18
4.10.2010, 19:24Lektura na 5 minut

Recenzja CD-Action: Enslaved (X360)

Nowe dzieło studia Ninja Theory, które zasłynęło Heavenly Sword, oczekiwane jest przez wielu fanów z duża ciekawością. Czy Enslaved dorówna poprzedniczce? Czy zaoferuje równie fantastyczną opowieść i nie mniej wciągającą rozgrywkę? Sprawdza enki. Recenzja CD-Action!


CD-Action

Enslaved
wersja testowana: X360, j. angielski
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 229,90 zł


Scenariusz gry przenosi nas 150 lat w przyszłość, do świata opustoszałego po wyniszczającej wojnie światowej, po której rządzą bojowe maszyny. Społeczności „organicznych” niedobitków żyją w strachu przed łowiącymi niewolników statkami powietrznymi oznaczonymi tajemniczym logo Pyramid i zgarniającymi wszystko, co się rusza. Jedyne pocieszenie w tym, że od czasu zakończenia konfliktu niekontrolowana dłużej przez człowieka natura wzięła górę nad ruinami miast i wsi, więc przynajmniej wokół jest ładnie i zielono.§

Jak chrzaniony Rezus
Akcja rozpoczyna się na pokładzie wspomnianej podniebnej maszyny, chwilę po tym, jak awarii ulegają jej systemy zapewniające bezpieczeństwo „podróży”. Na niej to oprócz przestraszonej rudowłosej dziewczyny znajduje się główny bohater, Monkey. Jest to gibki, gburowaty osiłek, zdecydowanie niewpisujący się w poczet wymuskanych „księciów Persji” i innych „Dantów” growego światka.

Jego głównymi atrybutami – prócz włosów na sztorc i zgrubnego makijażu – są akrobatyczne umiejętności wspinaczki, a także mocne pociągnięcie z laski. To jest futurystycznego, rozkładanego metalowego drąga, którym potrafi oklepać cyberfacjatę każdemu robotowi lub strzelić w niego ładunkiem plazmy bądź energii ogłuszającej. W swym repertuarze Monkey posiada lekkie i mocne uderzenie, blok oraz unik. Zróżnicowanych kombosów i innych broni niestety nie uświadczysz, a szkoda, bo przez to wkrada się do rozgrywki pewna monotonność.

Ja ginę, ty giniesz, my giniemy
Enslaved możemy wrzucić w przegródkę gier akcji ze sporą dawką wspinaczki i... małym „twistem”. Ów „twist” ujawnia się w postaci  przestraszonej, ale zawziętej Trip, spotkanej chwilę wcześniej dziewczyny, która – wykorzystując stan nieprzytomności Monkeya – założyła mu na głowę niewolniczą opaskę sprzężoną z jej krwioobiegiem. Sprawa jest prosta: jeśli ona umrze, umrze też Monkey. Opaska zostanie zaś na jego głowie, dopóki nie dotrą razem do położonej kilkaset mil na zachód rodzinnej wioski Trip. I tak oto w zdezelowanym holu nowojorskiego Grand Central Terminal rozpoczyna się podróż dwojga bohaterów, która na wspomnianej wiosce bynajmniej się nie zakończy.

Rozgrywka w Enslaved jest liniowa. Monkey większość czasu spędza na błyskawicznym przemieszczaniu się po wystających częściach elewacji budynków, pomagając Trip dostać się na wyżej położoną półkę lub przeskoczyć większą rozpadlinę. Element „platformówkowy” rozwiązany jest maksymalnie przyjaźnie i widowiskowo – zamiast obliczać skoki co do centymetra, możemy podziwiać zaiste małpią zwinność postaci i skupić się na parciu naprzód.

Od czasu do czasu na drodze bohaterów stanie przestrzenna zagadka do rozwiązania, kiedy indziej czeka ich dynamiczna pogoń, ucieczka oraz kilka starć z bossami. Jest więc co robić, choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie zaszkodziłoby dodanie jeszcze kilku typów przeciwników, jako że bodaj w połowie gry zdążyłem już poznać wszystkie ich rodzaje.

Kobieta zaradna
Jeżeli chodzi o towarzyszkę bohatera, dziewczyna na szczęście nie potyka się o własne nogi i potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. Najczęściej po prostu chowa się gdzieś w oczekiwaniu na rozwiązanie napiętych negocjacji na linii Monkey?roboty, ale nawet jeśli któraś maszyna ją dopadnie, impuls elektromagnetyczny pozwoli jej ogłuszyć najbliższych napastników i dać bohaterowi czas na ich dobicie.

Na szczęście dzięki temu gra nie polega na niańczeniu Trip i łapaniu się za twarz po kolejnym jej zgonie, a opiera się przede wszystkim na współpracy. W określonych (czyt. skryptowanych) momentach dziewczyna skanuje teren w poszukiwaniu robotów i min, a na polecenie gracza może odciągnąć wraży ogień od Monkeya, by miał on szansę przemieścić się bliżej celu.

Wraz ze stopniowym poznawaniem się postaci, ich dialogami i nastawieniem do siebie łączy się to zgrabnie w interesującą i zachęcającą do zabawy całość. Zwłaszcza że dzięki fantastycznej grze aktorskiej i świetnemu przeniesieniu mimiki naprawdę da się polubić bohaterów – wraz z trzecim, Pigsym, który pojawia się mniej więcej w połowie fabuły.

Gra oferuje cztery drzewka technologiczne, z których umiejętności Monkey może rozwijać przy pomocy Trip. Za walutę służą tu porozrzucane po planszach i wypadające z wrogów świecące kulki zwane tech orbs, za które uzdolnione technicznie dziewczę powiększa jego repertuar ataków, wzmacnia tarcze lub powiększa pasek zdrowia. Aby nie było nudno, w kilku etapach oprócz biegania i skakania Monkey może dodatkowo wykorzystać Cloud – antygrawitacyjną „deskolotkę”, pozwalającą mu poruszać się znacznie szybciej, nawet po wodzie.

Niewolnictwo górą?
Napędzana przez Unreal Engine grafika Enslaved prezentuje się ponadprzeciętnie. Szczegółowe i wielobarwne (ze znaczną przewagą zielonego jednakowoż) scenerie to oddech świeżości po szaroburych post­apokaliptycznych uniwersach. W całej grze zaobserwowałem trzy naprawdę brzydkie momenty, ale były one – co ciekawe – nagranymi filmikami, a nie scenami renderowanymi na żywo. W kilku chwilach tekstury nie nadążały się również załadować na czas, ale nie był to efekt na tyle nachalny, by zepsuć przyjemność z rozgrywki. Fatalnie wygląda menu główne, ale już muzyka w jego tle i zresztą cała oprawa dźwiękowa zasługują na uznanie.

Scenariusz Aleksa Garlanda – twórcy m.in. lubianych przeze mnie „28 dni później” i „W stronę słońca” – pomimo nieźle nakreślonych bohaterów tym razem specjalnie nie chwycił mnie za gardło. Zakończeniu zabrakło naprawdę mocnego uderzenia, a wyjaśnienie, czym jest złowieszcze, porywające ludzi Pyramid, można było rozwiązać nieco lepiej. Niewielka liczba rodzajów przeciwników, tylko jedna broń i ledwie kilka ataków to za mało, by z Enslaved uczynić prawdziwy majstersztyk, jakim była poprzednia grę studia – Heavenly Sword. Przed ewentualnym zakupem koniecznie zagrajcie w demo (jest już jakiś czas na Xbox Live i PlayStation Network).

Ocena: 7,5 na 10

---

Plusy:

  • swoboda i dynamika we wspinaczce
  • świetne aktorstwo
  • ładne scenerie
  • rozwój umiejętności
  • Minusy:

  • ograniczona liczba ataków i jedna broń
  • mała różnorodność przeciwników
  • odrobinę rozczarowujący scenariusz i zakończenie

  • Redaktor
    CD-Action
    Wpisów1102

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze