81
2.06.2013, 09:51Lektura na 5 minut

[BLOGI] Prawdy i mity o strzelaniu ze snajperki

Pamiętam, że w Hitman: Sniper Challenge grało mi się całkiem przyzwoicie - jest coś przyjemnego w zdejmowaniu odległych celów powoli, spokojnie, kalkulując każdy strzał. Nie miałem jednak pojęcia, że 99% tego, co w tej grze zobaczyłem, to kompletna bzdura. Wytłumaczył mi to nasz bloger Sergi, który poświęcił snajperkom swój ostatni wpis.


CD-Action

Prawdy i mity o strzelaniu ze snajperki

Strzelanie to tak prosta i relaksująca rozrywka, że shootery stanowią ogromną część gier komputerowych. A co za tym idzie, przeciętny gimnazjalista posiada wiedzę z tego zakresu porównywalną z kapralem prawdziwego wojska. A tak mu się przynajmniej wydaje. Jest bowiem wiedza i pseudo-wiedza o strzelaniu, a co jest czym czasami trudno powiedzieć. Dlatego postanowiłem wyjaśnić kilka rzeczy: Co jest faktem, a co bzdurą wymyśloną przez scenarzystów.

Fani militariów nie znajdą tu nic odkrywczego, całą resztę zapraszam do lektury.

#

Mimo że gry stają się coraz bardziej realistyczne i wytworzył się nawet osobny gatunek symulatora snajpera (Sniper:GW, Sniper Elite etc.) wciąż pokutują bzdury wpojone nam (i twórcom gier) przez filmy akcji. Oto najczęściej powtarzane komunały o strzelaniu.

Wpis nie ma na celu uczyć nikogo posługiwania się bronią palną, a zawarte tutaj dane podane są wyłącznie w celach informacyjnych.

 

1. Celujemy w głowę
To logiczne, wybieramy głowę, celownik najlepiej dokładnie pomiędzy oczy. Mózg jest najważniejszym organem, więc jego przestrzelenie gwarantuje śmierć. Mimo to prawdziwi strzelcy nie celują w głowę. Jest mała i często nią poruszamy, dlatego kula może spudłować lub rykoszetować o krawędź czaszki. Prawie zawsze celuje się w serce - Stąd tarcze na strzelnicach mają '10' właśnie na splocie słonecznym, nie na głowie. A śmierć i tak jest pewna.

2. Wstrzymujemy oddech
To zasada, której hołduje 95% gier, które mają karabiny z lunetami. Podczas oddychania porusza się całe ciało, więc celownik kręci się wokół celu jak opętany. Za to jak wstrzymamy oddech, wszystko się uspokaja. Niestety, to nie tak działa. Spróbujcie popatrzeć przez lornetkę i bez wstrzymywania oddechu utrzymać ją w jednym punkcie. Nie takie trudne, prawda? A teraz wstrzymajcie oddech. Samo zaczerpnięcie powoduje szarpnięcie, a potem nie jest wcale lepiej. To dlatego, że zatrzymując powietrze napinamy przeponę. Każdy napięty mięsień zaczyna po pewnym czasie drżeć. I to jest prawdziwy problem. Dlatego strzelać należy na bardzo wolnym wydechu - ruch jest płynny i łatwo go skompensować.

3. Celujemy nie tam, gdzie chcemy trafić
Kula nie leci po idealnej prostej, tylko lekko spada. Tylko odrobinę, ale przy 200 metrach, różnica pomiędzy tym, gdzie celowaliśmy, a gdzie spadła kula, może być już spora. Dlatego trzeba wziąć poprawkę na odległość. A do tego na kulę oddziałuje wiatr. Więc celujemy nie tylko wyżej, ale też obok denata. Ale w filmach dziura w czaszce pojawia się zawsze dokładnie tam, gdzie są nitki celownika. No to jak to w końcu jest?

blo-1_4bde.jpg

Na zdjęcie jest standardowa luneta od karabinu. Widzicie dwa pokrętła? Jedno na górze, drugie z boku, trochę ukryte za cylindrem. Za ich pomocą można przesuwać celownik wewnątrz okularu. Odpowiednie przeliczniki mówią, ile podziałek przekręcamy w zależności od odległości (w pionie) i siły wiatru (w poziomie). Kiedy mam nałożone takie poprawki, możemy celować tak, jakby warunki były idealne.

4. Kamizelka nie chroni przed strzałem
Napisałem wcześniej, że można celować w serce, bo to i tak pewny zgon. A jak ktoś nosi kevlar?

Temat kamizelek i energii pocisków jest rozległy, więc postaram się uprościć to do minimum. Pocisk kalibru 9 mm, np. z glocka, posiada energię wylotową rzędu 500 dżuli. To więcej niż dość, żeby zabić człowieka. Kamizelka kevlarowa pochłania i rozkłada energię tak, że ofiara otrzymuje poniżej 100 dżuli. Kończy się na połamanych kościach. Ale już np. kula z AK-47 ma energię początkową równą 2000 dżuli. Przed takim strzałem chroni kamizelka ceramiczna, bardzo ciężka i niewygodna. Niestety, kałach to ledwie średniak wśród "klamek". Dragunov z dobą amunicją ma moc 4000 dżuli - przebija kamizelki na wylot, nic sobie nie robi z pancernych szyb. Mało? Wielkokalibrowe karabiny wyborowe2, na przykład Barretty (te bronie de facto nie służą do zabijania ludzi, choć często są w tym celu używane. Desert Eagle, na przykład, służy do niszczenia samochodów (przestrzeliwania bloków silnika dokładnie), a wspomniane karabiny Barretta do rozbrajania niewybuchów i niszczenia pojazdów opancerzonych), maja moc rzędu 16000 dżuli.

Można nimi zabić człowieka schowanego za murem.

5. Strzelec wie dokładnie kiedy padnie strzał
To też typowe dla filmów akcji - wąsaty generał krzyczy do słuchawki "FAJER!!!1", a snajper w tej sekundzie pociąga za spust i zdejmuje cel. Efektowne, ale to tak nie działa. Broń palna, osobliwie ta używana przez policję i wojsko (inaczej jest ze sportową) musi być zabezpieczona przed przypadkowym wystrzałem. Jednym z takich zabezpieczeń jest twardy spust, stawiający duży opór. Jeśli zechcemy wcisnąć go do końca szybko, szarpniemy całym karabinem i kula poleci zupełnie gdzie indziej. Podobnie jak z oddychaniem, musimy to robić stopniowo, powoli, wystrzał powinien nas zaskoczyć. Jeśli będziemy wiedzieli, kiedy nastąpi, napniemy się w oczekiwaniu na hałas i spudłujemy.

6. Snajper zawsze działa sam
Takie bzdury już coraz rzadziej przechodzą, ale jednak. Dla wielu snajper to samotny łowca, nadczłowiek, który wszystko robi sam. Natomiast w wojsku snajperzy zawsze pracują we dwójkę - jeden jest strzelcem, drugi obserwatorem. Luneta karabinu ma zbyt duże powiększenie, żeby ogarnąć większy obszar, dlatego obserwator używa lornetki, lub gołym okiem ocenia sytuację. On też komunikuje się z dowództwem i odbiera rozkazy.

7. Snajper może trafić z odległości, z której nie słychać wystrzału
"Cel był tak daleko, że nie usłyszał nawet strzału". To dość oczywiste - prędkość pocisków z broni długiej dalece przekracza prędkość dźwięku. Więc niezależnie od odległości ofiara nie słyszy snajpera (pod warunkiem że ten trafi pierwszą kulą). A jeśli nie trafił pierwszą? Zasięg efektywny najlepszych karabinów snajperskich wynosi - w zależności od kalibru i rodzaju amunicji - od 1200 do 1800 metrów. Z 1800 metrów można jeszcze taki huk usłyszeć, ale tak naprawdę da się zabić z dużo większej odległości. Podczas wojny w Afganistanie potwierdzono zabicie z 2475 metrów. Więc można.

 

Wpis (razem z grafikami i przypisami) na blogu autora


Redaktor
CD-Action
Wpisów1100

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze