2
15.07.2023, 09:00Lektura na 8 minut

Huawei P60 Pro – test. Rewelacyjne foto, brak Google’a

Nie da się ukryć, że na polu smartfonów Huawei lata świetności, jeśli chodzi o udział w rynku, ma już za sobą – ograniczenia związane z sankcjami USA zrobiły swoje. Nie zmienia to jednak faktu, że firma jest w stanie wyprodukować sprzęt, który udowadnia, że Chińczycy wciąż potrafią.


Grzegorz „Krigor” Karaś

P60 Pro to spadkobierca najlepszych tradycji pokaźnej już linii smartfonów chińskiej korporacji. Znajdziemy tu wszystko, co sprawiło, że swego czasu Huawei okupował czołówki zestawień sprzedażowych: nienaganny wygląd, świetną jakość fotografii, wysoką wydajność, a także robiące wrażenie ekran i dźwięk. Wspomniane na początku sankcje sprawiają jednak, że spora część potencjalnych nabywców z brakami trapiącymi ten telefon po prostu się nie pogodzi.


Bez 5G i Google’a

Pierwszym jest nieobecność technologii 5G, a to – zważywszy na półkę cenową i ogólne dopieszczenie sprzętu – wygląda dziś już trochę kuriozalnie. Niestety producent został zmuszony, by pozostać przy 4G, co może przeszkadzać, ale też nie musi, zależnie od tego, gdzie żyjemy. Sytuacja prezentuje się zdecydowanie gorzej, jeśli popatrzymy na system operacyjny. Oparty na otwartym Androidzie EMUI 13.1 jest co prawda bardzo przyjazny, jednakże próżno szukać tu jakichkolwiek praktycznych powiązań z Google’em. Nie ma sklepu Google Play, nie ma charakterystycznych ikonek programów giganta, nie znajdziemy też zaszytych nieco głębiej usług związanych z ekosystemem wspomnianej firmy.

Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro

Czy to problem? Wszystko zależy od tego, jak głęboko ktoś „wsiąkł” w to, co oferuje Google na oficjalnie wspieranych telefonach, i na ile jest w stanie zmusić się, by na różne sposoby omijać ograniczenia. Często np. możemy korzystać z wersji webowych programów, istnieje także emulator Gspace, który działa trochę jak folder z programami i usługami giganta, pozwalając uruchamiać niedostępny w innym wypadku soft Amerykanów i zależne od niego aplikacje (darmowy, ale dla świętego spokoju należałoby zapłacić 75 złotych za usunięcie upierdliwych reklam). Jasne, nie zawsze wszystko działa i nie jest to tak wygodne, jak w przypadku natywnej obsługi technologii zza Atlantyku, ale ujdzie. Szczególnie że Huawei zrobił wiele, by jego telefony w kraju nad Wisłą sprawdzały się nieźle – a to za sprawą obecności choćby sporej liczby najczęściej używanych u nas programów, z licznymi aplikacjami bankowymi na czele. Jeśli zależy wam przede wszystkim na wygodzie, to jednak wypadałoby poszukać czegoś innego, niemniej fani marki poradzą sobie z brakiem usług Google’a bez większego problemu.


Fotograficzne cacuszko

A jest o co powalczyć – telefon bowiem wyśmienicie sprawdza się w mobilnej fotografii i bez dłuższego wahania zaliczyłbym go do czołówki. Co ciekawe, udało się zachować wysoki poziom nawet pomimo faktu, że drogi Huaweia i dotychczasowo dokładającej swoje trzy grosze do możliwości foto firmy Leica rozeszły się. Chiński producent postawił jednak na XMAGE, co okazało się świetnym posunięciem.

Uwagi co do funkcjonowania aparatów mam trzy. Po pierwsze fotki są na ogół jasne. Nie chodzi bynajmniej o prześwietlenia, ale system Huaweia ewidentnie chce pokazać, że da sobie radę ze wszystkimi rodzajami scen, toteż trochę ucieka w nieznacznie wyższą niż u konkurencji ekspozycję, przez co nieco trudniej wykonać „z palca” ciemne zdjęcia. Oczywiście po zanurkowaniu w opcjach lub wyborze odpowiedniejszego fragmentu kadru robi się bardziej klimatycznie, więc to raczej luźna uwaga niż wytknięcie wady – tym niemniej w typowych warunkach miejskich nawet nie ma sensu korzystać z trybu nocnego. Po drugie czasem – zwłaszcza kiedy bawimy się aparatem po zmroku lub kombinujemy z różnymi wartościami zoomu – widać, że algorytmy odpowiedzialne za odszumianie i ogólną poprawę jakości mocno ingerują w to, co ostatecznie pojawia się na zdjęciu. Efekty jednak wciąż są znacznie lepsze niż w przypadku konkurencji, szczególnie tej tańszej. Po trzecie w trybie auto, gdy fotografujemy „granicznie”, na krawędzi zastosowań konkretnych modułów składających się na aparat, telefon lubi przeskakiwać między obiektywami, nawet tam i z powrotem po kilka razy, co skutkuje np. zmianą kadru czy chwilowym zgubieniem ostrości, zwłaszcza w trakcie próby skorzystania z trybu makro. Niby oczywistość, ale czasem trochę to irytuje, gdyż z rzadka sprzęt wydaje się po prostu nazbyt gorliwy.

8
zdjęć

Jak widzicie, czepiam się raczej pierdół, a to z tej prostej przyczyny, że aparat w Huaweiu P60 Pro po prostu świetnie sobie radzi. Co ciekawe, efekty pracy „słoiczka” z zoomem 3,5x oraz głównego obiektywu są porównywalne – w typowym użytkowaniu w dzień nie uświadczycie tu np. różnicy w kolorystyce czy drastycznego skoku, jeśli chodzi o jasność. To samo zresztą można powiedzieć o module ultraszerokokątnym – tu jednak na upartego da się dostrzec niewielką zmianę barw i gorszą rozdzielczość. Niemniej na ogół wszystko gra i zespół obiektywów pracuje bez zarzutu. Oczywiście najczęściej będziecie korzystać z głównego modułu 48 Mpix, a ten wyposażono zarówno w zmienną przesłonę f/1.4-4.0, jak i w wyśmienicie działającą stabilizację optyczną. Wszystko to przydaje się także w fotografii nocnej: z P60 Pro możecie z sukcesem robić zdjęcia nawet w bardzo ciemnych pomieszczeniach, z których soft telefonu „wyciąga” znacznie więcej światła, niż widzi ludzkie oko. Dużą przyjemność sprawiła mi też fotografia makro – jej jakość, szczególnie w trybie 3.5x, pozytywnie zaskakuje i stanowi miłą odmianę w porównaniu z upychanymi w tańszych smartfonach modułami. Wideo? Szkoda, że nie ma trybu 8K, jednak 4K nie pozostawia pola do krytyki.

5
zdjęć

Budowa i wnętrze

Plecki z masy perłowej sprawiają, że nie ma dwóch identycznych telefonów Huawei P60 Pro – każdy pokryty został innym wzorem, a wszystkie bez wyjątku prezentują się wręcz ekskluzywnie. Telefon dobrze leży w dłoni, zachowując przy tym przyjemną smukłość. Obowiązkowo jednak trzeba korzystać z etui, obudowa jest bowiem śliska, a wyspa aparatów – dwustopniowa (najbardziej wystaje duży główny obiektyw, czym naraża się na uszkodzenia). Ja nie ryzykowałbym, nawet mając świadomość, że telefon straci wspomnianą smukłość.

Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro

Pola do krytyki nie pozostawia także estetycznie zakrzywiony ekran LTPO OLED o przekątnej 6,67″ i rozdzielczości 2700 × 1220 oraz ukryte pod nim podzespoły. To przede wszystkim Snapdragon 8+ Gen 1 w wersji 4G (sankcje…) oraz układ graficzny Adreno 730. Ów tandem sprawi, że telefon nie zadławi się niezależnie od okoliczności, choć czasem się zgrzeje i wpadnie w throttling, którego jednak w normalnym użytkowaniu i tak nie odczujecie. Konfigurację zamyka 8 GB RAM-u oraz 256 GB wewnętrznej pamięci (można też kupić znacznie droższą wersję 12/512 GB). Pochwały należą się za świetną jakość dźwięku oraz szybkie ładowanie – przewodowe 88 W oraz bezprzewodowe 50 W. To pierwsze pozwala „zatankować” sprzęt do pełna w niecałe 40 minut, do połowy zaś… w troszkę ponad 10 minut. Akumulator trzyma ok. półtora dnia – nieźle. Po stronie minusów należy zapisać tradycyjny już w droższych telefonach brak mini-jacka i miejsca na kartę pamięci, ale za to P60 Pro jest zgodny z normą IP68, a co za tym idzie – wodoszczelny.


Podsumowanie

To nie smartfon dla wszystkich. Jego największą wadą jest to, że trzeba się „szarpać”, żeby wyjść na swoje w konfrontacji z ograniczeniami nałożonymi przez Amerykanów i brakiem usług Google’a. Niektórych może też zaboleć brak 5G. Jeśli to was nie przeraża, a wasz portfel nie kwili cichutko pod inflacyjnymi razami, możecie kupować. Jeżeli jednak sprzęt ma po prostu działać bez dodatkowych fikołków i nie wyobrażacie sobie życia bez Google’a, to poszukajcie czegoś innego. Niemniej P60 Pro udowadnia, że Huawei dalej potrafi robić świetne telefony, a rynek traci tylko dlatego, że parę lat temu Smok nadepnął na odcisk Wujowi Samowi.

Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro

Cena: 4899 zł

Dostarczył: Huawei

HUAWEI P60 PRO – PARAMETRY

System: EMUI 13.1 • Procesor: Snapdragon 8+ Gen 1 4G • Grafika: Adreno 730 • Ekran: LTPO OLED, 6,67″, 2700 × 1220, 1-120 Hz • Pamięć: 8 GB RAM-u, 256 GB flash • SIM: 2 × nano, standby • Komunikacja: 4G, Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2, NFC • Akumulator: 4815 mAh, ładowanie 88 W, ładowanie bezprzewodowe 50 W • Aparat: tylny 48 Mpix f/1.4-4.0 OIS + ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.2 + tele 48 Mpix f/2.1 OIS; przedni 13 Mpix, f/2.4 • Czujniki: podczerwieni, akcelerometr, żyroskop, zbliżeniowy, magnetyczny, światła, laserowy, GPS, GLONASS, Galileo, BDS, QZSS, NavIC, czytnik linii papilarnych w ekranie • Inne: IP68, głośniki stereo, w zestawie ładowarka 88 W i etui • Wymiary: 161 × 74,5 × 8,3 mm• Waga: 200 g

Ocena

Co tu dużo mówić, Huawei dalej potrafi „w smartfony”. Cieniem na konstrukcji kładą się co prawda ograniczenia wynikające z amerykańskich sankcji, jednak jeśli mimo tego zdecydujecie się na zakup, to dostaniecie urządzenie o nienagannej prezencji i przede wszystkim wyśmienite, jeśli chodzi o jakość zdjęć. Niestety jest drogie.

8
Ocena końcowa

Plusy

  • rewelacyjny wygląd
  • wyśmienita jakość fotografii
  • skuteczna optyczna stabilizacja
  • bardzo fajne makro
  • ekran
  • wysoka wydajność
  • szybkie ładowanie
  • żywotność akumulatora
  • wodoszczelność
  • jakość dźwięku

Minusy

  • brak usług Google’a
  • cena
  • niekiedy algorytmy ostro „czeszą” fotografie
  • brak 5G
  • spadek wydajności pod dużym obciążeniem, trochę się też grzeje
  • brak mini-jacka i gniazda microSD


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów586

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze