9
30.11.2010, 14:33Lektura na 6 minut

Recenzja CD-Action: Football Manager 2011

Dzień po Czarnym Poniedziałku (przynajmniej dla kibiców Królewskich) i w wigilię Mroźnej Środy (oby dla piłkarzy Juventusu) sprawdzamy, jak się ma od lat najlepsza seria piłkarskich menadżerów. Czy wciąż reprezentuje mistrzowską formę sprawdza Phnom. Recenzja CD-Action!


CD-Action

Football Manager 2011
wersja testowana: PC, j. polski
Wydawca: CD Projekt

Miłość jest ślepa, miłość wszystko wybaczy, a ta stara nie rdzewieje. Przekonuję się o tym co roku, gdy gram w kolejne odsłony Football Managera – serii, którą uwielbiam pomimo jej graficznej biedy i wielu innych wad. Bo czyż można się na życzenie odkochać? Co ja poradzę, że choć mógłbym zaczernić te dwie strony narzekaniami na małą liczbę zmian, na stare błędy, na nowe błędy, na niezrozumiałe wyniki i kiepską oprawę, to i tak muszę przyznać tej grze znak jakości. Bo należy jej się jak psu buda, skoro spędziłem w niej już ponad pięćdziesiąt emocjonujących godzin i wcale nie zamierzam na tym poprzestać. §

Agenci towarzyscy
Fani serii nie muszą czytać tej recenzji, żeby wiedzieć, czego się spodziewać po najświeższym FM-ie: wysokiej jak co rok jakości, uzależniającej grywalności i pewnej liczby drobnych zmian. Co do tego ostatniego, to mam wrażenie, że w tej części modyfikacji jest szczególnie mało. Interfejs przeszedł nieznaczny lifting, pojawiło się kilka nowych opcji, ale wydaje się, że słaba postawa konkurencji lub jej brak nie zmusza studia Sports Interactive do „gryzienia trawy”.

Mimo to nowości są przydatne. Najciekawsza z nich to tzw. dynamiczna reputacja ligi, która ma sprawić, że po sukcesach osiąganych np. polskimi drużynami w europejskich pucharach renoma naszej ekstraklasy wzrośnie i zechcą do niej przychodzić coraz lepsi zawodnicy. Na pewno jest to rzecz fajna i przydatna, na którą czekali fani – jeśli działa. A tego niestety nie jestem w stanie jeszcze ocenić, gdyż trzeba by rozegrać kilka(naście) sezonów, żeby to sprawdzić, a ja jestem dopiero w połowie drugiego.

Inną zmianą, która znacznie wpływa na grę, jest zwiększona rola agentów. Po pierwsze są oni aktywniejsi i sami podsuwają klubom zawodników, często rzeczywiście przydatnych i wartych zakupu. (Choć nie zawsze – jednym z atrybutów opisujących pośredników jest „skłonność do wciskania piłkarzy na siłę”). Po drugie zaś dzięki nim negocjacje kontraktowe są ciekawsze. Teraz trzeba umiejętnie blefować, targować się o każde euro i oceniać, czy można jeszcze wystawiać na próbę cierpliwość danego agenta, czy należy już zgodzić się na zaoferowane warunki, bo inaczej zerwie pertraktacje.

Nowości jest jeszcze parę. Pojawił się ekran ustalania schematów rozgrywania stałych fragmentów. To godna pochwały zrzyna z ubiegłorocznego Championship Managera, choć przydałaby się trochę większa dowolność ustawień, no i możliwość opracowania większej liczby wariantów rozegrania. Jest też opcja przygotowań przedmeczowych, trochę czytelniejsze stały się również ustawienia treningów, łatwiej przeprowadzić szybką zmianę w trakcie meczu itd. Poprawiła się także płynność działania, co docenią zwłaszcza grający na starszych kompach i notebookach. Jak każdy fan serii już zapewne zauważył, są to zmiany kosmetyczne, które nie rewolucjonizują rozgrywki.

Stare zalety...
Zostało więc wszystko to, co od lat fizycznie uzależnia pasjonatów futbolu. Gdybym miał jednym zdaniem nazwać to coś, co decyduje o jakości Football Managera, powiedziałbym, że jest tym złudzenie realności piłkarskiego świata. Na to wrażenie prawdziwości składa się mnóstwo rzeczy: od rozbudowanej bazy danych o klubach, piłkarzach i trenerach, przez wielość zadań stawianych przed menedżerem (wyszukiwanie, kupowanie i sprzedawanie zawodników, motywowanie ich, ustalanie taktyki i reżimów treningowych), po całkiem istotne kontakty z mediami i masę problemów, z którymi trzeba się mierzyć.

Tutaj cały czas się coś dzieje. A to ktoś jest niezadowolony ze swojej pozycji w zespole, a to najlepszy piłkarz chce odejść do większego klubu, a to pierwszy bramkarz łapie poważną kontuzję, a to jakiś sprowadzony za grube pieniądze cudzoziemiec gra poniżej oczekiwań, bo ma problemy z aklimatyzacją. Media spekulują o transferach do twojej drużyny, inni trenerzy wypowiadają się o twoim stylu pracy, zarząd i kibice na bieżąco oceniają osiągane przez ciebie wyniki itd., itp. I co chyba najważniejsze, mecze w pseudotrójwymiarze często są emocjonujące, nieprzewidywalne, a akcje wyglądają realistycznie, czego nie udało się osiągnąć żadnej innej grze w tym gatunku.

To wszystko sprawia, że choć całość nadal wygląda trochę tylko ładniej niż arkusz kalkulacyjny, bardzo łatwo wsiąknąć w ten bliski prawdziwemu świat. Bliski do tego stopnia, że i do mojego Lecha Poznań przez pierwszą połowę sezonu 2010/2011 odnosiła się przyśpiewka kibiców Kolejorza: „na puchary się spinacie, w ekstraklasie [no powiedzmy, że słabo] gracie”, a i Legia oraz Wisła radziły sobie średniawo.

...i równie stare wady
„Ale to już było” – chciałoby się zaśpiewać. I rzeczywiście, wszystkie te zalety znane są fanom cyklu od paru dobrych części. Podobnie jak i obecne w FM 2011 stare wady, denerwujące z roku na rok coraz bardziej. Szkoda, że nadal nie ma w grze żadnej muzyki (ani wbudowanego playera, jak w FIFA Managerze), a odgłosy boiskowe są żałosne. Grafika teoretycznie również się poprawiła, bo w warstwie meczowej dodano piłkarzom trochę animacji związanych z boiskowymi emocjami, ale w dobie takich gier sportowych, jak FIFA 11 czy NBA 2K11 spotkania z Footballa wyglądają jak "idź i nie wracaj". Co prawda kiepska oprawa audiowizualna nie będzie przeszkadzała żadnemu miłośnikowi menedżerów, tak jak nie przeszkadzała mnie, ale czas najwyższy zmienić w tym aspekcie dużo więcej.

Jest też trochę starych błędów w mechanice, z których najbardziej wkurza mnie ten, który w ciągu kilku lat zdążył stać się dla mnie znakiem rozpoznawczym serii. Nadal przy ustawieniu oglądania tylko kluczowych momentów spotkania trzeba czekać parę sekund np. po sparowanym przez bramkarza na rzut rożny strzale, aż zawodnik podbiegnie do narożnika i ustawi piłkę. Czy naprawdę nie dało się tego poprawić?!

Nie ma chyba co liczyć, że w tej kwestii zmieni coś patch. Łatka natomiast usunąć może inne niedoskonałości, które ujawniły się w wersji recenzenckiej, jak np. problemy z zapisywaniem składu oraz zapamiętywaniem przez grę wykonawców stałych fragmentów. W paru miejscach znalazłem też nie w pełni przetłumaczone z angielskiego komunikaty wewnątrzklubowe i informacje prasowe. Na szczęście w większości są przełożone na polski umiejętnie i także one w dużym stopniu wpływają na to, że można się poczuć prawdziwym menedżerem prowadzącym prawdziwy klub z prawdziwymi problemami.

100 zł za miłość
Pomimo tej garści narzekań umieszczonych w trzech powyższych akapitach gra się nadal fantastycznie. Z tego powodu właśnie ta recenzja powstawała dwa razy dłużej, niż powinna, bo gdy wchodziłem do Footballa „na chwilę, żeby coś sprawdzić”, zostawałem w nim zawsze na spotkanie lub dwa. Za zdolność wywoływania syndromu „jeszcze jednego meczu” tegoroczny FM 2011 dostał w magazynie znaczek „CD-Action poleca”.

Być może nie byłoby go jednak, gdyby istniał oficjalny patch do FM 2010 aktualizujący składy do tegorocznych. Niestety takowego nie ma, więc kupno nowej gry za ponad 100 zł to jedyny sposób, by zagrać w najlepszego piłkarskiego menedżera ze Smolarkiem w Polonii Warszawa, a Lewandowskim w Borussii. Z jednej strony szkoda, że trzeba wydawać tyle kasy na niewiele więcej poza aktualizacją składów. Z drugiej – mało która gra jest w stanie zapewnić w tej cenie tyle godzin świetnej rozgrywki. Poza tym czy pieniądze mają jakiekolwiek znaczenie w obliczu prawdziwej miłości?

Ocena: 8+

---

Plusy:

  • nadal niewiarygodnie wciąga
  • realistycznie oddaje wiele aspektów trenerskiego życia
  • emocjonujące mecze
  • ogromna baza danych

  • Minusy:

  • mało nowości
  • kilka drobnych błędów
  • nadal brzydka jak noc w Wałbrzychu

  • Redaktor
    CD-Action
    Wpisów1100

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze