22.09.2017, 09:31Lektura na 6 minut
Sponsorowany

Kupujemy mysz do grania [PORADNIK]

Ale którą? Modeli na rynku jest całe mnóstwo, dlatego na przykładzie SteelSeries, jednego z liderów rynku peryferiów dla graczy, wyjaśniamy, na co zwracać uwagę, by się potem nie rozczarować.


Art. sponsorowany

Zacznijmy od informacji, jakie podawane są na pudełkach. Zazwyczaj jest to typ sensora, jego czułość, sposób komunikowania się z komputerem, liczba przycisków, podświetlenie, wymiary i waga. Wszystkie one są ważne, ale niektóre – ważniejsze.

W myszy przeznaczonej do grania w FPS-y (to najbardziej wymagający gatunek) najważniejszy jest sensor. Przy czym wcale nie chodzi o jego maksymalną czułość, lecz technologię. Obecnie na rynku wykorzystywane są dwie: optyczna i laserowa. Ta druga lepiej sprawdza się na trudnych powierzchniach, często oferuje również większą maksymalną czułość, charakteryzuje się również niższym zapotrzebowaniem na energię. Przy fragowaniu nie ma to jednak większego znaczenia. Najważniejsza jest bowiem precyzja działania, a pod tym względem lepsze są sensory optyczne. Nie wszystkie są jednak równie dobre, dlatego nie powinno dziwić, że SteelSeries przy okazji premiery swojego najnowszego modelu Rival 310 (a także bliźniaczego Sensei 310) pochwalił się wynikami testów precyzji, z których jasno wynika, że to właśnie ich rozwiązanie jest najlepsze:


(Kliknij, aby powiększyć)

Druga sprawa to czułość. Najnowsza generacja sensorów optycznych przekroczyła już barierę 10 000 dpi (dpi to skrót od dots per inch, czyli punkty na cal, a liczba ta w uproszczeniu oznacza, o ile pikseli przesunie się na ekranie kursor, jeśli przesuniemy mysz o jeden cal, czyli 2,54 cm). W FPS-ach ma to jednak niewielkie znaczenie, bo większość zawodowców woli grać na niskiej czułości, bo zapewnia to większą precyzję. Standardem jest przedział między 600 a 1200 dpi, choć niektórzy korzystają z jeszcze niższych wartości. Na przykład znany influencer Patryk "Easy" Dzięcioł w swoim Sensei 310 czułość ma ustawioną na zaledwie 400 dpi. Tyle zaś zapewniają obecnie wszystkie dostępne na rynku gryzonie, nawet najtańszy gamingowy model SteelSeries z serii Rival, czyli Rival 100, którego optyczny sensor ma maksymalną czułość 4000 dpi. Modele gamingowe umożliwiają oczywiście zmianę czułości: w tańszych do wyboru jest kilka predefiniowanych wartości, w droższych regulacja jest w zasadzie płynna, bo można czułość ustawić z dokładnością do 100 lub nawet 50 dpi.

Przy niskiej czułości duże znaczenie mają dwa kolejne parametry: maksymalna prędkość oraz przyspieszenie. W przypadku Rivala 100 SteelSeries gwarantuje, że mysz będzie dokładnie przekazywała informacje o zmianie położenia, nawet jeśli będzie przesuwana z prędkością 140 ips (inch per second, czyli cali na sekundę; w systemie metrycznym 140 ips to 3,5 m/s), a przyspieszenia wyniosą 20 g (czyli będę dwudziestokrotnie większe niż przyspieszenie ziemskie). Dla większości graczy oznacza to, że nawet Rival 100 wystarczy, by fragować na maksimum swoich możliwości – ale są jeszcze zawodowcy. W ferworze walki w CS:GO zdarza się, że ruszą myszą szybciej, niż pozwala na to sensor. To ogromny problem, bo w jednej chwili zamiast celować w głowę wroga będą patrzeć w niebo lub pod nogi. Dlatego w modelu Rival 300 zwiększono maksymalną prędkość przesuwu do 200 ips (ponad 5 m/s), a w najnowszym Rivalu 310 – do ponad 350 ips (niemal 9 m/s)! To gwarantuje, że nawet najbardziej wymagający e-sportowcy nigdy nie będą już bezradnie spoglądali pod nogi.

SteelSeries Rival 100

Kolejny parametr, na który warto zwrócić uwagę, to częstotliwość raportowania (pool rate). Standardowe modele biurowe komunikują się z pecetem 125 razy na sekundę, przez co opóźnienie wynosi nawet 8 milisekund. Przy przeglądaniu internetu nie ma to znaczenia, ale w CS:GO decyduje o życiu lub śmierci. Dlatego w przeznaczonych dla graczy modelach przewodowych standardem jest raportowanie z częstotliwością 1000 Hz, dzięki czemu opóźnienie na kablu wynosi tylko 1 milisekundę. To zapewniają rzecz jasna wszystkie Rivale, nawet Rival 100.

Warto również zwrócić uwagę na sposób podłączenia z komputerem. Modele przewodowe mają tę przewagę, że nie trzeba się martwić o rozładowujące się baterie lub akumulatory, nie ma problemu z zakłócaniem sygnału przez sieci Wi-Fi, słuchawki bezprzewodowe czy kuchenki mikrofalowe. Do tego urządzenia z kablem są tańsze i lżejsze (o wadze jeszcze napiszemy). Warto jednak przed kupnem sprawdzić jakość kabla: dla zawodowców najważniejsza jest duża elastyczność, nie ma natomiast znaczenia (tak przynajmniej twierdzą oni sami), czy kabel będzie miał otoczkę z tworzywa sztucznego, czy też będzie w oplocie. Ten drugi jest jednak mniej podatny na uszkodzenia, co ma znaczenie, jeśli mysz ma sprawnie działać przez wiele lat, ale może negatywnie wpływać na elastyczność. A skoro już przy trwałości jesteśmy: warto również poszukać informacji o przyciskach. W dobrych modelach wykorzystywane są mechaniczne przełączniki Omron, wytrzymujące po 50 mln kliknięć, a rozsądne minimum – jeśli grasz w tytuły, w których każdy klik się liczy, a do tego jest ich dużo – to 20 mln.

Jeśli chodzi o kształt myszy, najłatwiej mają osoby praworęczne, bo mogą wybierać zarówno między modelami symetrycznymi, jak i tzw. ergonomicznymi, które w zdecydowanej większości projektowane są z myślą o osobach praworęcznych. Zawodowcy bardzo często preferują jednak modele symetryczne, które wcale nie są mniej wygodne. To jednak najlepiej sprawdzić samemu, by potem nie było problemów – żadne parametry nie powiedzą bowiem, jak dany model leży w ręce. Zwłaszcza że są trzy główne sposoby trzymania i poruszania gryzoniem: na myszy może spoczywać albo cała dłoń (palm – czyli dosłownie dłoń), albo tylko końcówki palców (claw – dosłownie szpon), albo coś pomiędzy (fingertip – czyli dosłownie końcówki palców). Producenci podają wprawdzie, do jakiego chwytu dany model nadaje się najlepiej, ale nic nie zastąpi samodzielnego sprawdzenia tego w praktyce, zwłaszcza że wielu graczy korzysta z więcej niż jednej techniki operowania gryzoniem.

Warto również zwrócić uwagę na wagę: w FPS-ach z CS:GO na czele im waga mniejsza, tym lepiej, a optimum to między 80 a 100 g (np. Rival 100 waży 92 g). Oczywiście nie wszyscy grają na niskiej czułości, dlatego na rynku są również modele cięższe, np. Rival 300 waży 130 g (to dość standardowa waga w przypadku modeli bardziej uniwersalnych, wykorzystywanych także do spokojniejszych zadań), choć najnowszy Rival 310 wraca do najpopularniejszej wśród graczy CS:GO wagi piórkowej (88 g).

Na koniec zostają jeszcze liczba przycisków i ściśle związane z tym makra – a także opcje dodatkowe, jak choćby podświetlenie. Praktycznie nikt nie robi już myszy bez bocznych przycisków, dlatego rozsądne minimum to pięć przycisków: dwa główne, wciskana rolka oraz dwa pod kciukiem. W modelach symetrycznych boczne przyciski często są zdublowane, ale w praktyce i tak wykorzystuje się tylko pięć. Czy więcej to lepiej? W CS:GO nie, ale jeśli grasz w Moby czy MMO, warto rozważyć kupno modelu, który zaoferuje więcej miejsc na makra. Dobrze jeśli te ostatnie można tworzyć i przypisywać do przycisków, korzystając z firmowego softu, który przy okazji pozwoli również zmienić czułość czy schemat podświetlania. Wbudowane diody RGB to wprawdzie bajer, ale kupując sprzęt na lata, warto mieć możliwość jego modyfikacji. Zwłaszcza jeśli producent ma rozbudowany system pozwalający synchronizować oświetlenie między różnymi peryferiami (w przypadku SteelSeries kryje się on pod nazwą PrismSync).

Jeśli jednak chodzi o dostosowywanie, nie do pobicia będzie Rival 700, który ma również wbudowany ekran OLED, a do tego pozwala wymienić kabel, a nawet moduł sensora (standardowo optyczny, ale jeśli mysz ma służyć również w trakcie podróży, na różnych podłożach, można dokupić drugi, laserowy).


Czytaj dalej

Redaktor
Art. sponsorowany
Wpisów157

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze