4
26.03.2013, 14:35Lektura na 4 minuty

Sly Cooper: Złodzieje w czasie - recenzja

W segmencie gier dla młodszych odbiorców zdominowanym przez wykonane bez polotu licencjonowane średniaki nowy Sly Cooper to prawdziwa perła. Gdybym miał dziesięć lat, prawdopodobnie siedziałbym przy nim półprzytomny ze szczęścia.


Daniel „CormaC” Bartosik

Sly Cooper: Złodzieje w czasie
Dostępne na: PS3
Testowano na: PS3
Wersja językowa: polska (dubbing)

Tym, co uderzyło mnie najbardziej, było podejście do latorośli jak do prawdziwych graczy, którzy mają wymagania i niekoniecznie zadowolą się kolejną egranizacją wyciśniętą z przerdzewiałej sztancy. Efektem jest produkcja, której ewidentnie poświęcono sporo czasu, wysiłku i pieniędzy. W najnowszą odsłonę przygód gangu Coopera włożono serce, ta przemyślana, dopracowana i rozbudowana gra co chwilę zaskakuje jakimś świeżym patentem i zawstydza zróżnicowaniem wiele dorosłych „megahitów”. Niestety o ile na rozgrywkę nie powinni kręcić nosem nawet starsi odbiorcy (chyba że na niski poziom trudności), o tyle ciężkostrawny może okazać się dla nich infantylizm całości. Podczas gdy taki „Shrek” bawi i małych, i dużych – tyle że czym innym – Sly utrzymany jest od początku do końca w konwencji dobranockowej.

Trzej animaligos

Czwarta przygoda szopa Coopera, żółwia Bentleya i hipopotama Murraya rzuca ich w przeszłość, gdzie (a raczej kiedy) muszą powstrzymać kogoś, kto przy niej majstruje, powodując niepokojące zmiany w teraźniejszości. Poszczególne epoki to odrębne otwarte huby, w których oprócz zadań fabularnych na gracza czekają rozmaite znajdźki i sekrety. Obszar ten eksplorować można (a nawet trzeba, jeżeli chce się dotrzeć do wszystkich fantów) każdym bohaterem, jednak już włączyć misję da się tylko określonym, przy czym różne postaci oferują nieco inną rozgrywkę.

Etapy z szopem w roli głównej naj­łatwiej określić jako Cooper’s Creed. Sly wspina się na dachy, skacze po nich, biega na linach, szybuje podwieszony do paralotni. Potężniejszych przeciwników omija, słabszych eliminuje po cichu, zakradając się od tyłu, a w razie potrzeby walczy otwarcie. Zdobywszy odpowiednią zdolność (te wykupuje się w kryjówkach gangu dla każdego pupila z osobna), umie też rzucić bombę dymną. Bentley – mózg zespołu – to gadżeciarz poruszający się na odrzutowym wózku inwalidzkim i traktujący wrogów różnymi rodzajami amunicji (usypiającą, przylepną wybuchową itp.). Najmniej przypadły mi do gustu epizody z Murrayem – to powolny mięśniak, który potrafi nielicho przydzwonić piąchą oraz rzucać ciężkimi przedmiotami. A także zginąć w wodzie jak reszta zgrai, choć jest hipopotamem.

Od przybytku morda się cieszy

Obok tego tria na gościnnych występach pojawia się kilka innych postaci, głównie przodków Sly’a obdarzonych unikatowymi zdolnościami. Na Dzikim Zachodzie spotykamy na przykład Tennessee Kida Coopera – rewolwerowca z trybem koncentracji pozwalającym spowolnić czas i zaznaczyć cele do odstrzału jak w Call of Juarez. W Japonii szogunów poznamy z kolei Rioichiego – ninję umiejącego skakać na ogromne odległości (niestety tylko w konkretnych miejscach). Znajdziemy też trochę kostiumów, które po założeniu dają określone możliwości (np. kula u nogi w stroju więźnia służy do rozbijania i przesuwania elementów otoczenia).
Jakby tego zróżnicowania było mało, twórcy co chwilę urozmaicają zabawę, chwilowo zmieniając jej konwencję. Samych minigier związanych z hakowaniem jest kilka (każda nawiązuje do klasycznego modelu rozgrywki – np. twin-stick shooterów), kierujemy też zdalnie sterowanym autkiem, łowimy ryby, wykorzystując żyroskop pada, zabawiamy publiczność tańcem w sekwencji à la Guitar Hero czy obsługujemy klientelę baru w hołdzie dla przeboju sprzed lat – Tappera. Pojawiają się również fragmenty zrealizowane jako „strzelanki na szynach”. Naprawdę nie sposób się tu nudzić, bo bez przerwy dzieje się coś nowego i zajmującego.

Wszystkie te atrakcje – starczające na wiele godzin, a to wcale nie norma w tytułach dla dzieciaków – opatrzono bardzo przyjemną, kolorową grafiką (z obsługą stereoskopowego 3D), odpowiednio dobraną muzyką, a także zawodowym polskim dubbingiem. Co więcej wersja na Vitę (którą można pobrać za darmo, kupując wersję PS3 - między obydwiema można przenosić sejwy) to dokładnie ta sama gra - bez żadnych kompromisów. Jako całokształt czwarta odsłona Sly’a Coopera bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i dała sporo frajdy, nawet jeśli nie jest skierowana do trzydziestolatka.

Ocena: 8.0

---


Plusy:

  • bardzo duże zróżnicowanie rozgrywki
  • sympatyczna oprawa
  • pełna polonizacja
  • przemyślana, dopracowana i rozbudowana
  •  

    Minusy:

  • dla starszych graczy infantylna i zbyt prosta

  • Redaktor
    Daniel „CormaC” Bartosik

    Gram od ponad 30 lat (zaczynałem na Atari 130 XE, które wciąż mam na biurku), najchętniej sięgam po produkcje z silnym pierwiastkiem akcji, a najbardziej cenię te, które wciągają opowieściami i szarpią za emocje. W wolnych chwilach uprawiam na gitarze metal, czytam, oglądam (za) dużo seriali i odpędzam kijem Football Managery, w których topiłem kiedyś mnóstwo godzin.

    Profil
    Wpisów1222

    Obserwujących19

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze