24
27.10.2010, 10:58Lektura na 6 minut

Recenzja CD-Action: MMA (X360)

Choć analityk branżowy Doug Creutz (ten sam, który wczoraj "zakończył" gatunek gier muzycznych) twierdzi, że gra MMA jest skazana na niepowodzenie (ponieważ THQ przedłużyło umowę z ligą UFC) my jesteśmy innego zdania. Kopie, wali i gryzie CormaC. Recenzja CD-Action!


Hut

MMA
wersja testowana: X360, j. angielski
Wydawca: EA Polska
oficjalna cena: 219,90 zł

Za prace nad MMA wzięli się twórcy fantastycznego Fight Night Round 4 – gry zrobionej tak dobrze, że spędziłem przy niej masę czasu, choć boks nie interesuje mnie ani trochę. Budziło to zarówno moje oczekiwania, jak i spory niepokój – obawiałem się po prostu tego, że bardziej skomplikowany system walki w MMA nie przełoży się na pada tak zgrabnie i intuicyjnie jak w grze bokserskiej, a moje wygórowane oczekiwania zderzą się ze zbrojonym murem stanu faktycznego. Tak się jednak nie stało i efektem prac EA Sports jest produkcja, która z jednej strony znakomicie imituje widowiska znane z telewizji, a z drugiej pozostaje przystępna również dla tych, którzy grają jedynie po pół godziny dziennie.§

Wszystko pod kontrolą
To zasługa sterowania nazwanego Total Strike Control – rozbudowanej wersji opracowanego na potrzeby Fight Nighta systemu Total Punch Control. Jego główną cechą jest fakt, że ciosy wyprowadza się nie za pomocą przycisków, lecz prawej gałki pada, wykonując nią ruchy zbliżone do tych, jakie w rzeczywistości należałoby wykonać ręką lub nogą. Wychylenie do góry na ukos skutkuje zatem lewym lub prawym prostym, ćwierćokręgi to haki, ruchy na ukos przez całą długość osi – podbródkowe, zaś po dolnych półokręgach – potężne backfisty. W połączeniu z trzema modyfikatorami (triggery i bumper) gałka pozwala też kopać, atakować korpus, a także blokować i parować.

Tradycyjne przyciski przyporządkowano zaś odpowiednio do: zakładania dźwigni i duszenia (X na X360/kwadracik na PS3), klinczowania, zmiany pozycji w klinczu na dogodniejszą i podnoszenia się z gleby (Y/trójkąt), powalenia przeciwnika i zmiany pozycji w parterze (A/krzyżyk) oraz obrony przed wszystkimi wymienionymi w tym zdaniu manewrami (B/kółko).

Choć nieobeznanym z serią Fight Night te akrobacje z użyciem gałki mogą wydawać się podejrzane, Total Strike Control sprawdza się znakomicie, świetnie łącząc gracza z przedstawioną na ekranie akcją. A jeśli ktoś jest tradycjonalistą tak zatwardziałym, że da się nim ciąć szkło, może wybrać w opcjach klasyczne obłożenie pada.

Mierz siły na zamiary
Dźwignie i duszenie, a także przeciwdziałanie takim atakom, przedstawiono w postaci prostych minigierek, w których główną rolę odgrywa stamina (czyli dostępny zapas sił). To ona sprawia, że – podobnie jak Fight NightEA Sports MMA bardziej niż nawalanką jest sportową symulacją. Wszystkie podejmowane akcje – cios, próba rozerwania klinczu, rzut – powodują spadek staminy, a gdy jej pasek skurczy się do zera, zawodnik bije słabiutko i staje się bardzo podatny na ataki wroga. Spamowanie ciosami nie daje tu w zasadzie szans na zwycięstwo. Trzeba odpoczywać (czy to uciekając, czy to przytulając się do przeciwnika w klinczu lub w parterze) i mierzyć tak, by maksymalizować korzyści z każdego wydatku energii. Optymalną taktyką jest zmęczenie rywala ciosami w tułów (skutkującymi znacznym uszczerbkiem na staminie), a następnie wyprowadzenie ataku obliczonego na zadanie poważnych obrażeń lub zakończenie walki przed czasem. Właśnie takie świadome realizowanie taktyki daje największą satysfakcję.

Z Basem za pasem
W MMA świetnie zrealizowano clou programu dla pojedynczego gracza – tryb kariery. W założeniach wygląda podbnie jak w Fight Night Round 4: tworzysz wojownika, a następnie pod opieką Basa Ruttena pniesz się w hierarchii, tocząc walki i trenując między nimi. Właśnie ten ostatni aspekt – rozwijania umiejętności fajtera – autorzy rozwiązali ciekawiej niż w swojej poprzedniej grze. Treningi podzielono na 4 kategorie: walka w stójce, w klinczu, w parterze i dźwignie/duszenie. Każda z nich obejmuje różne rodzaje ćwiczeń, podnoszących kilka spośród ponad 30 współczynników, które szczegółowo opisują zawodników. Pies pogrzebany jest w fakcie, że o ile Rutten może trenować cię w każdym aspekcie, to oferuje jedynie po jednym (z czterech) ćwiczeniu z każdej dziedziny. Aby zgłębić jakieś zagadnienie, należy udać się do nauczyciela specjalizującego się w konkretnym stylu.

Wszystkie treningi są interaktywne – należy wykonać zalecone przez instruktora zadanie. Jeśli jednak będziesz chciał od razu powtórzyć ćwiczenie, możesz zrobić to automatycznie, już bez związanej z nim minigierki – wtedy wzrost współczynników zależny jest od oceny, jaką dostałeś, wykonując to samo zadanie samodzielnie. Wisienką na torcie jest fakt, że każdy z mistrzów nauczyć cię może kilku charakterystycznych dla jego stylu ataków specjalnych (flying knee, backfist, kimura itp.), których w sumie przyswoić sobie można 16.

Zawodnicy w MMA zaklasyfikowani zostali do 9 kategorii. Mamy tu więc bokserów, kickbokserów, judoków, specjalistów od jiu-jitsu, muay thai i sambo, zapaśników, a także brawlerów (z braku dobrego tłumaczenia nazwijmy ich barowymi zabijakami) i fajterów walczących w stylu ogólnym (dobrze – ale tylko dobrze – radzą sobie ze wszystkimi aspektami walki). Tworząc swoje alter ego w trybie kariery, wybrać trzeba jeden z tych stylów. Każdy ma oczywiście wady i zalety oraz limity nałożone na poszczególne statystyki zawodnika, by nie dało się z niego zrobić mistrza w każdej dziedzinie. Nie znaczy to, że nie można np. tajskiego boksera uczyć zakładania dźwigni – po prostu nigdy nie będzie w tym tak dobry jak mistrz jiu-jitsu albo sambo.

W EA Sports MMA spotkasz oczywiście licencjonowanych zawodników, z Fiodorem Jemielianienką – twarzą gry – na czele. Złą wiadomość mam jednak dla fanów Chucka Liddella, Brocka Lesnara, Mauricia Ruy i generalnie organizacji UFC. Powodem jest oczywiście to, że federacja ta ma własną serię gier – UFC Undisputed.

Are you ready?! Let’s get it on!
Po konsolowej grze EA Sports można było spodziewać się świetnych animacji i bardzo dobrej oprawy graficznej. Takie też są, choć mam wrażenie, że w Fight Night Round 4 animacje zostały spasowane lepiej. Rozumiem jednak, z czego to wynika – MMA łączyć ze sobą musi o wiele więcej różnych ruchów i ataków. Zresztą jedyny moment, w którym naprawdę rzuca się to w oczy, to wprowadzenia do części treningów (zaskakująco słabo zapętlone animacje), bo już podczas walki nie zwróciło mojej uwagi nic, co dałoby solidne podstawy do narzekania. Gra generalnie wygląda bardzo dobrze, modele zawodników są znakomite, a walki mają odpowiednio efektowną oprawę, wliczając w to porządny komentarz. Za ścieżkę dźwiękową robi – jak zwykle w grach EA Sports – zestaw właściwie dobranych licencjonowanych utworów.

Zacieram już ręce na myśl o długich zimowych wieczorach spędzonych w trybie kariery, na pojedynkach przez sieć i z kumplami przy jednej konsoli (wyczuwam w tej grze wielki potencjał imprezowy). I jednocześnie liczę na to, że ekipa EA Sports zajmie się teraz walkami w formule K-1 i uszczęśliwi także tych fanów sportów walki, którzy nie przepadają za obściskiwaniem się w parterze. Póki co jednak idę bronić mistrzowskiego pasa organizacji Strikeforce. „Jacaré” Souza znowu uroił sobie, że może mi go odebrać.


Ocena: 9

---

Plusy:

  • rzetelna symulacja
  • przystępność
  • fajny tryb kariery
  • znakomite sterowanie
  • bardzo dobra grafika i udźwiękowienie
  •  

    Minusy:

  • przydałaby się formuła K-1

  • Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze