25
12.09.2014, 18:25Lektura na 9 minut

Dziesięć gier, które nie miały prawa działać na Game Boyu Advance

Dzisiaj piątek, a to oznacza kolejny odcinek serii o grach z platform, na których nie miały prawa działać. Po Game Boyu Color pisaliście, że pięć to za mało. Przy wybieraniu gier z Game Boya Advance miałem niemały problem... więc wybrałem dziesięć. A tak naprawdę – piętnaście.


Dawid „spikain” Bojarski

Game Boy Advance był bardzo nietypowym urządzeniem. Dziwić może już sam fakt, że Nintendo przy handheldach "przeskoczyło" 16 bitów, więc ich przenośnym odpowiednikiem Super Nintendo Entertainment System została konsola 32-bitowa. Przeskok z GBC był więc spory – prawie 3-calowy ekran o porażającej rozdzielczości 230x160 (w przypadku GBA SP – podświetlany), 32-bitowy procesor 16,8 MHz ARM7TDMI oraz dodatkowy Z80 dla wstecznej kompatybilności; 32 + 96 kilobajtów VRAM, 256 kilobajtów DRAM i tak dalej. Możliwości zwiększyły się znacząco, przez co zaczęto na poważnie eksperymentować z grami 3D.

Było wśród nich kilka bardzo udanych eskperymentów, choć opowiemy sobie nie tylko o nich. Oto dziesięć (a tak naprawdę – piętnaście) gier na Game Boya Advance, które nie miały prawa ukazać się na tej konsoli.


Golden Sun/Golden Sun: The Lost Age

Kiedy mówimy o grach, które "nie miały prawa ukazać się" na danej platformie, przymrużamy oczywiście oko, bo jeśli jakaś produkcja działa, to znaczy, że technologicznie jest to jak najbardziej wykonalne. W przypadku Golden Suna jednak naprawdę była to gra, która nie mogłaby ukazać się na GBA. To epickie jRPG, które zwyczajnie nie zmieściło się na kartridżu, więc podzielono je na dwie osobne produkcje, drugą tytułując Golden Sun: The Lost Age. Nie wiem, od czego zacząć wymieniać elementy, które sprawiały, że kilkanaście lat temu od grania w Golden Suna wyparowywała zawartość czaszki. To klasyczne jRPG z rewelacyjną oprawą graficzną, zwłaszcza podczas walki (obejrzyjcie cały filmik poniżej, tylko trzymajcie szczękę). Sama walka zresztą zachwycała głębią i mnogością opcji. Muzyka, choć w MIDI, do dzisiaj brzmi świetnie, a dosłownie każdy osobny utwór zapada w pamięć.

Oba Golden Suny z Game Boya Advance stanowią po prostu spełnienie marzeń graczy handheldowych o przeniesieniu na kieszonsolki doświadczeń znanych z epickich gier jRPG na platformach stacjonarnych.


Broken Sword: The Shadow of the Templars

Wersja The Shadow of the Templars z GBA nie jest dziś najlepszym sposobem, żeby zagrać w Broken Sworda w tramwaju – od jej premiery gra odświeżona została między innymi na iOS i Androida. Niemniej, 12 lat temu możliwość zagrania w pełnoprawną przygodówkę point-and-click na malutkiej konsolce przenośnej była czymś niezwykłym. A port był bardzo wierny – sterowanie dostosowano oczywiście do przycisków konsoli, między innymi dając graczowi bezpośrednią kontrolę nad postacią, ale cała reszta przeniesiona została z dbałością o szczegóły. Gra zachwycała graficznie, zaskakiwała dźwiękowo (nie ograniczono się do syntetycznych brzmień) i – jak to Broken Sword – obezwładniała fabularnie.


Star X

Jednym z zadań Game Boya Advance było odtworzenie możliwości SNES-a na handheldzie. Jednym z najbardziej oczywistych przykładów jest Star X, który nawet niespecjalnie udaje, że nie jest klonem Star Foksa. Star X robił wrażenie przede wszystkim trójwymiarową grafiką i płynnością, choć jako gra był ponoć tragiczny. Sterowanie określano jako frustrujące, sam przebieg rozgrywki powtarzalny, a na domiar złego gra nie miała powszechnej już na GBA możliwości zapisu stanu gry. Opierał się on na hasłach, które przy ilości danych wymaganych do kontynuowania były po prostu bardzo długie.


Iridion 3D/Iridion II

Oba Iridiony były shmupami, oba wyglądały aż za dobrze jak na Game Boya Advance, ale tylko jeden podtrzymywał dobre wrażenie oferując rozgrywkę na poziomie. Może trochę przesadzam, bo Iridion 3D nie był na przykład aż tak słaby gameplayowo, jak Star X, ale jeśli szukacie ładnego shoot 'em upa na GBA, to sięgnąć powinniście po ten drugi Iridion. Levele pocięto na pół, a widok przeniesiono zza statku nieco wyżej, jak w standardowych grach z tego gatunku. Właściwie każdy element gry wygląda rewelacyjnie, począwszy od gigantycznych statków przeciwników, a skończywszy na wypełnionych szczegółami tłach. Aż chce się pograć.


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze