC. Na początek FIFA 10 Ultimate Team.
FIFA 10 Ultimate Team
wersja testowana: X360, j. ang
Wydawca: EA Sports, cena oficjalna: 400 MSP (X360), 12 złotych (PS3)
Takim "dobrym DLC" okazała się wydana po raz pierwszy w zeszłym roku nakładka na grę FIFA 09, zatytułowana Ultimate Team - rozszerzenie, które "prostą" grę piłkarską połączyło z karcianką a'la Magic The Gathering. Efekt spodobał się graczom na tyle, że Ultimate Team został pobrany z sieci ponad milion razy – a spodziewam się, że FIFA 10 Ultimate Team może powtórzyć, a nawet przebić ten sukces. Bo to, co w zeszłym roku było prototypem, teraz zostało dopracowane, doszlifowane i dopieszczone. Dzięki temu gra się szybciej, łatwiej i wcale nie mniej przyjemnie.
Przyjemnie jest zresztą już od momentu zakupu - FIFA 10 Ultimate Team (więcej o tym DLC: TUTAJ) kosztuje o połowę mniej od swojego poprzednika, za to DLC trzeba zapłacić 400 MSP (lub 12 złotych na PlayStation Store). Kalkulacja EA Sports jest, jak się zdaje, prosta - sam dodatek sprzedawany jest taniej, by więcej ludzi zechciało go pobrać, a jeśli im się spodoba, jest duże prawdopodobieństwo, że zechcą wydać dodatkowe pieniądze na mikrotransakcje, które Ultimate Team oferuje.
Treścią tego DLC jest bowiem budowanie idealnego, perfekcyjnego zespołu z kart piłkarzy i pracowników klubu, udostępnianych w tzw. boosterach. Boostery te zostały podzielone na trzy rodzaje - brązowe, srebrne i złote. Różnią się one liczbą znajdujących się w nich kart oraz ceną - najtańszy brązowy pakiet, zawierający 12 kart, to wydatek rzędu 500 monet, najdroższy, tzw. złoty zestaw Premium, posiadający także 12 kart, ale o wysokiej wartości kosztuje 7500 monet. Owe monety, to wewnętrzna waluta FIFA Ultimate Team, zdobywana w meczach rozgrywanych zbudowanym przez siebie zespołem z AI lub żywymi przeciwnikami - można jednak zastąpić je prawdziwą gotówką, za nią kupując kolejne boostery. Dla mnie to już przesada - wolę dłużej pograć i w ten sposób zdobyć "fifowskie" monety, ale jak twierdzi EA Sports jest wielu graczy, którzy nie mają problemu z wydaniem w ciemno np. 120 MSP za 12 losowo dobranych kart. Ja tam nikomu do portfela nie zaglądam...
Mecze rozgrywane w ramach FIFA Ultimate Team zasadniczo niczym nie różnią się od tych z pozostałych trybów gry. Tu wciąż trzeba wiedzieć komu i kiedy podać, jaki ruch gałką wywołuje którą sztuczkę i jak mocno docisnąć klawisz odpowiedzialny za strzał (oczywiście, że Xboksowy "X" i Plejstejszynowy "kwadracik", a nie jakieś tam „B” czy „kółeczko”), by piłka poszybowała tuż pod poprzeczkę. Lepiej gra się jednak, gdy w drużynie są dobrze dobrani piłkarze (z 7500 dostępnych, w tym kilku polskich), o tym jednak decydują nie tylko ich umiejętności, ale i tzw. chemia, jaka się między nimi wytwarza.
Gra dobrze przedstawia graficznie zależności pomiędzy piłkarzami (uwzględniając m.in. ich narodowość, kluby macierzyste), łatwo więc ocenić na pierwszy rzut oka, czy wymyślona formacja i ustawienie sprzyja drużynie, czy wręcz przeciwnie. Trudniej jest jednak znaleźć optymalne rozwiązanie, bo np. świetny pomocnik nie "pasuje" ani do obrońców, ani do napastników, a ten, który się z nimi najlepiej dogaduje to jakiś, za przeproszeniem, Kikut. Ciekawym rozwiązaniem jest połączenie bazy piłkarzy z informacjami ze świata rzeczywistego - jeśli któryś z zawodników ma za sobą udane mecze, w danym tygodniu jego odpowiednik w grze również zyskuje bonusy.
EA zmierzyło się też z kilkoma rozwiązaniami, na które narzekali gracze poprzedniej edycji Ultimate Team. Przede wszystkim pojawiła się możliwość przedłużania kontraktów zawodników - wcześniej każdy z nich mógł rozegrać w drużynie tylko określoną liczbę meczy, wyraźnie zaznaczoną przy jego wizerunku, teraz mogą ją zwiększyć tzw. karty kontraktów, które prolongują przygodę tego czy innego zawodnika z klubem. Dobrym krokiem jest też wprowadzenie możliwości budowania kilku różnych klubów (na bazie posiadanych przez siebie kart) w rozgrywkach sieciowych i singlowych - ponieważ turnieje dla jednego i wielu graczy mają różne wymagania (np. dotyczące ogólnego poziomu umiejętności drużyny, czy narodowości graczy) można przygotować kilka wariantów zespołów gotowych na różne wyzwania.
Ultimate Team świetnie przedłuża zabawę z FIFA 10, dając zestaw nowych wyzwań i nakładając na rozgrywkę parę ciekawych mechanizmów (choć mówiąc szczerze, można by ich wymyślić jeszcze więcej). Szkoda, że występuje tylko w wersji angielskiej (ale dobrze, że jest ona kompatybilna z polskim wydaniem gry), choć to tak naprawdę jedyny poważny zarzut, jaki FIFA 10 Ultimate Team można postawić. Inny polega na tym, że można tu zbudować bardzo "nierealistyczny" zespół, w którym obok Rooneya gra... Lewandowski. Ale czy to rzeczywiście wada?
Ocena: 8/10
Plusy:
* w pomysłowy sposób przedłuża żywotność gry FIFA 10
* zabawa kartami i ustawianie najlepszych ich kombinacji wciąga
Minusy:
* brak polskiej wersji językowej
* na początku dużo gra się kiepskimi drużynami