BLACKROOM, czyli Romero i Carmack wracają do gry z Kickstarterem
Pecetowcy opłakali już na Steamie multiplayer nowego Dooma. Dla twórców pierwszych dwóch części serii to idealny moment, by kupić graczy rocket jumpami, wsparciem modów, oldschoolową kampanią i arenami w starym stylu.
Blackroom miał zrewolucjonizować wirtualną rzeczywistość, a stworzył wirtualny koszmar. Tak w skrócie przedstawia się fabuła gry o tym samym tytule - fabuła, która będzie tylko pretekstem do przeciągnięcia nas po najróżniejszych abstrakcyjnych poziomach, od wiktoriańskich rezydencji przez opuszczone miasteczka na Dzikim Zachodzie po pirackie galeony. Jako inżynier Santiago Sonora będziemy uzbrojeni nie tylko w potężną broń palną o różnych zastosowaniach, ale także w Boxel, urządzenie pozwalające na manipulację otoczeniem i przeciwnikami.
Mamy znaleźć tu wszystko, co złożyło się na legendę pierwszych gier Romero. Rocket jumping. Wrogów, wokół których trzeba sprytnie circle-strafe'ować. Triki z poruszaniem się. Dziesięciogodzinną kampanię pełną wind, splątanych korytarzy, przełączników i ukrytych przejść. Metalowy soundtrack autorstwa słynnego gitarzysty George'a Lyncha. Szeroko zakrojone wsparcie dla modyfikacji. 6 klasycznych aren do multiplayera. Duele. Co-op. W skrócie - chcą dać nam tyle, ile obiecały nam pierwsze teasery nowego Dooma.
Data premiery jest planowana na zimę 2018 roku, platforma to oczywiście PC (nie tylko Steam, ale też pozbawione DRM sklepy) oraz Mac. Silnik: Unreal Engine 4. Kickstarter o celu zbiórki ustalonym na wysokość 700 tysięcy dolarów znajdziecie TUTAJ.
P.S. Dissowanie legendy FPS-ów za to, że nie wyszła mu jedna gra, jest żenujące, więc upraszam o uciszenie się z tą cholerną Daikataną. Da swidania, zagrajcie w E1M8b.