22.05.2016, 15:06Lektura na 5 minut

[Weekend z Total War: Warhammer] Nauczanie początkowe

Total War to już piętnastolatek, a tych strofować nie wypada (jeszcze odwinie!). Zdając sobie jednak sprawę, że nie wszyscy zdążyli się z nim zapoznać, prezentujemy garść porad dla strategicznych prawiczków. 


Mateusz Witczak

Wojny Totalne toczą się na dwóch płaszczyznach – na mapie strategicznej i w polu. Na rzeczonej mapie przemieszczamy bohaterów (i agentów), rozwijamy nasze miasta, prowadzimy dyplomację i babramy się w ekonomii. Proste? Bynajmniej!

Co by nie mówić o totalwarowej dyplomacji – stanowi ona clue udanej rozgrywki. Owszem, orkowie niespecjalnie potrafią ją prowadzić i lwią część zysków czerpią z podbojów, ale cała reszta w przypadku odkrycia nowej frakcji powinna przede wszystkim…

ZAWIĄZAĆ UMOWĘ HANDLOWĄ.

Na późniejszym etapie zabawy zadziała efekt śniegowej kuli – im większym państwem dysponujemy, tym większe osiągniemy zyski. Jako że utrzymanie państwa w kupie wymaga sporej ilości wojsk, szybko docenicie dodatkowy pieniądz.



Skoro już o wojsku, to przyznaję, drugi Rome trochę kopnął nas w zadki. Rozmasowując obolałe siedzenie muszę wystosować następującą uwagę:

NIE LEKCEWAŻCIE BUNTÓW.

Jeśli w szybkim tempie zdobędziecie wiele prowincji, nie ma zmiłuj, niezadowolenie mieszkańców ziem podbitych da się Wam we znaki. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by zwolnić miasto z podatków (co zdecydowanie zwiększa zadowolenie), tudzież uczynić jednego z generałów gubernatorem i zagnać do aglomeracji nieco wojska.

Tyle tylko, że regimenty trzeba utrzymywać i wcale nie kosztuje to mało. A myśl, by stacjonowały one na zdobytych już ziemiach, byle tylko podnieść zadowolenie ich mieszkańców, jest przykra. I ekonomicznie nieracjonalna. Alternatywa, oczywiście, istnieje. Co zatem zrobić? Zlekceważyć złe nastroje i spokojnie wypatrywać rokoszan. Gdy już ich grupka się wyodrębni i stanie u bram chcąc zdobyć miasto – zadowolenie w mieście zdecydowanie się podniesie.

Bunty zdarzają się często, z tej też przyczyny zalecam zawezwanie jednego z bohaterów, który zajmował się będzie wyłącznie pacyfikowaniem nastrojów. Ot – kursował między zdobytymi już prowincjami i walczył z armiami buntowników.

 

Jeśli już jednak potykacie się z buntownikami, bądź też z kimkolwiek innym, pozwólcie, że delikatnie zauważę, że nie warto…

POLEGAĆ NA AUTOMATYCZNYM ROZSTRZYGNIĘCIU WALKI.

… no chyba, że Wasza przewaga jest tak gargantuiczna, że ręczne prowadzenia natarcia urągałoby powadze sytuacji.

Podczas potyczki koniecznie...

DBAJCIE O BOHATERÓW.

Legendarni lordowie, alias Przywódcy Frakcyjni są, w zasadzie, nieśmiertelni. Ich „śmierć” w bitwie zaowocuje jedynie tym, że przez kilka tur będą podlegać rekonwalescencji. Lordowie zwyczajni i bohaterowie (warhammerowy odpowiednik agentów) kostusze nie umykają, stąd nie wypada posyłać ich na czołowe zderzenie z gigantem. Niech wspomagają swoich podopiecznych z pewnej odległości.

Podczas bitwy warto powtórzyć sobie zabawę w kamień-papier-nożyce. Każdy oddział ma swoje spécialité. Piechota z włóczniami doskonale sprawdza się przeciw kawalerii, która to kawaleria jest wprost idealna do uderzania w łuczników z flanki. To truizm, ale warto stworzyć zrównoważoną armię, która będzie się w stanie uporać z każdym zagrożeniem. By to jednak zrobić, należy...

UWAŻNIE WCZYTYWAĆ SIĘ W OPISY JEDNOSTEK

Z zastrzeżeniem, że Warhammer nieco w formule namieszał. Krasnoludzkie chorągwie, z racji braku konnych, niespecjalnie radzą sobie z szarżą na przeciwnika. Kierując ziomkami Thorgrima – rozciągnijcie oddziały w linii i grzecznie czekajcie na uderzenie. Nijak nie będziecie w stanie nadążyć za orkowymi agresorami, ale spokojne trwanie w szeregu daje zaskakująco wiele.

Dochodzimy powolutku do rzeczy nader istotnej...

Doboru frakcji.

Najłatwiej zacząć Imperium. To najbardziej „klasyczna” strona konfliktu, ze zrównoważoną armią (niezła artyleria, jazda i piechota walcząca w zwarciu), nietrudnym w ogarnięciu drzewkiem technologii i brakiem ograniczeń w dyplomacji. Krasnoludowie nadają się do defensywy. W dodatku powoływanie/utrzymywanie oddziałów jest w ich przypadku bardzo drogie. No i wybierając pokurczów nie ma co liczyć na zabawę magią (z której nie mogą korzystać. Z drugiej strony – są na nią odporni). Zalety? Można radośnie zlekceważyć akapit o buntach (krasnoludy nie są skore do niesnasek), wykorzystać najlepszą w grze artylerię i przemieszczać się pod ziemią.



Chaosowi blisko do hordy Hunów z Attili i jeśli przypadł Wam do gustu tamten „koczowniczy” sposób prowadzenia rozgrywki – stanowią całkiem niezły wybór. Zamiast rozbudowywać miasta – nasze armie mogą rozbijać obozowiska i nie zajmować sobie głowy handlem. Nie pokupczymy również jako zielonoskórzy, bo też ta akurat frakcja gros zysków czerpie z podboju. Jej wojska są tanie, mobilne i liczne, dyplomacja i handel właściwie nie istnieją. Należy jednak pilnować wskaźnika „walczakowatości”, słowem – cały czas posyłać oddziały na bój, na trud (nagrodą za napełnienie wskaźnika jest pojawienie się dodatkowej, sojuszniczej armii!). Bodaj najwięcej finezji wymaga gra wampirami, którzy muszą nadrabiać brak artylerii magią ofensywną, nie cieszą się zaufaniem innych frakcji (co skutkuje częstym zrywaniem przez nie umów). Z drugiej strony – spaczenie, jakie roztaczają, może przenieść się na inne ziemie i sprowokować bunt, z którym będzie sobie musiał poradzić konkurent.

A na koniec: jeśli nie mieliście do tej pory do czynienia z Total Warem, nie ma co rozrywać szat. Przez 15 lat seria stała się bardzo przyjazna, a choć nie dysponuje samouczkiem w klasycznym tego słowa znaczeniu, Wasz frakcyjny doradca wprowadzi Was w meandry rozgrywki względnie bezboleśnie. Nie przeklikujcie jego porad, kompulsywnie wchodźcie w okno dyplomacji i "ręcznie" sterujcie prowincjami. Przede wszystkim: miejcie wobec gry pokorę. To kapitalna zabawka, ale tylko podchodząc do niej mądrze Wojna Totalna nie przemieni się w Totalną Klęskę.


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze