21
28.12.2010, 19:15Lektura na 8 minut

Recenzja - Dragon Ball: Raging Blast 2

Jestem wielkim fanem Dragon Balla. Wielokrotnie obejrzałem anime, dziesiątki razy przeczytałem także wszystkie 42 tomy mangi. Jednak nawet najzagorzalszy fan nie może przymknąć oka na niedociągnięcia, co udowadnia najnowsza gra oparta na przygodach Goku i reszty – Dragon Ball: Raging Blast 2.


Piotrek66

 

Dragon Ball: Raging Blast 2

wersja testowana: PS3, j. angielski

Namco Bandai/Cenega Poland

Cena: 219,99 zł

 

Dragon Ball: Raging Blast 2 to już trzecia (po Burst Limit i pierwszej części Raging Blast) gra bazująca na popularnych – także w Polsce – „Smoczych Kulach” wydana na konsole obecnej generacji. Teoretycznie powinna to być najbardziej rozbudowa odsłona cyklu. I tak jest w istocie, ale tylko jeżeli weźmiemy pod uwagę dostępnych w produkcji wojowników, których w Raging Blast 2 jest ponad 90 (około 20 więcej niż w poprzedniej części).

Rozgrywka, czyli schemat goni schemat

Dragon Ball: Raging Blast 2 to – oczywiście – bijatyka. Na tle konkurencji takiej jak Mortal Kombat, czy Street Fighter wyróżnia ją jednak jeden element charakterystyczny dla całej marki – ataki energetyczne oraz transformacje. Każdy z dostępnych w grze wojowników posiada na swoim wyposażeniu nie tylko standardowe ciosy (np. kopniaki), ale także potrafi posłać w kierunku przeciwnika falę uderzeniową. Niektórzy z bohaterów mogą również przybrać inną postać – Goku może w niemal dowolnej chwili przemienić się w tzw. Super Saiyanina. Transformacje, jak i ataki energetyczne zużywają specjalną energię KI, którą można w trakcie walki naładować.

Brzmi ciekawie? Tak byłoby w istocie, gdyby nie jedna z największych wad gry – schematyczny system walki. Zwykłe ciosy wyprowadzamy tak na dobrą sprawę za pomocą dwóch przycisków – kwadratu i trójkąta. I one w zasadzie wystarczą, by tworzyć zabójcze combosy. Problem jednak w tym, że każdy wojownik posiada taki sam ich zestaw. Czasem są one nieco inaczej prezentowane, ale grając różnymi bohaterami miałem wrażenie, że walczę w zasadzie tą samą postacią, której zmieniono jedynie tekstury.

Nie lepiej sytuacja wygląda w przypadku wspomnianych akapit wyżej ataków energetycznych. Wykonanie ich jest dziecinnie proste – by posłać falę uderzeniową wystarczy skierować prawy drążek pada w wybranym kierunku, w którym dany atak jest przypisany. Przed każdym pojedynkiem możemy dobrać dowolny zestaw ciosów wykorzystujących KI. Mając w pamięci anime, nie sądziłem, że wyprowadzanie ciosów energetycznych będzie takie łatwe.

Ciekawostką jest Raging Soul, stan w który możemy wprowadzić sterowanego wojownika po naładowaniu w pełni paska energii i wciśnięciu R1. Wówczas zwiększają się obrażenia zadawane za pomocą standardowych ciosów. Nie możemy jednak wtedy wyprowadzać ataków energetycznych i transformować się, dlatego też osobiście z Raging Soul korzystałem rzadko. Szczególnie, że tak na dobrą sprawę wzrost siły zwykłych ciosów nie jest odczuwalny.

Tryb dla jednego gracza, czyli gdzie jest fabuła?!

Głównym trybem rozgrywki jest Galaxy Mode. Składa się on z niepowiązanych ze sobą walk i wyzwań. Niekiedy musimy po prostu pokonać przeciwnika, zaś w innym przypadku naszym zadaniem jest położenie na deski jak największej liczby wrogów w określonym czasie, czy zadanie im jak największej liczby obrażeń. Tych swego rodzaju „misji” jest kilkadziesiąt – każdy z dostępnych w grze wojowników dysponuje własnym zestawem wyzwań. Nowe odblokowujemy wraz z wykonywaniem kolejnych zadań. Niektórym może przeszkadzać fakt, że każde z tych "misji" ma odgórnie ustalony poziom trudności, którego nie można zmienić.

Nie wiem, jaki był zamysł twórców, ale rezygnacja z trybu fabularnego nie była chyba zbyt dobrym pomysłem. Rozumiem, że większość fanów Dragon Balla – tak jak ja – zna historię Goku i spółki niemal na pamięć, ale co z tego? Grając lubię mieć przed sobą jakiś konkretny cel, mieć świadomość, że kolejne starcia popchną fabułę do przodu. Tymczasem Galaxy Mode jest niczym innym, jak pakietem chaotycznie umieszczonych wyzwań, których wypełnianie szybko się nudzi.

Drugim z trybów rozgrywki dostępnym w kampanii dla pojedynczego gracza jest Battle Zone. Gracze podbijają w nim konkretne strefy pokonując ich strażników oraz głównego bossa.

Zdecydowanie najciekawszym wariantem rozgrywki w „singlu” jest turniej Tenkaichi Budokai. Mamy do wyboru jego dwie wersje – „zwykłe” zawody oraz  Cell Game, czyli turniej przygotowany przez jednego z największych wrogów Goku, Cella. W obu przypadkach w rozgrywkach może wziąć do szesnastu wojowników. Nic nie stoi także na przeszkodzie, by dostosować zasady zawodów do własnych potrzeb – możemy chociażby ustalić, że przegrywa ten, kto wypadnie poza ring. Jeśli macie w pamięci pojedynki turniejowe z anime, poczujecie się jak w domu – ich klimat został oddany świetnie. Mamy tu nawet przed każdą walką komentarz prowadzącego.

Starcia są szczególnie interesujące, jeśli odwzorujemy zasady turniejowe znane z serialu, gdzie wypadnięcie poza matę oznaczało przegraną. Wówczas trzeba nie tylko liczyć się z utratą zdrowia, ale starać się, aby jeden celny cios nie posłał nas poza ring, co - jeśli nie wciśniemy odpowiedniej kombinacji przycisków - może się zdarzyć. Oczywiście my również możemy wyrzucić przeciwnika poza arenę, jednocześnie przed czasem rozstrzygając pojedynek.

W trybie dla pojedynczego gracza można również wziąć udział w zwykłym pojedynku (z AI lub z kolegą przy jednej konsoli), w "singlu" znajdziemy także samouczek oraz tryb treningu.

Sam single-player jest rajem dla miłośników odblokowywania wszelkiej maści bonusów – po każdej walce niemal zawsze otrzymujemy dostęp do nowych rzeczy: postaci, obrazków, czy dźwięków.

Miłym dodatkiem jest umieszczenie na płycie z grą odcinka specjalnego Dragon Balla, Plan to Eradicate the Super Saiyans. Początkowo epizod ukazał się w Japonii w 1993 roku. Wersja przygotowana z myślą o Raging Blast 2 jest edycją odświeżoną, nakręconą przy wykorzystaniu nowoczesnych technik animacji. Jest to także pierwszy raz, kiedy odcinek ten trafił do Europy i Stanów Zjednoczonych. Obejrzeć go warto nie tylko ze względu na dodatkową porcję Dragon Balla – jeśli zobaczymy go w całości, odblokujemy nową postać – głównego „złego” epizodu, Hatchiyacka.


Redaktor
Piotrek66
Wpisów17556

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze