26
28.11.2014, 18:00Lektura na 5 minut

Sześć gier, które nie miały prawa działać na Sega Dreamcast

Dreamcast to ostatnia stacjonarka Segi – choć podzieliła los całej firmy, pod koniec żywota mogła już pochwalić się pokaźną biblioteką dobrych i bardzo dobrych tytułów. Najsłabsza konsola generacji to paradoksalnie spore pole do zaskoczeń, więc przyjrzyjmy się kilku grom, które zasługują na pamięć i uznanie.


Dawid „spikain” Bojarski

Dreamcast pozwalał wyświetlać obraz w 480p dzięki przejściówce na VGA, za pomocą której konsolę podłączyć można było na przykład do monitora lub telewizora z HD. Pamiętajmy, że mówimy o urządzeniu, którego premiera miała miejsce pod koniec lat 90. ubiegłego wieku – 480p na konsolach było wtedy luksusem większym niż 1080p dzisiaj. Dla porównania, GameCube i PlayStation 2 mogły pochwalić się taką rozdzielczością tylko przy ograniczonej liczbie tytułów, podczas gdy na Dreamcaście (podobnie jak na pierwszym Xboksie) rzadko która gra jej nie wspierała.

Poza tym jednak Dreamcast sprzętowo wypadał w swojej generacji najgorzej. Co nie oznacza, że nie wydano na niego wybitnych gier. Oto sześć z nich.


Shenmue II

Zapytajcie grupę posiadaczy Dreamcastów, jaka gra zrobiła na nich największe wrażenie pod względem wizualnym, a wśród odpowiedzi dominować będzie Shenmue II. Nie tylko dlatego że była to wyjątkowo popularna produkcja. Już pierwsze Shenmue mogłoby z palcem w nosie trafić do tego zestawienia, a „dwójkę” udoskonalono pod wieloma względami, zdecydowanie osiągając limit możliwości ostatniej konsoli Segi.

Jakiś czas później grę wydano również na pierwszego Xboksa i wersja ta różni się nieco graficznie od pierwowzoru . Podczas gdy trudno zakwestionować, że niektóre zmiany poprawiły jej wygląd, zdania dotyczące ogółu wrażeń wizualnych są podzielone, a wersja z Dreamcasta nadal ma swoje rzesze zwolenników.


SoulCalibur

soulcalibur_bzozs.jpg

Jednym z najczęściej powtarzanych faktów na temat grafiki pierwszego SoulCalibur jest wyższość portu konsolowego nad wersją z automatów. To rzadkie zjawisko. Względem wersji arcade sprawniono zresztą nie tylko wygląd, ale też gameplay, a oprócz tego dodano nowe tryby, kostiumy oraz postać Cervantesa.

Oglądając gameplay dzisiaj aż ciężko uwierzyć, że to rzeczywiście pierwszy SoulCalibur – gra nie zestarzała się prawie w ogóle.


Jet Set Radio

Jet Set Radio (jeżeli lubisz fastfood i wydaje ci się, że Europa to kraj – Jet Grind Radio) to taki Tony Hawk na halucynkach – zamiast deski jeździmy jednak na rolkach, a triki wykonujemy raczej przy okazji – nie są celem samym w sobie. Jest nim przejęcie kontroli nad miastem – głównie poprzez zasprejowywanie graffiti wrogich gangów.

Gra trafiła do zestawienia głównie dzięki wyjątkowej oprawie graficznej, która zapewniła jej długowieczność. Nie sprawia wrażenia starej produkcji, która dzisiaj wyglądałaby znacznie lepiej – a poza tym jest to jeden z niewielu przykładów bardzo dobrze wykonanego cel-shadingu przed The Legend of Zelda: The Wind Waker.

%pagebreak%
Sonic Adventure 2

sonic-adventure-2_bzozs.JPG

Obie gry z serii Sonic Adventure wymienia się często gdy mowa o tych kilku dobrych współczesnych grach z Sonikiem (o ile można grę sprzed kilkunastu lat nazywać współczesną. Też czujecie się staro?). Rzadziej natomiast wspomina się to, co widać na pierwszy rzut oka – zwłaszcza w przypadku „dwójki”. Chodzi oczywiście o oprawę graficzną, która jak na Dreamcasta jest raczej zaskakująca. Zobaczcie zresztą sami na gameplayu poniżej.

Tak na marginesie – w pierwsze Sonic Adventure możecie zagrać kupując za minimum dolara najnowsze Humble Bundle (w ramach Dreamcast Collection).

 

Phantasy Star Online

Podejrzewam, że każdy, kto miał do czynienia z Dreamcastem, spodziewał się, że trafi tutaj ten tytuł. Jak mogłoby go zabraknąć na takiej liście? To pierwsze konsolowe MMORPG. Dwa lata później co prawda wydano Final Fantasy XI, które z racji otwartości świata zjadało Phantasy Star w kwestii skali, ale to dzieło na konsolę Segi nosi dumny tytuł prekursora. Jak na pierwszą tego typu grę poradziło sobie zresztą rewelacyjnie – było po prostu dobre gameplayowo i spodobało się nawet weteranom serii, co przy tak dużych zmianach nie jest czymś łatwym ani oczywistym.


Rez

Rez to jedno z najbardziej udanych dziwactw w historii gier – dzisiaj „muzyczny shooter na szynach” nie brzmi już tak ekstremalnie, ale obejrzyjcie gameplay poniżej i z ręką na sercu przyznajcie, że nie chcielibyście w to pograć. Zresztą możecie, jeżeli posiadacie Xboksa 360 – wydano nań Rez HD.

Tak czy inaczej – miłe doznania wizualne wywołać można nie tylko hiperrealizmem, czego świetnym dowodem jest Rez. Gra wygląda obłędnie, a ze światem rzeczywistym ma niewiele wspólnego. I bardzo dobrze.


Na dzisiaj to wszystko – za tydzień przyjrzymy się… no właśnie, zgadnijcie jakiej platformie. Jak zwykle otwarty jestem na wasze sugestie i propozycje (dotyczące samych tytułów, ale i całego cyklu), które pisać możecie w komentarzach na dole, ale też nieco bardziej bezpośrednio, na moim Twitterze lub Facebooku.

Na koniec łapcie jeszcze przerażające tech demo Dreamcasta:


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze