Tomb Raider: Otwarty świat, jazda na motocyklu i pierwsze informacje o fabule

Po tym, jak Crystal Dynamics oraz Eidos Montreal wraz z ich ikonicznymi markami (m.in. Deus Eksem, Thiefem, Tomb Raiderem) dostały się w ręce Embracera, naiwnie myśleliśmy, że nieco zakurzone lub te całkowicie zapomniane serie (Legacy of Kain!) wrócą do łask. Tak się nie stało, bo nowy Deus Ex został skasowany, z kolei twórcy Tomb Raidera stanęli przed widmem zwolnień. Nową grę z Larą Croft udało się na szczęście uratować, a jej nowy-stary wizerunek oraz zbiorczy remaster oryginalnej trylogii rozbudził w wielu nadzieję na to, że to przypomnienie o korzeniach wiąże się z powrotem do oryginalnej formuły tej serii. Może nie takim całkowitym, bo jednak, jak dowiecie się z recenzji Mac Abry, magia pierwowzorów ma teraz długą, siwą brodę i nie sposób tego ukryć…

Tymczasem, jak donosi V Scooper, będzie całkowicie odwrotnie: nowy Tomb Raider ma być osadzoną w Indiach grą z otwartym światem w stylu Ubisoftu. Do przemieszczenia się po nim dostaniemy motocykl, a pokonywanie różnic w wysokości terenu ułatwi spadochron oraz „klasyczne” umiejętności akrobatyczne archeolożki. Wizytę Lary w Indiach miałoby uzasadniać trzęsienie ziemi, które odsłoniło grobowiec Ashoki, władcy imperium Maurjów.

Więcej informacji na temat nowego Tomb Raidera mamy otrzymać wkrótce, a premiera – jeśli twórcy nie zaliczą opóźnienia – miałaby mieć miejsce w przeciągu najbliższego roku. Naturalnie są to tylko niepotwierdzone plotki i trop może być fałszywy. Niemniej przejrzałem dotychczasowe przecieki, których nie ma wcale tak dużo i niektóre wiadomości się powtarzają, choć nie dowodzi to absolutnie niczego.

Tak jak nie ma dowodów na to, że Dmitri Johnson, producent ostatnich ekranizacji Sonica, wypowiedział się niedawno o Tomb Raiderze na panelu SXSW. Padły takie słowa:

Firma Johnsona produkuje anime z Larą Croft dla Netfliksa, a o innych projektach filmowych z najsłynniejszą archeolożką z gier wiemy od ponad roku. O ile filmy i seriale pójdą swoją, to po ograniu niedawno ostatnich „dużych” Assassin’s Creedów mam pewne wątpliwości, czy Tomb Raider w formie ubigry i to w formie trylolgii ma rację bytu. Bynajmniej nie dlatego, że akurat te konkretne ubigry były złe; formuła otwartego świata w grach powoli zjada własny ogon i o ile możemy zaakceptować kolejnego wielgaśnego Asasyna, tak trudno będzie przyzwyczaić się do Lary w takim sosie. A może wcale nie? W końcu reboot z 2013 też wywrócił serii stolik...