4
6.07.2011, 14:57Lektura na 3 minuty

Back to the Future: Double Visions - recenzja

Kolejny miesiąc, kolejny odcinek Back to the Future. Reaktywacja tej kultowej marki - zdaniem Papkina - po raz kolejny nie zawodzi, a Double Visions, choć współdzieli grzechy z poprzedniczkami, może się podobać. 


CD-Action

Wersja testowana: PC, j. angielski
Twórcy: Telltale Games
Cena: 24.95 $ (za zestaw)

Marty i Doc raz jeszcze muszą stawić czoła bałaganowi, jaki wywołały podróże w czasie. Podobnie jak w It's About Time i Get Tannen! - większość z 2,5 godziny, jakie potrzeba na ukończenie gry, spędzimy w roku 1931. By powstrzymać doktora przed popełnieniem życiowego błędu (którego skutki aż nadto widoczne były w Citizen Brown) – McFly'owi przyjdzie sabotować przygotowania jego młodszego alter-ego do Hill Valley Science Expo, jak i... pewien nietrafiony związek.

Great Scott! I know – this is heavy!

Najsłabszym ogniwem klikanego Powrotu do Przyszłości od początku były zagadki. Z dużą przyjemnością muszę powiedzieć, że choć Double Visions do Mysta ma się jak Ruch Poparcia Palikota do parlamentarnej większości – programiści chyba uderzyli się w piersi i wpletli w opowieść kilka całkiem pomysłowych (co nie znaczy - wymagających) łamigłówek. Fałszowanie profilu psychologicznego Doca autentycznie bawi. A że nie jest trudne - cóż – Telltale stawia na masowego odbiorcę, skuszonego marką, stąd kolejne części są proste i przyjemne jak amerykańskie kino.

Niski poziom trudności rekompensuje scenariusz. Historia, początkowo prościutka i przewidywalna, w drugiej połowie dość diametralnie skręca i stawia gracza przed bardzo ciekawym, moralnie dwuznacznym problemem. Muszę przyznać, że na coś takiego czekałem od premiery It's About Time. Kolejny plus za to, że, w przeciwieństwie do Citizen Brown – jest tu dynamizm i napięcie (zwłaszcza w końcówce)!

Po drugiej stronie lustra

Double Visions to także ostateczne przeniesienie ciężkości z trylogii Gale'a i Zemeckisa na autorską wizję Telltale – w czwartym odcinku nawiązań do filmu jest bowiem zaskakująco mało. Powracają za to postaci i motywy znane z Back to the Future: The Game, które rysują się zresztą jeszcze ciekawiej. Szkoda jedynie, że programiści sztywno trzymają się obranej już formuły (na każdy epizod przypada jedno „duże” zadanie, złożone z trzech pomniejszych, rozpoczęcie i le grande finale).

Nie spartolono stałych fragmentów gry - świetna gra aktorska (za wyjątkiem może „starej” Edny Strickland, która brzmi ciut karykaturalnie), muzyka (warto odnotować powrót śpiewającej Trixie Trotter) wciąż zdobywają dla Back to the Future punkty. Złośliwi (a jestem złośliwy) ponownie wytkną też niewielką ilość nowych lokacji, ale z drugiej strony – i film rzadko kiedy opuszczał Hill Valley, prawda?

Ticking away, the moments that make up a dull day

Do premiery Outtatime! – przygody wieńczącej tę nostalgiczną mini-sagę – pozostała jeszcze chwila, ale już teraz można śmiało powiedzieć, że Back to the Future sprawdziło się nieźle. Jest to zarazem jedna z najsłabszych (jeśli nie najsłabsza) seria Telltale. Firma znacznie lepiej odnajduje się w zakręconych komediach w stylu Monkey Island, czy Sama & Maxa (3 sezon autentycznie kopie tyłki większości „zabawnych” przygodówek z ostatniej dekady). Czy się mylę będzie dane zweryfikować jeszcze w tym roku (przy okazji Jurassic Park, Fables, czy nowego Walking Dead). Z drugiej strony nie mogę powiedzieć, aby i ten Powrót do Przyszłości nie dostarczył mi przyjemnego popołudnia, stąd – i tym razem - stosunkowo wysoka ocena.

Ocena: 7,0

------


Plusy:
• fabuła (w drugiej połowie)
• dalsze rozwinięcie wizji Telltale
• ciut lepsze zagadki

 

Minusy:
• sztywno trzyma się wytyczonej formuły
• to co zwykle


Redaktor
CD-Action
Wpisów1099

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze