7
11.12.2014, 15:00Lektura na 3 minuty

[Kalendarz adwentowy cdaction.pl] Dzień jedenasty

Tagi: gra roku, remix tej piosenki ze „Śniadania u Tiffany'ego”, wojskowe odrzutowce, multiplayerowa perełka, do nieba, do piekła, wielkie roboty, a niech to, niech będzie i gra generacji.


Cross

Bayonetta 2

Niektórzy myśleli, że stylowym hack’n’slashom nigdy nie uda się zatrzeć wyraźnej granicy między naciskiem a defensywą a nastawieniem na ofensywę. Z jednej strony mieliśmy przecież Devil May Cry, czyli nieustanny atak, stylowe combosy na dosyć nieporadnych przeciwnikach. Z drugiej - Ninja Gaiden, przycisk bloku nazywany dowcipnie „klawiszem przeżycia” i poleganie wyłącznie na krótkich kombinacjach, efektywność zawsze stawiana nad efektowność.

A Bayonetta 2 daje nam oto dodge offset, czyli mechanikę pozwalającą na połączenie plusów DMC i NG. W przeciwieństwie do klasyka Tecmo, agresywni wrogowie nie przerywają nam długich combosów, jeśli tylko przytrzymamy przycisk ataku podczas uniku. P, P, przytrzymaj P, odskocz do tyłu, puść P, K, P. Rzecz w pewnym stopniu znana z innych gier Platinum Games, ale nigdzie nie lśni tak, jak tu – w grze, w której ruchy bohaterki są wyraźnie zaprojektowane z myślą o dodge offsecie, a po przytrzymywaniu przycisków każdy cios zyskuje dodatkowe efekty.

Sporo narzekało się, że żadna wybitna gra tego typu nie uniknęła jakiejś bardzo bolesnej skazy. Bayonetta i The Wonderful 101 często eksperymentowały z wycieczkami w inne gatunki, co wychodziło im dosyć średnio. Ninja Gaiden miało koszmarną kamerę. DMC4 miało backtracking, DMC3 denne projekty wrogów. I tak dalej, i tak dalej.

Bayonetta 2 za to ma niemal perfekcyjne tempo kampanii. Wszelkie urozmaicenia to tylko wariacje na temat boskiego systemu walki: pod wodą i w powietrzu poruszamy się nieco inaczej, niż na lądzie, mech jest tak absurdalnie potężny, że nie może nie cieszyć, a hołd złożony After Burnerowi kładzie na łopatki wszystko, co próbowała osiągnąć poprzedniczka z nawiązaniami do Super Hang-Ona czy Space Harriera.

Wielu porzuciło też nadzieję na to, że jakiś hardkorowy hack’n’slash dostanie rzetelnie zrobiony multiplayer.

Tag Climax w Bayo 2 okazał się cudeńkiem – wpół trybem kooperacji, wpół trybem rywalizacji, gdzie musicie dbać o siebie nawzajem, żeby przetrwać do końca i zdobyć tony aureolek (waluty, której zdobywanie jest tutaj nieporównywalnie bardziej przyjemne, niż w „jedynce”), a jednocześnie zbierać więcej punktów niż przeciwnik.

Niektórzy myśleli, że twórcom sequela kultowego tytułu na konsole Sony i Microsoftu nie opłaci się sportować „jedynki” na maszynę Nintendo.

Twórcy Bayonetty 2 w jednym pudełku zaoferowała im dwa najlepsze slashery tej generacji.

Niektórzy wciąż myślą, że gra pozbawiona „dojrzałej” (czytaj: zombie lub faceci uzbrojeni w wielkie gnaty i kryzys wieku średniego) fabuły nie ma szans na tytuły Gry Roku.

A Bayonetta wystawia im środkowy palec, wkłada go do stacyjki samolotu bojowego i leci nim sobie na księżyc. Wyglądając przy tym jak zwykle olśniewająco.

I co z tego, że framerate czasem niedomaga, że pewne ułatwienia zachodzą za daleko i mają prawo martwić mistrzów pierwszej Bayo, że miłość twórców do olśniewającego spektaklu czasem przesłania czytelność rozgrywki. Najbardziej zachwycająca gra roku. Kto nie ma Wii U, winien się teraz rozpłakać.


Redaktor
Cross
Wpisów2216

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze