1.05.2016, 18:40Lektura na 4 minuty

[Weekend z Theą] Bogowie – recenzja cdaction.pl

Nagrodzeni Orłem i Złotym Lwem „Bogowie” to kawał dobrego filmu o Religii, która przyczyniła się do rozwoju rodzimej transplantologii. Ale to zarazem odważny hołd dla religii pierwszych Słowian.


Mateusz Witczak

Obsadę otwierają Tomasz Kot (widoczny na poniższym zdjęciu(*) Swaróg), Agata Kulesza (Morena) oraz Marian Dziędziel (starzejący się, zmęczony życiem entuzjasta używek wszelakich, którego relacje z najbliższymi dystrybutor skwitował w prasówce zdaniem: „zagmatwane jak okoliczności śmierci Davida Carradine’a”). Gra tego pierwszego, zgarbionego i odpalającego papierosa za papierosem, stała się zresztą wizytówką filmu, Kot sportretował boga nieba, stworzyciela słońca i ognia (a hobbystycznie patrona kowali) z rzadkim pietyzmem. Swaróg, w uznaniu którego niektóre plemiona kłaniały się co ranek słońcu, zasługuje w filmie Łukasza Palkowskiego na ukłony uznania.


Z racji tego, że płacą mi za tę recenzję od linijki i bardzo chciałbym dobić do stawki za dwie strony, przedłużmy może ten jej fragment o Swarogu. Prywatnie jest on ojcem Dadźboga („dawcy bogactw”), Redgosta (opiekun gości) i Swarożyca (to jednak ojcostwo niektórzy badacze kwestionują, posądzając obu panów o bycie jedną i tą samą osobą, co – swoją drogą – stworzyło niewykorzystaną przestrzeń na mocny twist w połowie filmu). Scenarzysta poprowadził tę postać dwutorowo, ukazując zarówno jej zmagania z niechętnym transplantologii środowiskiem, jak i portretując wewnętrzną walkę z wewnętrznymi demonami wewnątrz swojej duszy, co owocuje zresztą sceną, w której aktor uzewnętrznia się w rytm romantycznej, brutal dubstepowej suity od murmursounds (korzystając z okazji – odsyłam do ich soundtracku).


Każdą scenę ze swoim udziałem zawłaszcza ordynator Weles (dla przyjaciół Wołos, w filmie Robert Więckiewicz, który Wałęsał się już w obrazie Wajdy), podziemny bóg magii i klątw, sprzyjający pomyślności interesów. Jego kult był na tyle silny, że podczas traktatów przysięgała na jego imię pół Rusi (bo drugie pół wyznawało Peruna). Przede wszystkim jednak: wsławił się jako ordynator słowiańskich zaświatów (Nawii), oddzielonych od świata żywych długim morzem. Sceny, w których Weles raczy zmarłych (oczywiście z ikonicznego złotego tronu u podnóży Wielkiego Drzewa Kosmicznego) opowieściami o łowcach organów z Poznania, zgrabnie sygnalizują istnienie mozaiki bioetycznych wątpliwości, dotykających moralnej strony transplantologii. Warto dodać, że w wersji przeznaczonej na rynek amerykański z „Bogów” wycięto scenę poświęcania Welesowi bydła, czego zażądał tamtejszy oddział Earth Liberation Front.


Obraz humanizuje gromowładny Perun (w dodatku „załatwia” tak pożądany przez apostołów nowoczesnej myśli krytycznej wątek genderowy. Część Słowian czciło go bowiem jako Peperunę). To nie tylko jedna z najważniejszych postaci w panteonie naszych praojców i dziadów, ale również mąż Mokosz (odpowiedzialnej z kolei za pogodę) i zajadły wróg Walesa. Momenty, w których jego małżonka nocami tka i strzyże w gospodarstwach owce, uchowały się przed cenzorskimi nożycami. Skandalizujące sceny łóżkowe (w końcu mówimy o opiekunce kochanków), jakich wycofania wymagał jeden z producentów, stały się natomiast podglebiem dla „Love” Gaspara Noego.


Reżyser oparł się pokusie taniego moralizatorstwa, zapraszając na taśmę celuloidową najrozmaitsze postawy. Fabularne iskry krzesze Swarożyc (Marcin Dorociński, bóg ognia), jak księżyc w pełni błyszczy Chors (patronujący ziemskiemu satelicie Arkadiusz Jakubik). Wartą odnotowania kreację stworzyła Agata Buzek, wcielająca się w Ładę (ta – jak Perun – wykazuje zresztą tendencję do mataczenia w temacie swojej identyfikacji płciowej. Zawodowo zajmuje się natomiast miłością i naturą, stąd w niemającej związku z filmowymi „Bogami” grze Thea: The Awekening, zapewnia bonus do startu w postaci czterech dodatkowych dzieci). Przez plan przewijają się jeszcze Morena (znana też jako Marzanna) i Zorza.



Wierzenia Słowian były rozpowszechniane przede wszystkim w tradycji ustnej, ba – nasi przodkowie byli w czczeniu słońca bardzo liberalni i nie dążyli do wypracowania jakiejś sztywnej doktryny. Reżyser i scenarzysta mieli ze skonkretyzowaniem tej wizji niełatwe zadanie, zwłaszcza, że dość liche źródła pozostawili po sobie nawet tak znani autorzy jak kronikarz Jan Długosz. Dziełko punktuje ważnym, dokumentalnym wymiarem, aktualną tematyką i ujmująco odważnym wykonaniem. Chwała jego producentom, bo uklecili obraz, na którym MuHa nie siada.


(*) Materiały dystrybutora.


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze