25
7.04.2015, 11:15Lektura na 4 minuty

Mad Max - już graliśmy

To będzie wielka gratka dla fanów Mad Maxa i serii filmów z Melem Gibsonem. Już wkrótce każdy będzie mógł wskoczyć w buty australijskiego aktora i zupełnie jak kinowy bohater walczyć z degeneratami w krainie kangurów.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Skaczących zwierzaków w grze jednak nie spotkamy. Świat Mad Maxa to przede wszystkim rozległe pustynie, po których przyjdzie nam śmigać składanym przez nas samochodem. To główny element gry - celem zabawy jest skonstruować auto zastępcze, alternatywę dla skradzionego Interceptora, słynnego i znanego z kina samochodu głównego bohatera. Majstrowanie przy czterech kołach to główny element gry: będziemy mieć do dyspozycji szereg ulepszeń, dzięki którym sprawimy, że samochód wraz z postępami w grze zmieniać się będzie ze zdezelowanej i niebudzącej respektu konstrukcji w maszynę z piekła rodem - obwieszoną śmiercionośnym żelazem, kolcami nadziewającymi wrogów, wzmocnionymi zderzakami, a także z bronią pokładową, wśród której wymienić należy przede wszystkim snajperkę i hak.

Oba narzędzia okażą się nieodzowne przy rozpruwaniu wrogich umocnień. Niejako przy okazji prac nad autem walczyć będziemy z ludźmi Scrotusa - głównego przeciwnika w grze i lokalnego tyrana, który twardą ręką rządzi w świecie gry. Jego ludzie zajmują na ogół mocno ufortyfikowane bazy. By dostać się do każdej z nich należy najpierw nadgryźć obronę ogniem snajperskim, a następnie przy pomocy harpuna utorować sobie wejście, np. wyrywając bramę z zawiasów.

Sama walka wewnątrz baz i ogólnie poza samochodem przypomina to, co znamy chociażby z serii Batman. Potyczki z przeciwnikami to wyprowadzanie ciosów i kontrowanie poczynań wrogów. Mad Max jest przy tym bardzo brutalny: nierzadko uderzenia kończą się sekwencjami łamania kończyn czy dosłownego zgniatania głowy bądź przebijania korpusu improwizowanymi ostrzami. Podobnie jak w przypadku samochodu, również i tutaj będziemy mieli szereg ulepszeń: uzbrojenie osobiste, odzienie, ale przede wszystkim nowe ruchy i finishery. Rozwój Mad Maxa to również wizyty u swego rodzaju pustynnego szamana i rozdzielanie punktów pomiędzy jego wrodzone atrybuty: możemy w ten sposób zwiększyć odporność na obrażenie czy na przykład szansę na znalezienie lepszych rzeczy na pustyni.

Świat gry jest rozległy. To mapa rozbita na kilka dużych sektorów, które z kolei dzielą się na mniejsze fragmenty zawierające kolejne wrogie umocnienia. Jest to jednak podział dość umowny, bo świat gry jest otwarty: teoretycznie w każde miejsce możemy dojechać naszym samochodem. W praktyce jednak wiele zależy od siły przeciwników na danym obszarze. Jeśli dopiero rozpoczynamy starcie z siłami Scrotusa, należy liczyć się z tym, że na każdym niemal kroku będziemy napotykać stanowiska ogniowe, przyczółki snajperskie, drogi zaś patrolować będą samochody ze zbirami. W takim towarzystwie zbyt daleko zajechać się nie da. W miarę wykonywania kolejnych składających się na fabułę zadań i przejmowania baz sytuacja na mapie będzie się zmieniać: miejscówki zajmowane przez wrogów zmienią swój charakter i staną się przyczółkami ludzi przyjaźnie do nas nastawionych. Mad Max, walcząc ze Scrotusem, tak naprawdę będzie przywracał ład w całym świecie gry. Z korzyścią dla siebie: tereny uwolnione od armii tyrana staną się źródłem surowców, ludzie, którym pomogliśmy, będą się rewanżować tym samym.

Mad Max to ładnie wyglądająca gra. Mamy tu dynamiczny system pogodowy z dniem, nocą, burzami pustynnymi. Twórcy podkreślają, że każda lokacja, każda baza sił Scrotusa przygotowana została od podstaw i bez użycia generatorów. To widać: kolejne umocnienia świetnie komponują się z mapą i sprawiają autentyczne wrażenie. Przepompownia paliwa, platforma wiertnicza, magazyny, wieża obserwacyjna - przez kilka godzin, które spędziłem z grą w studiu producenta nie znalazłem elementu, który nie pasowałby do wizji świata po apokalipsie.

Mad Max jako całość zapowiada się dobrze. Będzie grą akcji, która przede wszystkim pozwoli pobawić się czterema kółkami - modyfikacje samochodu sprawiają dużo przyjemności. Atutem będzie też otwarty, brutalny świat, a także fakt, że twórcom udało się zachować klimat pierwotnej filmowej trylogii. Mela Gibsona tu co prawda nie ma, ale twórcy postarali się zachować klimat - do pracy przy grze zatrudniono Australijskiego aktora. Dla fanów to z całą pewnością będzie gratka, a dla pozostałych - dobrze zrobiona gra.

PS: Więcej szczegółów na temat gry w obszernym tekście, który znajdziecie w bieżącym numerze CD-Action, już dostępnym w kioskach.


Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów563

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze