45
9.06.2011, 14:32Lektura na 2 minuty

E3 2011: Brothers in Arms: Furious 4 ? wrażenia z pokazu

Jedną z największych niespodzianek tegorocznych targów E3 była nie tyle zapowiedź kolejnej części Brothers in Arms, co to, jaki kształt ta gra przybrała. Mówiąc szczerze, równie dobrze mogłaby nosić nazwę Bękarty Wojny: The Game...


Hut

Inspiracje słynnym filmem Quentina Tarantino są tak oczywiste, że nawet nie ma co się nad nimi rozwodzić. Krótko – w Brothers in Arms: Furious 4 gracze kierują zwariowanym oddziałem alianckich żołnierzy, którzy mają tylko jeden cel: własnoręcznie zabić Hitlera, po drodze wysyłając na wieczny Oktoberfest jak największą liczbę jego nazistowskich sługusów.

Owa czwórka to Montana (operator mini guna i... pułapki na niedźwiedzie), Crockett (dyspozytor miotacza płomieni), Stitch (Irlandczyk korzystający z broni, która „strzela piorunami”) oraz Chok (Indianin z pochodzenia, na którego wyposażeniu znajduje się tomahawk). Gra najwięcej frajdy daje w co-opie (na prezentacji w ten sposób przechodzono pierwszą misję finalnego scenariusza), podczas gry w pojedynkę pozostałymi „Furiatami” kieruje AI.

W pewnym sensie Furious 4 to typowy co-opowy shooter, bez większych rewolucji, to co nadaje mu wyjątkowy charakter, to kilka pomysłów na rozgrywkę oraz stylizację całości. Zacznijmy od wyglądu – Furious 4 nie udaje, że nie jest grą, przeciwnicy i żołnierze mają więc lekko „kreskówkowy”, przerysowany charakter, podobnie jak bronie, które są jakby nieco za duże i za głośno strzelają. Część elementów interfejsu pojawia się bezpośrednio w świecie gry – np. cel misji wyświetla się na niebie (nieco w stylu Splinter Cell: Conviction), zapas amunicji pokazany jest nad bronią. Zaskakuje głos narratora, który przez większą część misji opowiada co Furiaci robią, dokąd zmierzają, jakie jest ich zadanie.

Jeśli chodzi o rozgrywkę nowości nie ma, ale ekipa Gearbox Software podpatrzyła kilka fajnych rozwiązań z innych shooterów. Zabijanie przeciwników jest punktowane, dodatkowo w określonych momentach włączają się specyficzne wyzwania, np. zabić trzech przeciwników w określonym czasie. Dodatkowo cały czas aktywne są też wyzwania podobne nieco do tych z sieciowych shooterów, np. zliczające liczbę pokonanych przeciwników określonego typu. Z Borderlands (tego samego studia) przeniesiono natomiast możliwość modyfikowania posiadanych broni, wydając na to punkty doświadczenia zdobywane za zabijanie przeciwnikow.

Klimat gry jest absolutnie zwariowany i ci, którym seria podobała się ze względu na jej poważny, realistyczny charakter mogą być nieco zawiedzeni. Reszta graczy nie powinna jednak narzekać – w ilu innych produkcjach walczy się z nazistami fruwającymi na plecakach odrzutowych, rzuca w przeciwników narzędziem do znaczenia bydła, a pierwszy poziom kończy się sceną, w której wielki diabelski młyn zrywa się ze stelażu i toczy ulicami niemieckiego miasteczka, miażdżąc pijanych szkopów?


Redaktor
Hut
Wpisów4059

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze