47
28.03.2010, 10:06Lektura na 4 minuty

Recenzja: Mass Effect 2: Firewalker DLC

We wtorek BioWare opublikowało nowe DLC do gry Mass Effect 2, w postaci długo oczekiwanego przez fanów pojazdu Hammerhead oraz pięciu misji z jego udziałem. Sprawdziliśmy, jak sprawuje się Hammerhead - po polsku... Młot - i gdzie można nim pojeździć.


Piotrek66

Mass Effect 2: Firewalker DLC

Wersja testowana: PC, j. pl

Wydawca: Electronic Arts, cena: brak

Hammerhead (w polskiej wersji znany jako Młot) to pojazd, który w grze określany jest jako naziemny, ale w rzeczywistości dzięki trzem silnikom rakietowym stale szybuje kilka centymetrów nad ziemią. Prócz tego, zwiększając chwilowo moc silników, może na krótką chwilę wzlecieć w górę, by dostać się na położoną wyżej półkę skalną. Na wyposażeniu Młota znajduje się jeszcze broń – niestety tylko jedna, którą jest działo pokładowe z samonaprowadzającymi się pociskami.

Ogólnie rzecz biorąc, sterowanie tym latającym czołgiem niezbyt przypadło mi do gustu. Znany z „jedynki” Mako też nie był pod tym względem idealny, a Młot nie jest wiele lepszy - dość długo zajęło mi okiełznanie Hammerheada na tyle, by „wskoczyć” na wyższą półkę i nie spaść do gotującej się pode mną lawy. Nie pomogło też błędne oznaczenie interfejsu – gra informowała mnie, bym wcisnął lewy SHIFT , w celu wzniesienia pojazdu. Niestety wciśnięcie tego klawisza nie pomogło. Metodą prób i błędów (przeszukując całą klawiaturę…) okazało się, że Hammerhead wzlatuje w górę nie po wciśnięciu lewego SHIFT-u, a klawisza… E. Taka sama niespodzianka spotkała mnie w przypadku zbierania danych (gra twierdziła, że mam wcisnąć PPM, podczas gdy w rzeczywistości powinienem skorzystać z przycisku V). Ktoś chyba zagapił się przy oznaczaniu interfejsu…

Rozszerzenie dodaje w sumie pięć nowych misji. Ich fabuła kręci się wokół Projektu Hefajstos i dwóch zaginionych naukowców, którzy rzekomo odnaleźli starożytny artefakt protean… i to właściwie tyle. Historia w nowym DLC do Mass Effecta 2 nie spełnia większej roli. Jest tylko pretekstem, dzięki któremu możemy przetestować Młota. Losy jajogłowych poznajemy z wiadomości przesyłanych do naszego terminala i porozrzucanych nagrań. Zabrakło niestety dialogów pomiędzy Shepardem i jego ekipą, czy podejmowaniem jakichkolwiek decyzji, które miałyby wpływ na dalszą rozgrywkę.

Wszystkie misje są - niestety - liniowe i schematyczne. Każde zadanie opiera się na podróżowaniu Młotem, zbieraniu danych, rzadziej na walce z gethami. Czasem musimy wysiąść z pojazdu i przejść się na własnych nogach w celu zbadania kompleksu. Nie liczcie jednak na jakieś potyczki – we fragmentach „chodzonych” nie uświadczymy na naszej drodze ani jednego przeciwnika. W misjach prowadzeni jesteśmy dosłownie za rączkę – za wyjątkiem dwóch, w każdym zadaniu podążamy jedną, wytyczoną przez twórców ścieżką bez możliwości zboczenia w innym kierunku w celu przeszukania danej lokacji.

W dodatku Firewalker walczy się więc tylko w pojeździe – w końcu działo pokładowe Młota nie jest tylko ozdobą. Potyczki nie są jednak ani wymagające ani ciekawe, a to wszystko przez kiepskie AI wrogów. Owszem, walcząc na bliski dystans za długo nie pożyjemy, wystarczy jednak odsunąć się tylko na kilka metrów Hammerheadem, a mechaniczni przeciwnicy o nas zapomną, podczas gdy my możemy prowadzić bezpieczny ostrzał.

W trakcie poszukiwań zaginionych naukowców zwiedzimy pięć nowych układów gwiezdnych (po jednym na każdą misję) w znanych już systemach. W każdym układzie znajdziemy kilka planet, z czego tylko na jednej możemy lądować. Nowe globy mogą się podobać – w trakcie zabawy odwiedzimy zarówno planety wulkaniczne, na których panuje wysoka temperatura, jak i skute lodem. Każda lokacja zaprojektowana jest z myślą o Młocie – teren jest górzysty i z położonymi wysoko półkami skalnymi, na których znajdują się nasze cele.

Jedną z największych wad dodatku jest… brak możliwości zapisu stanu gry (zarówno ręcznego, jak i automatycznego), gdy jesteśmy za sterami Młota. Co prawda, wrogowie nie są wymagający, ale zdarzyło mi się kilka razy zginąć (czy to w trakcie walki, czy po wpadnięciu do lawy). Jakie było moje zdziwienie, gdy po efektownym wybuchu Hammerheada pod koniec którejś z misji musiałem zaczynać ją od nowa i po raz kolejny zbierać dane modląc się przy okazji, bym znowu przez przypadek nie wpadł do gorącej lawy. A może to celowy zabieg twórców, by sztucznie wydłużyć niedługi czas zabawy? DLC przeszedłem w jedno południe, robiąc sobie przy tym dość spore przerwy. Przeciętnemu graczowi wykonanie wszystkich zadań, jakie oferuje rozszerzenie nie powinno zajać niewiele więcej niż godzinę.

Mimo wszystkich niedociągnięć, trzeba pamiętać, że dodatek Firewalker jest darmowy - a to zmienia jego ocenę. W przypadku, gdyby BioWare żądało za to DLC dodatkowej opłaty, odradzałbym jego zakup, za darmo można jednak sprawdzić i mimo wszystko spróbować czegoś nowego. Jestem jednak zdania, że potencjał, jaki tkwi w Młocie nie został wykorzystany. A może twórcy szykują coś lepszego na kolejne – tym razem zapewne płatne – rozszerzenie?

Ocena: 3/5

Plusy:

  • darmowy
  • mimo wszystko - jakaś odmiana grze - w postaci Hammerheada (Młota)
  • nowe planety
  • Minusy:

  • brak możliwości zapisu stanu gry w trakcie jazdy Młotem 
  • sterowanie
  • schematyczne i liniowe misje
  • fabuła
  • krótki czas gry
  • §


    Redaktor
    Piotrek66
    Wpisów17556

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze