98
26.11.2010, 10:00Lektura na 15 minut

Recenzja cdaction.pl: Gran Turismo 5

Po pięciu latach od pierwszej zapowiedzi "najbardziej oczekiwana gra samochodowa wszech czasów" wreszcie trafiła na półki sklepowe. Czy to najlepsze Gran Turismo w historii? A nawet jeśli - to czy wciąż jest na podium gatunku miejsce dla tej serii?


Hut

Gran Turismo 5
wersja testowana: PS3, j. angielski (w sprzedaży jest wersja zlokalizowana)
Wydawca: SCEP

Gran Turismo 5 gościł na naszym serwisie dość często, choć głównie z powodu przesuwanej nieustannie daty premiery gry, która stała się obiektem niewybrednych żartów dużej części tych, nie mających z serią związku emocjonalnego (czytaj: tych, którzy nie składali pre-ordera w żadnym ze sklepów internetowych). Pytanie "Kiedy wyjdzie GT5?" nabrało rumieńców w ostatnich tygodniach, kiedy to Sony Computer Entertainment, z typową dla siebie arogancją, certoliło się z ujawnieniem ostatecznego terminu dostarczenia gry do sklepów. Nic więc dziwnego, że kiedy wreszcie dostałem w łapy płytę, z ogromną niecierpliwością ruszyłem do swojej wysłużonej, grubej "peestrójki", chcąc zagrać już, zaraz, natychmiast.

Niestety - najpierw musiałem przeczekać obowiązkową aktualizację (czytaj: patch), w ramach której gra pobrała z Internetu 133 MB danych, potem zaś przesiedzieć godzinę i 17 minut instalacji, co prawda nie obowiązkowej, ale naprawdę wskazanej. Kiedy byłem młody, gry konsolowe miały tę przewagę nad PC-towymi, że można było w nie grać w 30 sekund od wejścia do domu. Cóż, kiedy byłem młody, Gran Turismo miało po tytule numerek dwa. Cena postępu...§



Mechanizmy rozgrywki, czyli jazda po niebieskiej linii
Kiedy wreszcie wszystko już poinstalowałem, obejrzałem awangardowe intro (z sonatą Prokofiewa) i zabrałem się za grę... odrobinę zdębiałem. Pierwszy kontakt z Gran Turismo 5 jest mało zachęcający, i to wcale nie dlatego, że nawet mimo instalacji, kolejne ekrany długo się wczytują a gra coś tam na twardym dysku konsoli cały czas zostawia - chodzi o to, że na pierwszy rzut oka GT5 wygląda tak samo jak GT4, tyle że w HD. Model jazdy znów zdaje się lekko sztywny (choć wyraźnie mniej, niż u poprzedników), efektów stłuczek nie ma (więcej o tym - później), sterowani przez PS3 kierowcy jadą jak po sznurku, a jeszcze wybrałem trasę znaną z poprzednich części i samochód z kategorii Standard, który nie ma w grze odtworzonego kokpitu. Wrażenie deja vu było więc całkiem mocne. "To na to czekałem pięć lat?" - spytałem siebie na głos. Po czym zakląłem szpetnie.

A jednak ten pierwszy wieczór spędziłem cały przy GT5, z każdą kolejną minutą bawiąc się coraz lepiej. Kluczowa sprawa to model jazdy - fantastyczny! W stosunku do Gran Turismo 4 wzbogacono go o model fizyki, który dużo lepiej symuluje zachowanie pojazdów na zakrętach i w driftach, poprawia nieco "obsługę" śliskich/nietypowych nawierzchni, "bardziej" oddaje ciężar pojazdów, itd. - w skrócie czyni rozgrywkę bardziej realistyczną i wiarygodną. Co prawda to wciąż jazda, jak w zadaniach z fizyki w liceum - "w idealnym świecie", ale takie podejście do prowadzenia samochodów może się podobać (dowodem na to niech będzie fakt, że seria Forza Motorsport próbuje ją "podrobić" od trzech części, zresztą z niezłym skutkiem). Co prawda po Need for Speed: Shift slogan reklamowy serii Gran Turismo powinien brzmieć nie "Real driving simulator" a "Perfect driving simulator", nie zmienia to jednak faktu, że w kategorii gier samochodowych, w których chodzi o to, by pokonać trasę bezbłędnie, bezdotykowo, w białych rękawiczkach i po idealnym torze jazdy, seria Gran Turismo, wraz ze swoją piątą częścią, naprawdę wysuwa się na pierwsze miejsce.

Duża w tym też zasługa tego, że model jazdy perfekcyjnie dopasowano do pada - o ile w wielu grach na PS3 (z shooterami na czele) kontroler ten sprawuje się gorzej, niż jego odpowiednik na Xboksie 360, tak przy Gran Turismo 5 miałem wrażenie, że pada tego stworzony specjalnie dla tej gry, a szczególnie dla domyślnego systemu sterowania, w którym gazem operujemy przy użyciu prawej gałki. W innych grach gały pada PS3 są dla mnie zbyt "miękkie", w GT5 właśnie dzięki tej miękkości pozwalają precyzyjnie pracować na zakrętach, szykanach i przy wyprzedzaniu. Łatwo uwierzyć, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, że kciuk prawej dłoni do noga kontrolująca gaz; bez problemu można wejść w trans, w "strefę", poczuć się jednością z prowadzonym samochodem. Twórcy zresztą zdają się doskonale o tym wiedzieć, maksymalnie utrudniając zmianę domyślnej konfiguracji sterowania (nie ma kilku podstawowych ustawień do wyboru!!!). Jeszcze lepiej gra się na kierownicy, z nią Gran Turismo 5 staje się spełnieniem marzeń maniaków samochodowych symulacji i samochodów w ogóle.

Siłą modelu jazdy jest również to, że naprawdę znakomicie radzi on sobie z różnymi pojazdami, jakie twórcy oddają nam do dyspozycji. Niezależnie od tego, czy mówimy o gokartach (powalające wrażeniem prędkości - już wiem, dlaczego to od nich zaczynają kierowcy F1), samochodach Nascar, Hondzie Civic, busie Volkswagena czy Chevy Camaro, niezależnie czy jeździmy nimi po śniegu czy po mokrym asfalcie, wrażenia z jazdy są równie wiarygodne. W grze zawarto 1031 aut, ale ta liczba jest mocno oszukana. 800 to wozy z kategorii Standard, które mają nieco mniej szczegółowe modele i, przede wszystkim, brakuje w nich kokpitów. 200 to samochody Premium, które wyglądają wyraźnie lepiej i można jeździć nimi z widokiem "zza kółka", a to tak naprawdę jedyna sensowna "kamera", z jakiej warto nabijać w GT5 kilometry. W kokpicie nawet wyścigi w Toyocie Yaris potrafią być emocjonujące i to w tym leży właśnie siła Gran Turismo 5  - nie trzeba ścigać się monstrami, by siedzieć na krawędzi sofy.

Na koniec jeszcze krótko o AI. Serwis IGN nazwał ją "charakterystyczną dla serii sztuczną inteligencją zombie". Trudno o bardziej nietrafiony opis - sterowani przez konsolę kierowcy to nie bezmyślne, tępo prące przed siebie farfocle. To prędzej "duchy" - bez emocji jadące po mniej więcej idealnym torze, z pewnymi odchyleniami, określającymi ich poziom umiejętności. Stanowią dla gracza rolę punktu odniesienia - by wyprzedzić tego na pierwszym miejscu trzeba jechać niemal bezbłędnie, drugiego można "wziąć" pozwalając sobie na mrugnięcie powiekami, itd., itp. Mimo tego wcale niełatwo jest ich bandycko rozepchać i wyrzucić z trasy (co np. w Shifcie jest notoryczne), a gdy zbliżają się z tyłu w odrobinę mocniejszym wozie i widać ich w lusterku, zabawa w blokowanie przeciwnika jest naprawdę emocjonująca.

Tryb dla jednego gracza, czyli w co by tu "kliknąć"
Gran Turismo 5 od samego początku onieśmiela bogactwem opcji. W menu głównym gry wybrać możemy tryb kariery (GT Life), pojedynczy wyścig (Arcade) oraz narzędzie do tworzenia (a raczej definiowania parametrów) własnych torów (Course Maker).

GT Life oferuje dwie oddzielne kariery - A-Spec, w której to my jeździmy w 45 różnych "imprezach" o rosnącym poziomie trudności oraz B-Spec, gdzie to samo robi za nas kierowca AI, któremu wydajemy polecenia - a także zestaw licencji i tzw. wydarzeń Specjalnych. Te pierwsze, to krótkie próby mające nauczyć nas lepiej jeździć (np. techniki hamowania, wyprzedzania, itd. - fani serii dobrze to znają), te drugie to imprezy poświęcone konkretnej klasie samochodów lub określonym trasom (np. wyścigi gokartów, zawody NASCAR, rywalizacja WRC, jazdy próbne Mercedesów na Nürburgringu, itd.). Jednocześnie menu GT Life daje również dostęp do opcji tuningu (bardziej ograniczonych, a na pewno gorzej "pokazanych" niż w konkurencyjnej Forzy) oraz panelu "obsługi" auta (w którym m.in. możemy... wymienić olej), a także do trzech, zupełnie niepotrzebnie rozdzielonych paneli kupowania nowych i używanych aut oraz zarządzania własnym garażem.

Działa to tak - za udział w kolejnych wyścigach w GT5 dostajemy punkty doświadczenia wpływające na nasz ogólny "poziom" oraz punkty Cr., tutejszy odpowiednik waluty. Ten pierwszy atrybut określa dostępność kolejnych wyścigów, odpowiedni jego poziom jest też wymagany, by móc kupić niektóre auta - za nie płaci się jednak kredytami. Rozwój wyważono w Gran Turismo 5 lepiej, niż we wcześniejszych częściach: co prawda garaż zapełnia się dość wolno, ale rzadko trafiałem na "ścianę", czyli moment, w którym musiałem np. powtarzać kilka razy ten sam wyścig, by zarobić na jakieś auto, niezbędne do udziału w kolejnej imprezie.

Jeśli mowa o imprezach - na szczególną uwagę zasługują wydarzenia specjalne. Jest ich co prawda ledwie kilka (przy czym każde oferuje parę wyścigów, podzielonych na trzy poziomy trudności), ale wszystkie są niezwykle ciekawe - w pierwszym ścigasz się na gokartach; w drugim tajniki NASCAR-a przedstawia ich czołowy kierowca; w kolejnym jeździmy po torze testowym programu Top Gear; jeszcze potem bawimy się w zawody WCR, itd., itp. To ciekawe "odstępstwa" od standardowych wyścigów i dobra prezentacja wszechstronności modelu jazdy gry - a poza tym świetny sposób na szybkie zarobienie kredytów i podbicie poziomu doświadczenia, bo sukcesy tutaj są wyjątkowo dobrze "wycenione". Zapewniam, że docenicie ekipę Top Gear, kiedy przejedziecie się po torze testowym programu w Lotusach...

W GT Life kolejne imprezy są zdefiniowane przez twórców, jeśli więc chcemy wyjść poza te ramy, należy zaprzyjaźnić się z trybem Arcade, który teoretycznie pozwala pojeździć dowolnym autem na dowolnym torze. Problem w tym, że jak to z Gran Turismo bywa - nic nie jest proste. OK, możemy wybrać tor, ale do każdego przypisane są już warunki pogodowe i pora dnia, których nie można zmienić. Samochody też w trybie Arcade są domyślnie inne, dedykowane do tego trybu, a przeniesienie do niego auta z garażu GT Life jest oczywiście możliwe, ale wcale nie proste. Mieszane uczucia budzi we mnie tryb Course Maker. Kreacja torów sprowadza sie do określenia ich parametrów, na podstawie których gra losowo kształtuje trasę. Nie można samodzielnie powyginać zakrętów i powydłużać prostych, nie da się więc odtworzyć prawdziwych miejscówek, których Polyphony Digital nie licencjonowało. Z drugiej strony stworzone w ten sposób tory są całkiem "wiarygodne", więc w prosty i szybki sposób można wygenerować sobie świeże wyzwanie - nawet jeśli nigdy nie będzie to tor tak "klasyczny", jak Tokyo R246.

Innymi słowy - w pojedynkę gra się w GT5 rewelacyjnie. Cały czas jest co robić, gra podsuwa nowe, ciekawe wyścigi i jeśli tylko pamiętasz o tym, by kupować głównie samochody z kategorii Premium, by można było jeździć "z kokpitu", łatwo wsiąknąć w tę produkcję na długie godziny. Dni? Tygodnie? Miesiące? Lata?

Tryb dla wielu graczy, czyli "Hej, to gra na PC?"
Niestety - o ile w singlu GT5 sprawdza się znakomicie (mimo kilku typowo japońskich absurdów w interfejsie), tak opcje sieciowe są, przynajmniej na razie, piętą achillesową tej gry. Zacznijmy od tego, że dużą część "online'u" trzeba sobie najpierw ściągnąć - to właśnie ona znajduje się we wspomnianej 130 MB łatce, którą pobiera się na starcie. Poza tym mnóstwo pary poszło w funkcje, które wcale nie muszą okazać się wartościowe dla wszystkich graczy - via sieć można np. pobierać filmy poświęcone motoryzacji (za opłatą...), przesyłać znajomym zdobyte samochody, chwalić się swoimi osiągnięciami, itd. To miłe, ale mało potrzebne, tym bardziej dziwi mnie więc, że Polyphony Digital tak mocno zintegrowało te opcje z grą, że nawet kiedy bawimy się w pojedynkę, a w tym samym czasie wiele osób jest w sieci tryb single jest przez to spowolniony (jak w chwili obecnej, gdy graczy wita na starcie komunikat o "zagęszczeniu ruchu" - sprawę poprawić ma planowany na weekend patch).

Można by to było przeboleć, gdyby to prawdziwe multi było w grze lepiej zorganizowane - niestety cała jego struktura przypomina bardziej pionierskie czasy PC, niż to co znamy ze współczesnych konsol. By zagrać w sieci musimy przejrzeć długą listę dostępnych sesji (dobieranych losowo z wszystkich otwartych), wybrać jedną z nich, nie do końca wiedząc, co nas w niej czeka, połączyć się z grą, i dopiero wtedy wziąć udział w wyścigu dla maksymalnie 16 graczy. Jest to więc proces mozolny, a dodatkowy kłopot polega na tym, że w multi bardzo widoczny jest pewien problem, który w singlu też występuje, ale mniej przeszkadza - poszczególne wyścigi mają bardzo szeroko zdefiniowane kryteria dopuszczające określone auta, a powodzenie w rywalizacji zależy właśnie od tego, jaki samochód wybierzemy. W wyścigi wchodzimy więc trochę "w ciemno" i zdarza się, po całym procesie "organizacji" sesji startujemy w zawodach wozem, który nie daje nam żadnych szans na zwycięstwo.

Z jednej strony nie ma na co narzekać, z drugiej zaś to prosty, niezbyt intuicyjny i mało przyjazny multiplayer, który pokazuje, że grę zaprojektowano dawno temu i najwyraźniej nikt tych pierwotnych planów nie aktualizował - dziś gra się głównie w sieci, więc tryby multi powinny być co najmniej równie dopracowane, jak te singlowe, zapewniając 100% komfort rozgrywki. Tutaj tego nie ma.

Oprawa audiowideo, czyli jazz z windy
Jak GT5 się prezentuje? To zależy od trasy i samochodu. Nowe tory, obserwowane z kokpitów samochodów typu Premium, szczególnie gdy towarzyszą nam efekty pogodowe (np. deszcz czy śnieg) wyglądają doskonale. Kłęby pyłu, chmura śniegu, krople deszczu spadające na przednią szybę wyglądają równie dobrze, jak w ścigałkach Codemasters. Bardzo fajnie prezentuje się też publiczność stojąca na poboczach niektórych tras, choć lepiej nie oglądać jej wtedy, gdy przejdziemy do trybu Photo - modele co prawda nie powtarzają się, ale widać, że postacie tylko stoją, nie śledząc głowami samochodów. W grafice brakuje "efekciarskich efektów", którymi tak porywa Shift (rozmyć, rozmazań, itd.), ale też ta sterylność oprawy ma swój wdzięk. Nie dziwię się, że jeden z pomniejszych trybów gry poświęcony jest wyłącznie temu, by pstrykać fotki swoim autom zaparkowanym (!!!) w malowniczych lokacjach. To naprawdę jest ładne. Jedyna rzecz, którą wykonano w oprawie graficznej naprawdę źle, to cienie - pozbawione antyaliasingu, pływające, momentami, w szczegółach, wyglądające naprawdę jak "błędy graficzne". Ciekawe, czy można to poprawić patchem?

Pod względem dźwięku Gran Turismo 5 nie można nic zarzuć, ale też trudno powiedzieć, by gra jakość szczególnie zachwycała. Odgłosy samochodów są takie, jakie być powinny, ale to wszystko - nawet jeśli silnik każdego auta nagrywany był 200 mikrofonami, to przy standardowym "setupie" audio po prostu tego nie słychać. Muzyka jest taka, jaka zawsze w serii była - w menusach przyjemny jazz, ale jednak z kategorii "muzyka do windy", na trasach trochę rocka i elektroniki, znośnego, ale nie zapadającego w pamięć. W zawodach WRC pojawił się pilot, który "opowiada" trasę przed nami - w polskiej wersji jego rolę pełni Martyna Wojciechowska, nie miałem jednak okazji usłyszeć, jak się sprawdziła, ponieważ testowałem wersję angielską.

Podsumowanie
Ocena widniejąca na końcu tekstu jest bardzo wysoka i wypada ją uzasadnić, bo choć podpisuję się pod nią obiema rękoma, to nie zmienia faktu, że mógłbym spokojnie wymienić długą listę najróżniejszych niedociągnięć Gran Turismo 5.

To gra zaprojektowana w Japonii, sporo więc w niej rozwiązań dla nas dziwnych, mało intuicyjnych i niewygodnych - głównie w sposobie zaprojektowania interfejsu, nadmiarze mało potrzebnych opcji sieciowych, czy nawet w przesadnym celebrowaniu animacji przyjmowania do garażu nowego auta. Wciąż nie widzę sensu w trybie B-Spec - to potencjalnie ciekawe, ale kierowcom wydaje się tylko cztery polecenia, do końca nie wiadomo, jak długo taki nakaz "obowiązuje" i od kiedy zaczyna działać, w rzeczywistości więc ten tryb to oglądanie jazdy AI, nad którą mamy bardzo umiarkowaną kontrolę.

Najbardziej kuriozalna z tych "dziwności" to fakt, że model zniszczeń włącza się na dobre dopiero na 30 poziomie doświadczenia, czyli po około 20 godzinach gry - to na tyle daleko, że zacząłem zastanawiać się, czy "model zniszczeń w Gran Turismo 5" to czasem nie "miejska legenda". Oczywiście w takim porównaniu Grid i Shift wypadają lepiej, ale tak naprawdę, to jednak inna gra, w której chodzi o precyzję jazdy, a nie o model zniszczeń. Jestem pewien, że po GT5 będę lepszym kierowcą w Shift 2 Unleashed, a wątpię, bym mógł to samo powiedzieć w drugą stronę. No i oczywiście porównania z Hot Pursuit, których było trochę przed premierą (obie gry wyszły w tym samym okienku, więc fani gatunku mogli zastanowić się, którą kupić), są w ogóle niestosowne - z szacunkiem dla wszystkich nowożeńców, Gran Turismo 5 uczy kultury jazdy, a nie, jak nowy Need for Speed, łobuzowania od bandy do bandy za pieniądze rodziców.

Jeśli jednak spojrzymy na to w ten sposób - jak na grę, którą zbudowano na szacunku dla samochodów, motoryzacji i dobrych kierowców, Gran Turismo 5 to wielkie osiągnięcie i spełnienie pełnej wizji, która serii towarzyszy od początku. Łatwo znaleźć różne słabości tej produkcji, ale w zestawieniu z tym, jaką przyjemność daje tu sama jazda, wszystkie one zdają się raczej drobiazgami. Nie wiem, czy Forza Motorsport 3 lepiej symuluje temperaturę lewej przedniej opony; nie wiem, czy rzeczywiście trzeba było tyle czekać na tę grę aż tyle czasu; wiem jednak, że nie grałem dotąd w samochodówkę, która dawałaby taką przyjemność z jazdy, jak Gran Turismo 5. A trudno złapać mnie na jakimś tytule z tego gatunku, którego bym nie znał...

Ocena: 9

---

Plusy:

  • genialny model jazdy
  • bardzo rozbudowany tryb kariery
  • doskonale uczy kultury jazdy i szacunku dla aut
  • 200 aut z kokpitami

  • Minusy

  • 800 aut bez kokpitów
  • tryby sieciowe powinny być bardziej komfortowe
  • nawet w singlu korzysta z sieci - a gdy ruch jest za duży, całość spowalnia
  • "dziwności" interfejsu i niektórych rozwiązań projektowych
  • ---

    PS Warto jeszcze dodać, że nigdy nie byłem fanem serii Gran Turismo. Wręcz przeciwnie, w czasach gdy święciła największe tryumfy (trójka/czwórka) wydawała mi się absurdalnie trudna i nijak nie pasowała do ulubionych wówczas przez mnie "ścigałek, w których się nie hamuje". Tor Tokyo R246, który po długaśnej prostej oferuje zakręt o 90 stopni, uważałem za dowód sadyzmu twórców i masochizmu fanów cyklu, natomiast w Gran Turismo 5 wreszcie go doceniłem (choćby ten cudowny rozciągnięty zakręt o 180 stopni, który przejeżdża się wchodząc i wychodząc w drift). Przyznaję, Gran Turismo 5 wzięło mnie całkowicie z zaskoczenia...


    Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze