8
22.12.2013, 14:00Lektura na 4 minuty

[Weekend] Dlaczego potrzebujemy Dreamfall Chapters? O Faith Model słów kilka

Fabuły wielu gier toczy ta sama plaga, która dotyka seriali – jeśli nie planuje się historii ze świadomością jej ostatecznego zakończenia, jej fragmenty zaczynają nudzić lub nie pasować do reszty. Twórcom Dreamfall Chapters trzeba pozwolić więc na ostatnie słowo. Powód widzicie powyżej.


Adam „Adzior” Saczko

Ostrzegam przed spoilerami z serii The Longest Journey.

Sam fakt istnienia struktury fabularnej, która została udokumentowana i wyjaśniona, nie jest niczym nowym – pisał o tym chociażby Joseph Campbell, łącząc najczęściej widziane wydarzenia i archetypy bohaterów z prawdami uniwersalnymi i ludzką psychologią. Jego monomit był pustym naczyniem, w które wlać mogliśmy setki przykładów ze znanych nam tytułów. To było jednak 60 lat temu, kiedy gry miały dopiero nauczyć się opowiadać cokolwiek. Faith Model może jednak nie tylko zadowolić jajogłowych, rozbijających fabuły na części. Nie jest wykluczone, że Dreamfall Chapters czegoś nauczy branżę i graczy jednocześnie.

O czym mowa? W trakcie prac nad serią The Longest Journey jej twórcy opracowali schemat fabularny, którym podąża każda z głównych postaci. Nie tylko rozpisali poszczególne kroki rozwoju bohaterów z biegiem gry, ale pozwolili też domyślać się, co może wydarzyć się w dalszej kolejności. A o tym, że Dreamfall – druga odsłona cyklu, w której Faith Model rozwinął skrzydła – pozostawił wiele luk, przypominać nie trzeba.

Mamy kroki – wiarę, utratę wiary, rozczarowanie, beznadziejność, śmierć duchową i widełki w kierunku właściwej śmierci lub transformacji. Przyjrzyjmy się krótko poszczególnym krokom. Zaczyna się od wiary. Zoe rzuca wszystko, by znaleźć swojego przyjaciela, Rezę. W międzyczasie dowiaduje się o April, do której chce dotrzeć równocześnie, licząc, że uda jej się zrealizować oba cele. Po drodze sprawa komplikuje się niesamowicie, do głosu dochodzą siły o – zdaje się – przytłaczającym wpływie, wiara w siebie paruje, by na końcu bohaterka wpadła w letarg.

W Dreamfall April etap wiary ma już za sobą, toczy ją wypalenie i arogancka bierność. Wcześniej, w TLJ chcąc ratować Równowagę miała momenty poważnego zwątpienia, jednak dzięki pomocy innych nastąpił zwrot – stąd strzałki z prawej strony – co doprowadziło do happy endu. O wyraźnej metamorfozie April w Dreamfall nie ma mowy, widzimy za to jej śmierć, od której schemat odwrotu nie przewiduje. Wreszcie Kian, oddany ideałom Apostoł, na początku ślepo podąża za przykazaną misją, by później poznać jej rzeczywiste podłoże i przyznać rację drugiej stronie, z którą do tej pory namiętnie walczył. Wszyscy - czasem omijając niektóre szczebelki -skaczą po tym samym schemacie, pokazując różne oblicza wiary.

Niby w oddali, niby na uboczu pozostaje patronka całego bałaganu – Faith. Dziewczynka zabita przez eksperyment pazernych naukowców przeżyła w przestrzeni wirtualnej, psując szyki WATIcorp, nie dopuszczając do powstania sieci kontroli snów. Faith pojawia się niespodziewanie w życiu Zoe i każdą swoją "wizytą" w otoczeniu głównej bohaterki Dreamfall doprowadza do zwrotu akcji. To ona pociąga za sznurki i przy okazji przypomina, jak wiele sensu mogą zgubić polskie tłumaczenia – skierowane do Zoe słowa Białej Smoczycy "faith will send you where you're needed the most" gubią właściwe znaczenie.

Dlaczego powinno nas to interesować? W trakcie weekendu poświęconego chaosowi pisałem wam o mętliku, jaki sami tworzą twórcy, burząc budowany przez lata kanon. Silny związek kontynuowania fabuły gier z prawami rynku powoduje, że większość produkcji ma działać zarówno samodzielnie, jak i w zestawie. To powoduje, że historia potrafi rozejść się w szwach, czego świetnym przykładem jest Mass Effect Drew Karpyshyn istotnie MIAŁ pomysł na całość, jednak dokończyć serii nie mógł, a z jaką gracją "trójka" doprowadziła akcję do końca, chyba wszyscy wiemy. Utwór rozdarty wewnętrznie zaczyna się rozmywać, co rodzi np. fillerowe epizody w serialach telewizyjnych – do dziś pamiętam bzdurny zwrot w połowie czwartego sezonu Prison Break, który powstał przez pazerność stacji telewizyjnej. TLJ jest opowiadane z niemal niespotykaną w grach precyzją, o czym świadczy fakt, że od lat nie możemy poznać końca tej historii. Co prawda nie da się ukryć, że Dreamfall Chapters raczej świata nie zbawi, ale jeśli spójnie zamknie wszystkie wątki, to może przynajmniej część twórców czegoś się nauczy? Może niektórzy zrozumieją, że na planowaniu fabuły z wyprzedzeniem można tylko zyskać?

Patrząc z kolei po fanowsku – zobaczcie, ile tu można wykombinować. Śpiączka Zoe może faktycznie doprowadzić do jej śmierci, bądź do wewnętrznej przemiany i ponownego wrzucenia piątego biegu… lub wręcz przeciwnie. Wątek April – rzekomo uratowanej, jak twierdziła Faith – może jeszcze się pojawić, bo w świecie magii może dojść do zjawisk kompletnie nieprzewidywalnych. Trzysta lat życia na karku Briana Westhouse'a coś o tym mówią. Pamiętajmy też, że widziana w TLJ postać Lady Alvane dzieli nazwisko z Kianem, a pewne cechy z April… wierzę, że twórcy rzeczywiście zaplanowali to w doskonały sposób.

A wiara umiera ostatnia – czekamy na Dreamfall Chapters. Nawet, jeśli nie mamy zamiaru grać.


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze