34
17.02.2014, 17:00Lektura na 6 minut

O tytanach i taktyce w Titanfallu

Jedną z cech charakterystycznych Titanfalla są tytany – gigantyczne roboty, którymi możemy walczyć, gdy znudzi nam się bieganie pod postacią żołnierza. Oto, co musicie wiedzieć, by sprawnie się nimi posługiwać.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Podobnie jak piechociarze, tytani mogą dźwigać sprzęt i dobierać umiejętności. Na ekranie przed walką widzimy parę slotów: pierwszy to broń główna, gdzie póki mamy do wyboru trzy pukawki, potem jest umiejętność taktyczna - w ten slot wkładamy np. tarczę odbijającą pociski w kierunku wroga. Jest też Ordnance, czyli ofensywny środek pomocniczy - startowo jest to dobrze sprawdzająca się salwa niekierowanych rakiet. W końcu mamy dwa sloty na zestawy polowe, które pozwalają wzmocnić niektóre cechy lub zmodyfikować zachowanie robota na polu walki. Wszystkie te sloty z początku są zablokowane i wybieramy jedynie spośród predefiniowanych modeli. Szybko jednak możemy wprowadzać własne modyfikacje w obłożeniu sprzętem – oczywiście polecam to zrobić, opierając się na własnych doświadczeniach. Co do wyboru sprzętu złotej zasady nie ma: gramy tym, co nam dobrze leży. To, czego póki co nie możemy robić, to zmiana klasy tytana. W becie mamy tylko jedną do wyboru, ale docelowo ma być ich oczywiście więcej. Póki co zapowiedziano trzy.

 

Bo do tanga trzeba trojga

Pierwszy z nich, Atlas, to mech, którego mamy okazję poznać w becie. Jeśli ktoś szuka uniwersalnego narzędzia, to będzie to właśnie ten model. Nadaje się równie dobrze do szturmów, jak i obrony - to mocna jednostka, przyjmie sporo, ale nie wolno zapominać, że twórcy nie poskąpili mu również całkiem niezłych możliwości manewrowych. W razie potrzeby można nim próbować akcji oskrzydlających - na pewno nie jest najszybszą jednostką w grze, ale w odpowiednich rękach bez problemu może zaskoczyć przeciwników ogniem w plecy.

 

Dla tych, którzy niezbyt pewnie czują się w kruchych skorupach, stworzony został Ogre. To jedna z tych konserw, które można otwierać diamentowymi otwieraczami – wszystko inne się stępi. Choć w sumie tona trotylu też powinna wystarczyć – ale tylko przy odrobinie szczęścia, bo ten tytan został stworzony, by przyjąć na klatę huraganowy ogień i nawet się przy tym nie spocić. Bierzesz Ogra, idziesz przed siebie i przez długi czas nie przejmujesz się ostrzałem przeciwnika – tak w skrócie wygląda walka tym potworem. Uniki? Są, ale wyglądają jak balet słoni. Ta jednostka nie powstała, by bawić się w subtelności.

 

Co innego Stryder - gdyby Usain Bolt grał w Titanfalla, wybrałby ten model. Najlżejszy ze wszystkich - biega szybciej niż Ogre myśli, więc we wprawnych rękach bez problemu wymanewruje tego kolosa. Stworzony do misji dywersyjnych. Jak najszybciej dostać się na drugą stronę mapy, strzelić parę razy, odwrócić tym samym uwagę wroga i uciec. A potem patrzeć, jak nasi, korzystając z okazji, biorą przeciwnika w kleszcze. To model trochę dla sadystów, którzy lubią sprawdzać wytrzymałość nerwową  przeciwnika, bawiąc się z nim w kotka i myszkę. Ale uwaga! Jest przy tym wszystkim kruchy jak liście późną jesienią i rozlatuje się od dobrze mierzonej salwy.

 

Panie premierze, jak grać?

Pomimo ich oczywistej siły, prowadzenie tytanów to robota wymagająca taktyki. Przede wszystkim - tarcze. Każdy tytan ma chroniące żelazo pole siłowe, które przechwytuje obrażenia, a po pewnym czasie się regeneruje. Kluczowe jest więc obserwowanie poziomu osłon własnych i przeciwnika. Jeśli wrogi tytan jest ich pozbawiony – ciśniemy go bez pardonu. Jeżeli uda mu się uciec i zregenerować tarcze, wróci w pełni sił i tańce zaczną się od początku. Oczywiście w sytuacji, gdy to my nie mamy tarcz, trzeba się chować. Ale nie w głupi sposób, uciekając za budynek, przy którym roi się od wrogów. Rzućcie okiem na mapę i szukajcie osłon tam, gdzie wasi. Niby oczywistość, ale w ogniu walki często się o tym zapomina.

 

Jest to tym ważniejsze, że tytana łatwo stracić przez byle piechociarza, co skoczy na pancerz i zacznie się dobierać do elektroniki naszego robota. Jeśli tylko sojusznicy są kumaci, powinni delikwenta szybko odstrzelić. Jeśli nie – musimy zrobić to sami. Trzeba jak najszybciej wyjść z tytana i spróbować oczyścić pancerz samemu. Siedzenie wewnątrz w takiej sytuacji to proszenie się o kłopoty.

 

Korzystajcie ze wślizgów (kojarzycie lepsze słowo na tę czynność?). Nie tylko, by się przemieszczać i rozdeptywać piechotę, ale i dla uników. Wyślizgujemy się zza budynku, puszczamy salwę i chowamy się z powrotem. To skuteczna taktyka, gdy wróg dysponuje bronią plującą wolno lecącymi pociskami, a dzieli nas co najmniej średni dystans. W walce na bardzo bliski z kolei lepiej jest dać sobie spokój z giwerami, podbić wślizgami i wykończyć delikwenta silnymi ciosami pancernych pięści. Zapewniam - są równie skuteczne, co kopniaki w przypadku piechoty.

 

Nie zapominajcie, że tytani potrafią przykucnąć. To niezastąpiona wręcz umiejętność w Last Titan Standing, kiedy jednak czasem trzeba przyczaić się za wzniesieniem i szukać okazji do bezczelnej kradzieży paru punktów życia. Przydaje się też przy czyszczeniu budynków - wszędzie tam, gdzie piechota myśli, że jesteśmy zbyt wysocy, by zajrzeć na parter, kucanie pozwala boleśnie pokazać, że się mylą.

 

Dobór broni to sprawa indywidualna - ja dla przykładu bardzo lubię działo 40 mm. Obowiązkowa jednak jest według mnie tarcza Vortex Shield, która przechwytuje pociski lecące w naszą stronę i odsyła je z powrotem. Sprawdza się dużo lepiej niż ofensywna zasłona dymna, również dostępna w becie. Stosujcie osłonę z głową i nie starajcie się za wszelką cenę odbijać pocisków we wroga – to tylko bonus. Priorytetem jest bezpieczne przeczekanie wrażej salwy lub obrona przed odbijanymi przez wroga pociskami – używajcie więc tarczy jako drudzy. Jeśli dobrze to rozegracie, złapiecie oponenta z wykorzystaną osłoną i pustym magazynkiem. A wtedy - hulaj dusza.

 

Tytan to piekielna machina, czasem jednak warto z niej wysiąść - choćby po to, żeby ustrzelić jakiegoś wrogiego żołnierza, co czai się gdzieś przy punkcie kontrolnym w trybie Hardpoint. Gdy tak zrobimy, warto nakazać metalowej bestii (klawisz V), by za nami podążała. My zajmujemy się wymiataniem małych przestrzeni, duży pilnuje naszych pleców i trzyma się na tyle blisko, że bardzo szybko możemy dać nura z powrotem pod gruby pancerz. Przydatne! 

 

Tytani to bardzo ciekawe urozmaicenie - warto sprawdzić, jak sobie radzą na polu bitwy. A macie ku temu okazję, bo beta jest w tej chwili otwarta dla wszystkich. Oczywiście zachęcam również do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami. Macie jakieś fajne i skuteczne techniki walki? Chętnie poczytam i sprawdzę, czy działają.


Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów563

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze