25
17.08.2013, 12:25Lektura na 9 minut

[Retro Action] BloodRayne

Za starych dobrych czasów, kiedy wampiry ginęły od słońca (zamiast błyszczeć), a biuściaste kobiety jako bohaterki gier budziły zdziwienie, gracze poznali BloodRayne. Wielu tęskni za tą produkcją do dziś, my zaś przypominamy, jak przed dekadą kreatywnie opisywał swoje wrażenia Eld.


CD-Action

Hauptman Michael Von Kirsch zamknął za sobą masywne bogato zdobione drzwi. Przeszedł kilkanaście kroków i ciężko osunął się na krzesło stojące przy olbrzymim biurku. Spojrzał przez otwarte okno na niebo zasnute w oddali ołowianymi chmurami, przecinanymi przez błyskawice. Duszne powietrze podpowiadało "zanosi się na burzę, choć może przejdzie bokiem".

Chwycił za leżące na nim pióro i spojrzał na czystą kartkę papieru. Po chwili zadumy Von Kirsch zaczął pisać:


Droga Helgo Mijają już cztery tygodnie odkąd przyjechałem do zamku Fürstenstein. Z początku było tu szaro, śnieg powoli topniał, ale od kilku dni mamy tu wiosnę. I muszę przyznać, że okolica jest piękna. Zamek jest położony na wzgórzu pośród lasu. Z mojego okna rozpościera się widok na całą okolicę. 


Von Kirsch przygryzł zębami pióro i zamyślił się. Z początku był zdumiony, a nawet z lekka podenerwowany faktem, że dowództwo Abwhery wysyła go do jakiegoś zamku. Przecież nie na tym polega praca oficera wywiadu. Jednego z najlepszych oficerów! W podobnej sytuacji jak on znalazło się jeszcze czterech ludzi. Wszystkich znał od wielu lat i wszyscy oni byli uważani za najlepszych wywiadowców III Rzeszy. Kiedyś mocno rywalizowali, teraz mieli współpracować. Na miejscu dowiedzieli się, że mają swój czas poświęcić na rozpracowanie tajemniczej organizacji Brimstone Society. A raczej zająć się agentką tej organizacji o kryptonimie BloodRayne.

Za oknem rozległ się cichy pomruk grzmotu, a Von Kirsch poczuł delikatny powiew wiaterku. Będzie jednak padać - pomyślał i ponownie skupił się na liście, choć tak naprawdę nie wiedział, o czym pisać. Był zmęczony ciągłym przesiadywaniem nad papierami.


Nie mam jednak czasu na spacery, gdyż ciężko pracujemy - po dwadzieścia godzin na dobę. Nie mogę napisać, nad czym, ale jest to ciężka papierowa robota. Powoli przebijamy się przez sterty raportów i innych dokumentów. 


Tak, żmudna praca zaczynała dawać rezultaty. Pamiętał, jak pierwszy raz zobaczył akta Rayne. Czarno-białe niewyraźne zdjęcie przedstawiało raczej cień pięknej kobiety niż ją samą. Niestety, było to jedyne zdjęcie, jakim dysponowała Abwhera. Jednak nawet tak kiepskie zdjęcie wzbudziło w nim raczej sympatię dla tej tajemniczej piękności niż cokolwiek innego. Dlatego ze zdumieniem zagłębiał się w kolejne teczki akt.

Wyłaniał się z nich wizerunek bestii odzianej w ciało pięknej kobiety. To właśnie jej wywiad przypisywał masakry w Luizjanie, w której Jurgen Wolf eksperymentował z tajemniczym kultem voodoo, oraz w tajnej bazie w Argentynie, w której Wolf poszukiwał zaginionego artefaktu. Zadaniem Von Kirscha i reszty było wyciągnięcie wniosków z obydwóch zdarzeń. Mieli znaleźć odpowiedź na pytanie, jakim cudem BloodRayne znalazła się tam i w jaki sposób wyrżnęła cały garnizon, ponadto jak zwabić ją w pułapkę, by raz na zawsze zakończyć ten koszmar, powoli stawała się nim dla dowództwa.

Z hukiem zatrzasnęło się okno. Burza zbliżała się, a wiatr stawał się silniejszy. Von Kirsch wstał zza biurka i podszedł do okna. Zanim je zamknął, wyjrzał jeszcze na zewnątrz. Z nieba zaczynały spadać pierwsze krople deszczu, a wszystko dokoła tonęło w ciemności. Spojrzał na las, a potem na dziedziniec zamku. Wydało mu się, że w zapadających ciemnościach dostrzegł przemykającą przez dziedziniec smukłą postać.

Ponownie zasiadł za biurkiem i zamyślił się. Jak tu znaleźć sposób na przeciwnika, skoro tak mało się o nim wie? Owszem, kilku żołnierzy przeżyło masakrę w Argentynie, ale nie było z nich większego pożytku. Ich stan psychiczny wykluczał jakieś pewne informacje. Stale tylko bredzili o czerwonowłosym potworze z anielskim wyglądem, który z uśmiechem na ustach mordował ich kolegów. Opowiadali o tym, jak ta tajemnicza istota używała w walce dwóch długich ostrzy zamocowanych na rękach. Poza tym świetnie strzelała oraz walczyła wręcz. Jeden z tych, co przeżyli, widział, jak piękna diablica zabijała niektóre ofiary, przebijając je harpunem.

Nie były to jednak tylko i wyłącznie brednie ocalałych cudem żołnierzy. Von Kirsch z przerażeniem czytał raport i oglądał zdjęcia zrobione na miejscu masakry w Argentynie. Nieprawdopodobne wrażenie robiły rozrzucone wszędzie szczątki ciał w niemieckich mundurach. Zdecydowana większość korpusów pozbawiona była rąk, głów i nóg. Niektórzy mieli szczęście zginąć od razu, inni wykrwawiali się powoli. Najbardziej niesamowite wrażenie jednak zrobiły na Von Kirschu ciała żołnierzy, którzy... zostali zagryzieni. Zdjęcia przedstawiające rozerwane szyje dostarczały nieprawdopodobnych doznań. Von Kirsch był sceptykiem, jeśli chodzi o siły nadnaturalne, ale... tu miał namacalne dowody, że są na ziemi rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Widok ofiar pracy wampira wzbudził w nim obrzydzenie. Jak można pić ludzką krew?


Redaktor
CD-Action
Wpisów1100

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze