16
9.09.2014, 20:55Lektura na 3 minuty

Jak przeżyć dwa tygodnie i umrzeć ? graliśmy w This War Of Mine

Gry bardzo dojrzały przez ostatnie kilka lat. Nawet niektóre shootery zamiast koncentrować się na przyjemnych strzelaninach zaczynają zadawać niewygodne pytania. Polskie 11bit studios idzie jeszcze dalej. W momencie, gdy kilkaset kilometrów od granicy Polski trwa prawdziwa wojna, rozgrywka w This War Of Mine jest jeszcze bardziej sugestywna.


Maciej „MQc” Kuc

Udostępniona prasie wczesna wersja gry nie pozwala na sejwowanie. W menu jest tylko jedna opcja: „Przeżyj”. Po jej kliknięciu twórcy mówią nam coś, co może wydawać się oczywiste, ale i tak skłania do refleksji. Dziś wojna może wybuchnąć w każdym momencie i w każdym miejscu. Twoje miasto może być oblężone. A ty na to zupełnie nie jesteś gotów. Tak samo jak trójka bohaterów, w których przyjdzie ci się wcielić. 

Podczas rozgrywki wydajemy polecenia poszczególnym osobom, musząc dbać o ich kondycję. Należy ich karmić (dobrze wcześniej wybudować kuchenkę, dzięki czemu mogą przygotowywać ciepłe posiłki), przygotować do zimy, leczyć skaleczenia i tak zabezpieczać dom, by w razie ataku zdegenerowanych desperatów móc się bronić. Zdegenerowanych, napisałem? Tak naprawdę chodzi o zwykłych ludzi, w identyczny sposób jak my poszukujących pożywienia czy lekarstw. Bo o ile w ciągu dnia przebywamy w kilkupiętrowym domu, przeszukując jego zakamarki i tworząc/rozbudowując niezbędne do życia przedmioty (np. łóżko, dzięki któremu można lepiej wypocząć), to w nocy udajemy się na łowy.

 

Eskapady po zmierzchu mają na celu pozyskanie narzędzi czy pożywienia. Pal licho, jeśli trafimy na jakiś opuszczony garaż czy szopę, którą można bez wyrzutów sumienia splądrować. Bardzo szybko jednak okaże się, że najcenniejsze rzeczy są tam, gdzie inni ludzie. Z częścią można próbować negocjować i wymieniać się, ale niektórzy są nastawieni wrogo, więc lepiej ich unikać. Można też spróbować ich okraść albo nawet zabić...

 

Ja chciałem postępować dokładnie tak, jak uważam, że powinienem. Zaniosłem więc potrzebującemu leki i zabierałem tylko te rzeczy, które były ewidentnie porzucone. Gdy zobaczyłem mężczyznę, który miał złe zamiary wobec jednej z kobiet, wbiegłem do pomieszczenia i rzuciłem się na niego z pięściami. Miał karabin, jedna seria wystarczyła, by wojna dla jednego z moich bohaterów skończyła się bezpowrotnie. Nie było mowy o zmartwychwstaniu, wczytaniu sejwa i spróbowaniu jeszcze raz. Pozostała mi dwójka.

 

Oboje rano dowiedzieli się o śmierci towarzysza, co wpędziło ich w depresję. Musieli żyć dalej – ale to już nie było to samo. Ich wola walki – a właściwie moja, jako gracza – bardzo osłabła. Dobre nocne łowy przestały cieszyć, targowanie się nie dawało satysfakcji. Gdy przy którejś z kolejnych wypraw zginęła kolejna osoba, wiedziałem, że dla ostatniego bohatera – i dla mnie – to już koniec gry. Bez przyjaciół, na których można polegać, chęć zmagania się z przygnębiającą rzeczywistością przestała mieć sens. Kolejnego wieczoru więc wybrałem się i rzuciłem z pięściami na snajpera.

 

This War Of Mine można traktować jak Simsy i bezrefleksyjnie bawić się w „zabijanie ludzików”. Można też próbować grę „wymaksować”, odnajdując najskuteczniejsze metody przetrwania. W obu przypadkach traci się jednak to, co najważniejsze – emocje. Do tego tytułu naprawdę warto będzie podejść zupełnie inaczej niż do jakiejkolwiek gry. O ile ekipa 11bit nie zdecyduje się na wprowadzenie zapisów...


Redaktor
Maciej „MQc” Kuc

Z CDA związany jestem od czasów, gdy posiadanie napędu CD dawało +5 do szacunku na podwórku. Do 2016 roku byłem naczelnym, dziś gram i piszę już tylko dla przyjemności.

Wpisów133

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze