30.05.2016, 14:19Lektura na 2 minuty

Nintendo chce zmienić imię Pikachu w Hongkongu. Efekt: protesty na ulicach

Myśleliście, że w Polsce są najlepsze manify?


Dawid „spikain” Bojarski

Nintendo coraz poważniej i cieplej myśli o innych krajach Azji niż Japonia. W planach ma między innymi unifikację nazw, począwszy od samej marki, skończywszy na konkretnych stworkach.

Wszystko to związane jest z Pokemon Sun i Moon, pierwszymi grami w serii, które dostępne będą w tradycyjnym i uproszczonym języku chińskim. Nintendo pomyślało, że skoro już wprowadzają tak dużą zmianę, to do mandaryńskiego dostosują przy okazji nazwy obowiązujące już lokalnie w regionach posługujących się innymi językami. Takim oto sposobem w Tajwanie zamiast "Magicznych Dzieci" (神奇寶貝) oraz w Hongkongu zamiast "Małych, elfich pupili" (寵物小精靈) sprzedawane będą mniej więcej po prostu Pokemony (Jingling Baokemeng, 精靈寶可夢).

To tak, jakbyśmy wszyscy nagle musieli zacząć mówić "piard" zamiast "pierd", bo tak się mówi w Warszawie. Powiedzmy. Musiałem użyć takiej analogii.

Tak czy inaczej, ludzie wyszli na ulice oprotestować te zmiany. Manifestujących w Hongkongu najbardziej zdaje się wkurzać fakt, że Pikachu przestanie nazywać się 比卡超 (czytane po kantońsku brzmi podobnie do oryginału), a zacznie 皮卡丘, żeby dobrze brzmieć po mandaryńsku. Po kantońsku natomiast przeczytalibyśmy to "Pejkadżau", czy coś w tym guście. W każdym razie niepodobnie.

Transparenty (“Żaden Pejkadżau, oddajcie mi Pikachu") i w ogóle sam fakt protestowania "bo Pokemony" może nas bawić, ale wbrew pozorom to wcale nie tak śmieszna sprawa. Chodzi o szerszą walkę z narzucaniem mandaryńskiego ludności przywiązanej do lokalnych języków.


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze