3
17.07.2014, 11:34Lektura na 3 minuty

Kero Blaster - recenzja cdaction.pl

Najnowsza gra Daisuke „Pixela” Amayi, znanego przede wszystkim z doskonałego Cave Story, przez złośliwych nazywana jest jego ubogą wersją. Powód? Kero Blaster to dosyć klasyczny platformer z jasnym podziałem na etapy i gra w żadnym przypadku nie tak rozbudowana jak pierwsza produkcja Japończyka. Natomiast, jak dla mnie, jeszcze lepsza!


Pita

Kero Blaster opowiada uroczą historykę o żabie walczącej ze złymi myślami – myślami, które zakłócają przyrządy do teleportacji, uniemożliwiając łączność w świecie gry, a tym samym utrudniając żywot mieszkańców co najmniej całego świata. I chociaż fabuła gra niewielką rolę, to samo przesłanie – nie dać się złym myślom – jest bardzo, ale to bardzo ważne dla wydźwięku całej produkcji. Pixel zrobił bowiem rzecz niebywałą – na zatłoczonym rynku platformerów wydał coś prostego, ale w tej prostocie genialnego. Wystylizowana na retro oprawa oraz rozgrywka (łącząca koncept Contry oraz Mario) oddaje hołd starym tytułom, ale jest przy tym relatywnie wybaczająca, dopracowana, nie za długa, a przy tym satysfakcjonująca.

A to biegamy po nawiedzonym hotelu, a to walczymy przeciwko maszynom, a to używamy odbijających się od wszystkiego baniek – każda nowa mechanika jest najpierw wprowadzana w bezpieczny dla gracza sposób, każdy niebezpieczny wróg przedstawiany z odpowiednią ilością czasu na reakcję. Podobnie jak również świetny Shovel Knight, także Kero Blaster wyciąga lekcje projektowania z takich klasyków jak Mega Man czy Super Mario.

Bohater Kero Blaster rusza się tak jak trzeba, gra trwa odpowiednio długo i ma dobry balans. Każda z dostępnych broni posiada inne właściwości, przydatne wobec innych wrogów, a zdobywany z czasem jetpack pozwalający na klasyczny w platformerach podwójny skok, świetnie urozmaica grę. Muzyka oraz projekty poziomów, doskonale trzymają w napięciu, bossowie są wymagający, a poziom trudności odpowiedni i mający małe co nieco dla hardcorowców w postaci ciekawego New Game+. Pasuje to szczególnie do samego projektu gry, który nadaje się idealnie do powtarzania, przechodzenia na jednym życiu lub z podstawową bronią.

Kero Blaster dobrze miesza stare oraz nowe podejście do tworzenia gier. Mamy tutaj licznik żyć, ale raz pokonany sub-boss nie przeszkadza nam już w danej rozgrywce. Mamy malutkie zagadki, poprawiające tempo gry. Mamy wiele precyzyjnego strzelania, lecz gdy sobie nie radzimy, możemy po prostu nazbierać sporo monet i polepszyć arsenał naszej żaby.

Bo wiecie, ta żaba się broni, zdobywa nowe sztuki uzbrojenia i może kupować życia, powiększenia energii i ulepszenia giwer w sklepie. Może, ale nie musi. Zgodnie z zasadami dobrze skonstruowanej gry arcade’owej, Kero Blastera można skończyć na jednym „żetonie” i z podstawową bronią. I chociaż nie ma za to achievementów, to przygoda tej żaby daje coś ważniejszego: prawdziwą frajdę.

Diabeł tkwi w szczegółach. W balansie. W dopracowaniu takich małych rzeczy jak długość skoku, szybkość strzału, umiejętności wrogów. W alewie platformerów na rynku PC twórca Kero Blastera nie poddał się złym myślom – pokazał, że jest możliwość stworzenia klasycznej gry tego gatunku, która będzie czystym złotem. Pytaniem pozostaje, czy jest na taką produkcję jeszcze miejsce? am nadzieję że tak, bo sam bawiłem się przy niej przednio.

 

Ocena: 4/5


Redaktor
Pita
Wpisów20

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze