Twórcy State of Decay odkryli w swojej grze potężną liczbę siusiaków
Nawet nie wiecie, jak przyjemnie się pisze takie newsy. Można na chwilę zapomnieć o DLC, o opóźnieniach, o ocenach liczbowych, o bugach, o aspektach społecznych i politycznych… i porozmawiać o ptaszkach. W State of Decay.
Już tłumaczę, o co chodzi: Undead Labs, twórcy State of Decay, zatrudnili zewnętrznych artystów, którzy wspomagali studio, dostarczając im tekstury. Prawdopodobnie nie ujmę tego lepiej niż Geoffrey Card, więc pozwolę sobie zacytować:
Niektórzy z tych dostawców wrzucili do tła absurdalne ilości genitaliów.
Rzeczone fujarki trafiły do gry i straszyły z oddali w wersji na Xboksa 360. Niestety (?), zbyt niska rozdzielczość nie pozwoliłaby wam ich zobaczyć gołym okiem, poza tym zostały już usunięte. Zabawna historia ma smutny koniec: Undead Labs zakończyło współpracę z autorami tych easter, ekhm, eggów.
Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.