43
8.11.2013, 18:00Lektura na 6 minut

[Weekend] Jak gry MMO tworzą iluzję wolności

Wydawałoby się, że MMO to prawdziwy raj dla tych graczy ceniących sobie wolność. Gry, w których nikt nie mówi im, co muszą zrobić. Totalna samowolka. Możesz wytłuc tysiąc Dużych Szczurów albo dwa tysiące Małych Szczurów. Żyć, nie umierać.


Dawid „spikain” Bojarski

Z jakiegoś powodu panuje powszechna przekonanie, że gry MMO wyróżniają się ze względu na interakcje, jakie zachodzą pomiędzy graczami. Że, w przeciwieństwie do innych produkcji, świat w nich przedstawiony tworzony jest przez nas - jego obywateli. To bzdura.

Po założeniu postaci w standardowym MMORPG-u trafiamy do świata stworzonego, kompletnego, działającego na ściśle określonych i narzuconych przez twórców zasadach. W tym kontekście wolność jest właściwie zerowa - złamanie tych zasad, jeżeli w ogóle jest możliwe, wiąże się najczęściej ze srogą karą i jeszcze bardziej pogłębionymi ograniczeniami. O ile działa to w świecie rzeczywistym, o tyle w grach niekoniecznie - po pierwsze, żadna, nawet największa produkcja nie oferuje takich możliwości, jak prawdziwe życie, po drugie - wolność w grach rozpatrywana jest inaczej. Rzadko kto włącza GTA, żeby jeździć zgodnie z przepisami.

Gramy razem w singla
Zresztą jak można mówić o jakichkolwiek interakcjach, kiedy nie mamy realnego wpływu na rozgrywkę drugiej osoby? Włączcie dowolnego MMORPG-a, wyjdźcie na środek miasta i spróbujcie uprzykrzyć życie drugiej osobie. Większości z was się to nie uda - poza nielicznymi produkcjami (jak na przykład Age of Wulin), na PvP w najlepszym wypadku musiałyby zgodzić się obie strony. Zazwyczaj jednak nawet to nie wystarczy - potyczki z innymi graczami sprowadzone zostały na margines, wydzielony przez tonę biurokracji (jak wojny gildii/klanów/grup) albo przez specjalnie wytyczone areny. Na przechodzącą obok postać nie mamy żadnego wpływu - nie będziemy jej nawet w stanie zatrzymać, bo zwyczajnie przez nas przeniknie. To konieczne, powiecie, bo internet pełen jest drani, którzy wykorzystaliby to do uprzykrzenia nam życia. Ale mimo iż produkcje, w których sterujemy prawdziwą postacią, a nie tylko widmem widocznym dla innych graczy dla pozoru wspólnej rozgrywki są w mniejszości, mimo wszystko istnieją - grający w nie ludzie traktują tę „cielesność” jako część mechaniki.

mmo-wolnosc-tlum_175by.jpg

To jeden z przejawów paradoksu dotyczącego większości dzisiejszych gier MMO. Abyśmy nie ograniczali wolności innych, ograniczono ją wszystkim - i nam, i tym, których próbowano w ten sposób obronić.

Pora na przygodę
Możemy oczywiście wyrwać się z tej iluzji masywnego multiplayera i wyruszyć na prawdziwą misję, z prawdziwymi graczami. W tym celu zorganizujemy drużynę i… klikniemy w odpowiednim miejscu, tak, by system wydzielił nam mapę. Gracie w Vindictusa, Neverwinter czy World of Warcraft? Zapomnijcie o prawdziwej, nieunormowanej rywalizacji czy pisanych przez życie scenariuszach typu „poszliśmy po złoto, ale grupa łajdaków postanowiła nam przeszkodzić. Na szczęście, odnosząc poważne straty, pokonaliśmy ich i osiągnęliśmy cel”. Wszystko zostało ukartowane i oskryptowane. Wszystko przewidzieli twórcy. Wszystko spisano na nazwa-gry.wikia.com.

W większości dzisiejszych MMO nikt was nawet nie okradnie. Tak zwyczajnie, na ulicy. Nie poprosicie znajomego z wyższym levelem, żeby pomógł wam odzyskać utracone przedmioty. Sprawdźcie sami. Włączcie cokolwiek: Guild Wars, Lineage II, Lord of the Rings Online... Te ograniczenia wprowadzone zostały dla waszego dobra, ale bez waszej aprobaty czy nawet świadomości. Większość graczy nawet nie wie, że w imię bezstresowej rozgrywki ograniczono ich wolność, wrzucając ich w świat sterylny i nienaruszalny. Świat, przez który przewijają się tysiące ludzi, a żaden z nich nie ma nań najmniejszego wpływu.


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze