21
10.11.2013, 16:58Lektura na 5 minut

Samoloty, czołgi i hostessy - relacja z premiery World of Warplanes [GALERIA + WYWIAD]

Na dniach rusza kolejna gra Wargamingu - World of Warplanes. Z tej okazji producent zaprosił dziennikarzy i przedstawicieli społeczności z całej Europy do Berlina, gdzie wśród ludzi tworzących grę i ubranych w lotnicze uniformy hostess mogli przekonać się, czy jest na co czekać. Było gorąco!


Grzegorz „Krigor” Karaś

Co tu dużo mówić, impreza była udana. Miała miejsce w klubie znanym berlińskim graczom - CK-99, gdzie na dość sporej powierzchni rozłożono pecety oraz kilka telewizorów z X360. Na tych pierwszych hulały World of Warplanes oraz World of Tanks, z kolei pudełka od Microsoftu na swych dyskach kryły konsolowe wersje czołgów. 

Zdjęcia znajdziecie w naszej GALERII.

Wszystkie maszyny oczywiście były  podpięte do sieci i zalogowane na konta Wargamingu, które kipiały wprost od złota, doświadczenia i odblokowanych maszyn. Stała się jednak rzecz niesłychana - po kilku początkowych bitwach próżno było szukać sprzętu, który pozostałby z oryginalnymi ustawieniami. Bardzo szybko ludzie odkryli, że można przelogowywać się na prywatne konta, na jednym sprzęcie pojawiły się nawet mody.

 

W betę World of Warplanes miałem okazję już zagrać i choć kilkunastu bitew nie mogłem sobie odpuścić, bardzo szybko przesiadłem się na X360, gdzie można było poszaleć z innymi czołgistami - już konsolowymi. Wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Czuć, że to nieco inna gra, pojawiły się chociażby efekty pogodowe, które zmieniają w niektórych przypadkach bardzo drastycznie wygląd map. Szczerze mówiąc, bałem się sterowania - pad jednak jest intuicyjnie obłożony i kontrola stalowych monstrów nie sprawia problemu.

 

Sam klub dla graczy z kolei okazał się uroczym miejscem, które nie tylko ma oryginalne oznaczenia toalet (postaci z Half-Life 2), ale i sporo innych różnego rodzaju ozdobników zaczerpniętych ze świata wirtualnej rozrywki. Klimatu imprezie dodawała również sącząca się z głośników muzyka z gier i urocze hostessy w mundurkach lotniczych. Ale te zobaczcie już sami na zdjęciach, próżne moje pisanie.

 

Jak już ochłoniecie, koniecznie rzućcie okiem na krótki zapis rozmowy, jaką miałem okazję przeprowadzić z Olegiem Gotynyanem, jednym z producentów World of Warplanes. Tłumaczy on m.in. dlaczego nie warto porównywać tej gry i War Thundera.

 

%pagebreak%

 

Wywiad z producentem World of Warplanes, Olegiem Gotynyanem

 

Krigore: World of Tanks odniósł wielki sukces. Czy uważasz to za szansę, czy raczej zagrożenie dla World of Warplanes?

 

Oleg Gotynyan: Myślę, że obydwa. Przede wszystkim to szansa, mamy bardzo dużą liczbę graczy World  of Tanks i to jest wielka okazja dla nas - być może spróbują zagrać w naszą grę. Ale to też świetna sprawa dla nich - wspólne złoto, wspólne konto premium czy wolne doświadczenie. To także wiele innych rzeczy, które planujemy w przyszłości, jak Clan Wars, które powiążą te gry ze sobą. Ale to również zagrożenie,  wszyscy uważają, że musimy powtórzyć sukces. To wielka odpowiedzialność i taka sytuacja nie jest dla nas łatwa. Ale lubimy wyzwania.

 

Krigore: Niektórzy uważają, że World of Warplanes jest grą, która była dość łatwa w produkcji. Mieliście przecież know-how, silnik, założenia gameplay'u, które wzięliście z World of Tanks. Czy zgadzasz się z tym?

 

Oleg Gotynyan: Absolutnie nie. Czołgi i samoloty - wiem, to Captain Obvious - to nie to samo. W bitwie samoloty cały czas się poruszają, nie ma chowania się w krzakach, nie można się zatrzymać. Cały czas się poruszasz w trójwymiarowej przestrzeni, obserwując, czy ktoś ci nie wsiada na ogon. Trzeba dbać o inne rzeczy, musisz zrozumieć, na jakiej wysokości twój samolot jest bardziej wydajny i tak dalej. To dużo szczegółów, które sprawiają, że te gry są różne. Oczywiście, mieliśmy parę rzeczy, które ułatwiły nam życie, jak chociażby podobny interfejs czy podobne podejście do ekonomii w grze, w końcu silnik. Ale jeśli chodzi o sam gameplay, to tutaj niewiele nam to wszystko pomogło.

 

Krigore: World of Tanks przez długi czas nie miał konkurencji. U was jest inaczej - macie silnego konkurenta z Rosji. Co myślisz o grze War Thunder  i dlaczego uważasz, że wasz tytuł jest lepszy?

 

Oleg Gotynyan: Konkurencja zawsze jest potrzebna - czyni cię silniejszym, utrzymuje cię w dobrej kondycji. Jeśli masz konkurencję, znaczy, że podążasz w dobrym kierunku. Uważam jednak, że nasza gra jest inna od War Thundera. Jeśli rozegrasz wystarczającą liczbę bitew, zrozumiesz, że nasze podejście do mechaniki gry, do stylu gry, jest inne niż tam.  To są dwie różne gry - mają samoloty, fakt, ale zachowanie maszyn, dynamika gry, założenia gameplay'u są zupełnie różne. Nie jestem pewien, czy można je tak łatwo porównywać.

 

Krigore: Czy wasza gra jest bardziej symulatorem czy grą zręcznościową?

 

Oleg Gotynyan: Czymś pośrodku. Na początku była bardziej symulatorem, ale uświadomiliśmy sobie, że graczom nie podobało się takie podejście. Zaczęliśmy więc robić ją bardziej zręcznościową i zyskaliśmy przez to więcej wsparcia od społeczności. Ale ciągle chcemy stworzyć głęboki gameplay. Jeśli chcemy zrobić grę, która wciągnie ludzi na lata, musimy sprawić, że będą mieli w niej co robić, musimy sprawić, by każda z trzech klas samolotów, każda nacja, każdy samolot dawał oryginalne doznania, charakterystyczne tylko dla niego.  Me 410, Zero, Spitfire - różne zachowania w różnych sytuacjach, różna prędkość, zwrotność itd. By to zapewnić, ciągle potrzebujemy solidnej podstawy w postaci silnika fizyki, skomplikowanego modelu fizyki z wieloma parametrami. Z perspektywy gameplay'u chcemy dać grę, która jest łatwa w przyswojeniu, ale trudna jeśli ktoś chce być mistrzem. A to najlepsza droga do tego, by ludzie dobrze się bawili.

 

Krigore: Dzięki za rozmowę. Na koniec powiedz jeszcze, czym grasz w World of Warplanes na co dzień?

 

Oleg Gotynyan: Niemieckimi ciężkimi myśliwcami. Są cudowne!


Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów585

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze